Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykła historia ostatniej Polki w Tłumaczu

Łukasz Wolski
Łukasz Wolski
Chata, w której większość życia spędziła pani Józia
Chata, w której większość życia spędziła pani Józia Irena Rosowska
Historia pani Józefy Muczulskiej, która od kilkudziesięciu lat samotnie zamieszkuje rozpadającą się szopę w ukraińskim Tłumaczu, należy do tych z cyklu "nieprawdopodobne".

Przewrotny los sprawił, że Józefa Muczulska przez większość życia musiała przejść sama. Samotność ta miała wymiar podwójny: utrata najbliższej rodziny powiązana była z rozłąką z ojczyzną i rodakami, która nastąpiła w skutek ówczesnych decyzji politycznych. Pozostawiona sama sobie, większość życia spędziła w rozpadającej się szopie, która niegdyś służyła za kościelną stajnię dla koni.

"Wtedy przestałam żyć"

Życiowy dramat naszej rodaczki rozpoczął się pod koniec drugiej wojny światowej, gdy pani Józefa miała 19 lat. Wtedy to na jej oczach żołnierze UPA pojmali, a następnie zamordowali około 30 Polaków z Nadorożnej. Widok jadących furmanek z trumnami, z których krew sączyła się na ulice, był przerażający dla ówczesnej nastolatki. Jak twierdzi pani Józia, właśnie wtedy przestała żyć.

Na skutek przesiedleń, rodzinny Tłumacz (ówczesne województwo stanisławowskie) pani Muczulskiej opuścili praktycznie wszyscy Polacy. Niezłomna Polka postanowiła jednak zostać na ziemi, którą tak bardzo kochała i kocha do dziś. Początkowo mieszkała z matką, jednak mając trzydzieści kilka lat, nasza rodaczka straciła i ostatnią bliską osobę.

Budynek, który zamieszkuje nasza rodaczka jest w opłakanym stanie, grozi nawet zawaleniem. Nie ma w nim praktycznie niczego: elektryki, bieżącej wody, ogrzewania podczas zimy. A te na Ukrainie są straszne, mróz sięga tutaj do minus 40 stopni Celsjusza. Jak starsza kobieta (dziś ma 87 lat), mogła przeżyć tyle lat w szopie, do której zimą wlatuje śnieg?

Już nie tak samo samotna

W 2000 roku do Tłumacza przyjechała ekipa Studia Wschód, programu o Kresach prowadzonego przez redaktor Grażynę Orłowską-Sondej. Wrocławska dziennikarka nie miała wątpliwości, że naszej rodaczce trzeba pomóc. Za każdym razem, będąc na Ukrainie, odwiedza więc panią Józefę, wspomagając ją jak tylko może. Przydaje się praktycznie wszystko: żywność, koce, ubrania, a nawet gazety, bo mimo wieku nasza rodaczka jest w dobrej formie fizycznej, ciekawa jest również tego co dzieje się w ojczyźnie. Nader wszystko ceni sobie jednak spotkania z Polakami, które są dla niej wielkim przeżyciem.

Sama pani Józia jest niezwykle ciepłą osobą, stawiającą czoła przeciwnościom losu, patriotką. Mimo swojej biedy, zawsze pragnie ugościć swoich rodaków jak najlepiej. Jeżeli chodzi o wnętrze, to ciężko szukać bogatszej osoby.

Zimą 2012 dzięki staraniom pani Orłowskiej-Sondej oraz lokalnych władz, udało się postawić na posesji pani Józi niewielki kontener, do którego Polka mogła się przeprowadzić. Znajduje się w nim piec, dzięki któremu naszej rodaczce o wiele łatwiej będzie przeżyć siarczyste mrozy. Ekipa Studia Wschód podarowała także naszej Tłumaczance kota (Filuś), który towarzyszy jej już od 4 lat.

Historia życia pani Józefy Muczulskiej należy do naprawdę tragicznych. Widok rozpadającej się szopy, w której tyle lat żyła Polka, jest naprawdę smutny. Niezwykłe w tej historii jest także to, że nasza bohaterka wciąż potrafi się uśmiechać, znosi życiowe przeciwności i wciąż jest pełna wiary. Można było pozbawić ją domu, rodziny, znajomych, jednak bogatego i niezwykłego wnętrza, nikt nie mógł jej zabrać.

Znajdź nas na Google+

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto