Francuskie MSW uparcie podawało, że na demonstracjach przeciwko małżeństwom homoseksualnym zgromadziło się tylko 150 tys. osób, co i tak jest rekordem w skali kilkunastu lat. Organizatorzy twierdzili, że było ich milion.
W czasie całej "Manify" sztab ludzi śledził na ścianie ekranów, minuta po minucie, wydarzenia niedzielne. Migawki z pracy centrum pokazała francuska TF1 i dziennik telewizyjny France 2. Na monitorach za plecami jednego z dowodzących ochroną akcji widać było kadry z helikoptera. Kadry, które nie pojawiły się w żadnej relacji telewizyjnej… Dziennik "Le Figaro" ironizował: "nasza policja znowu gra w ciuciubabkę. Czyżby na zlecenie prezydenta zmniejszała cyfry?". Prefektura paryskiej policji mylnie podawała, iż w "Manifie dla wszystkich" wzięło kilkanaście razy mniej ludzi niż w rzeczywistości.
Zdecydowana większość manifestujących w obronie rodziny i dzieci to byli studenci i ludzie młodzi. Chociaż zachowywali się pokojowo z pewnością nie zapomną konfrontacji z policją, która usuwała ich z eksponowanych miejsc publicznych.
Protestujący nieśli transparenty ze zdjęciami dzieci: "Mamy prawo do mamy i taty", "Dość z gender w szkołach! Przestańcie gwałcić nasze dzieci!". Jeśli rząd liczył, iż młodzież francuska zniechęci się jego uporem w sprawie zrównania gejów to popełnił błąd: "12 razy wychodzę na ulice, by bronić rodziny. Myślisz, że się poddam?!" - odpowiedziała Hollandowi Francja.
Figide Barjot, inicjatorka oraz ikona "Manif" złożyła swoje oświadczenie dzień wcześniej w prasie i telewizji: "Otrzymuję groźby utraty życia. Nie pojawię się więc na ulicach, ale wy idźcie". Kobiecie przydzielono całodobową ochronę.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?