Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

NHL: "Czarne Jastrzębie" w natarciu

Paweł Kaleski
Paweł Kaleski
Brian Campbell z Chicago Blackhawks
Brian Campbell z Chicago Blackhawks Wikimedia Commons
Chicago nie dało żadnych szans ekipie Los Angeles, wygrywając u siebie 4:1 w poniedziałkowym spotkaniu. Decydująca okazała się trzecia tercja, wygrana przez gospodarzy 3:0.

W jedynym poniedziałkowym meczu hokejowej ligi NHL, zespół Chicago Blackhwaks pokonał we własnej hali ekipę Los Angeles Kings 4:1. Udane spotkanie w barwach gospodarzy rozegrali Troy Brouwer (gol i dwie asysty), oraz Duncan Keith i Patrik Sharp (obaj po dwa ostatnie podania).

Pierwsza tercja spotkania nie zapowiadała łatwego zwycięstwa miejscowych. Obie ekipy prowadziły wyrównaną batalię (bilans strzałów 13-11 na korzyść Blackhawks). Jednakże ponad 20 tysięcy widzów zgromadzonych w United Center liczyło, że ich ulubieńcy, którzy liderują Dywizji Centralnej w końcu przełamią obronę „Królów”.

Nadzieje te spełniły się, ale dopiero w drugiej tercji. Dwie minuty po rozpoczęciu tej części spotkania gospodarze wyszli na prowadzenie. Piękną indywidualną akcją przez pół lodowiska, po podaniu Troya Brouwera, popisał się John Madden i strzałem z backhandu pokonał stojącego w bramce gości Jonathana Quicka.

Jednak odpowiedź przyjezdnych nadeszła równie szybko. W 30. minucie atomowym uderzeniem spod linii niebieskiej popisał się Drew Doughty. Cristobal Huet odbił krążek przed siebie, wprost pod kij Anze Kopitara i najlepszy strzelec sezonu (14 bramek) wpakował gumę do siatki.

Swoją prawdziwą siłę „Czarne Jastrzębie” pokazały w trzeciej tercji. Szybko zepchnęli rywali do głębokiej defensywy (strzały 10-2 dla Chicago), i umiejętnie zamieniali przewagę na kolejne trafienia.

Najpierw w 42. minucie Patrik Sharp popisał się wspaniałym strzałem z lewego bulika, a lot krążka tuż przed bramką zmienił Troy Brouwer (gol w przewadze), zaś kilka chwil później na 3:1 podwyższył Jonathan Toews. Młody gwiazdor Chicago przechwycił krążek na lewym skrzydle w tercji obronnej gości i indywidualną akcją do środka lodowiska ograł defensywę rywali. Na koniec popisał się strzałem z backhandu obok bezradnego bramkarza ekipy Kings.

Wynik spotkania na 4:1 w 50. minucie gry ustalił w niecodzienny sposób Andrew Ebbet. Krążek potężnie uderzył z dystansu Brian Campbell, ten leciał jednak za wysoko i obok bramki Los Angeles. Jednak na jego drodze stanęło ramię wspomnianego Ebbeta i po rykoszecie od gracza Blackhawks bramkarz gości skapitulował po raz czwarty w tym spotkaniu.

Po tym sukcesie Chicago z 20 punktami prowadzi w Central Division (9 zwycięstwo w sezonie), zaś Los Angeles Kings są na drugim miejscu w Dywizji Pacyfiku z dorobkiem 22 „oczek”. Była to ich druga kolejna porażka.

Chicago – Los Angeles 4:1
Chi: J. Madden, T. Brouwer, J. Toews, A. Ebbet
LAK: A. Kopitar

Spotkania zaplanowane na wtorek:

Boston – Pittsburgh
Toronto – Minnesota
Montreal – Calgary
Ottawa – Edmonton
St. Louis – Vancouver
San Jose – Nashville

Wyniki i statystyka za: cbssportsline.com

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto