Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nuklearne zagrożenie w zasięgu ręku

Piotr Drabik
Piotr Drabik
John Aristotle Phillips (http://news.google.com/newspapers?id=7e4vAAAAIBAJ&sjid=wvoDAAAAIBAJ&pg=1040,2459370&dq=john-aristotle-phillips&hl=en)
John Aristotle Phillips (http://news.google.com/newspapers?id=7e4vAAAAIBAJ&sjid=wvoDAAAAIBAJ&pg=1040,2459370&dq=john-aristotle-phillips&hl=en) Lakeland Ledger, 10 październik 1976 r.
Bomba atomowa za dwa tysiące dolarów czy walizkowa broń jądrowa - technologie nuklearne przed zwykłym śmiertelnikiem skrywają wiele tajemnic. Widmo ich nieodpowiedniego wykorzystania wciąż wisi nad światem.

1976 r. Świat powoli zapomina o zagrożeniu wojną atomową, wygasa główny wyścig kosmiczny między USA a ZSRR, dochodzi również do zbliżenia pomiędzy Waszyngtonem a Pekinem. Pozorny spokój został jednak przerwany 10 października. Zachodnią opinią publiczną, zwłaszcza za oceanem, wstrząsnęła rewelacja przedstawiona przez 22-letniego studenta uniwersytetu w Princeton, Johna Aristotle Phillipsa. Upublicznił on projekt zbudowania bomby atomowej, podobnej w konstrukcji do tej użytej do zbombardowania Nagasaki w 1945 r. Jednak nie ten fakt wzbudził szok - student greckiego pochodzenia w ciągu czterech miesięcy, używając ogólnodostępnych publikacji i książek uniwersyteckich stworzył "przepis" na bombę atomową, której koszt miał wynieść tylko 2 tys. dolarów. A-Bomb Kid (taką nazwą roboczą nazwano projekt) podczas wybuchu miała mieć siłę ponad 4 kiloton trotylu (jedna trzecia eksplozji w Hiroszimie). Nigdy nie poznaliśmy dokładnej treści przygotowanego projektu, ponieważ został on skonfiskowany przez Federalne Biuro Śledcze (podobnie jak model bomby, który zdążył zbudował Phillips). Jednak z relacji medialnych sprzed prawie 30 lat dowiadujemy się, że większość składników do zbudowania A-Bomb Kid można by było zdobyć bez problemu poza najważniejszym - plutonem. Otrzymanie izotopu 239Pu praktycznie graniczy z cudem - do jego otrzymania jest potrzebny m.in. reaktor nuklearny. Rynek substancji atomowych jest ściśle kontrolowany przez międzynarodowe organizacje oraz organy ścigania - zakup nawet najmniejszej ilości zapewne zostałby zauważony przez odpowiednie służy.

Freeman Dyson, amerykański fizyk teoretyk oraz wykładowca na uniwersytecie Princeton, który uczył również Johna Phillipsa, całkowicie sceptycznie odnosił się do projektu A-Bomb Kid. Uważał on, że sprawa bomby atomowej za 2 tys. dolarów została zbyt rozdmuchana przez media oraz koncepcja jej zbudowania nie ma żadnego naukowego odzwierciedlenia. Historia projektu sprzed 35 lat stała się inspiracją dla filmowców (na jej kanwie powstała produkcja "Projekt Manhattan" z 1986 r.), ale i również przykładem na nieznane szerokiej opinii publicznej wykorzystanie technologi nuklearnej.

Walizka zagłady

Po zakończeniu zimnej wojny, okazało się, że agenci radzieckich służb specjalnych praktycznie w każdym miejscu na Ziemi mogli zdetonować ładunek atomowy. Umożliwiała to walizkowa bomba jądrowa, która również znajdowała się przez pewien czas na wyposażeniu amerykańskich szpiegów. Z ujawnionych przed laty informacji dowiadujemy się, że najmniejsze ładunki miały bardzo małe wymiary (13 cm średnicy oraz 62 cm długości), które mogły się zmieścić się w dużej torbie lub walizce (najlżejsze egzemplarze ważyły 45 kg) i osiągały maksymalną siłę tylko ułamka jednej kilotony (190 ton). Jednak eksplozja takiego ładunku spowodowałaby spore straty, zwłaszcza w miejskiej zabudowie.

Poza tym nie można zapomnieć o wytworzonej sporej dawce promieniowania przenikliwego (wybuch o sile zaledwie 20 ton powoduje 100 proc. śmiertelności w odległości 300 m od miejsca detonacji). Rząd Stanów Zjednoczonych nigdy oficjalnie nie przyznał się do posiadania podobnych walizek z ładunkami nuklearnymi, ale Center For Defense Information (CDI) uważa, że w późnych latach 70. XX wieku władze USA posiadały klasę urządzeń podobnych do tych znajdujących się na wyposażeniu ZSRR. W 1994 r. Kongresmeni zablokowali dotację z budżetu państwa na rozwijanie podobnych projektów, ale 10 lat później zakaz uchylono.

A co się stało z radzieckimi walizkami jądrowymi po zakończeniu zimnej wojny? Ponad 100 ładunków z założonej liczby 250, są poza kontrolą sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Nie wiem gdzie teraz się znajdują. Nie wiem czy zostały ona zniszczone, czy może nadal są przechowywane czy sprzedane lub skradzione - tak sytuację z nuklearnymi walizkami wyjaśniał 7 września 1997 r. w programie telewizji CBS "60 minutes", gen. Aleksandr Lebied. Ta wypowiedź spotkała się z natychmiastową reakcją rosyjskich władz. Nawet Władymir Putin publicznie powątpiewał w istnienie owych "walizek" i wprost nazwał je legendą.
Całkowicie innego zdania jest Stanisław Lunew, emerytowany pułkownik GRU, który w bardzo szczegółowy sposób opisał technologię przenośnych bomb atomowych. Przez radziecki wywiad te urządzenia były nazywane RA-115s oraz RA-115-01s. Mogły funkcjonować bardzo długi czas bez ładowania baterii, natomiast jeśli były bliskie wyczerpania, specjalny nadajnik wysyłał zaszyfrowaną wiadomość do siedziby głównej GRU lub do najbliższego radzieckiego konsulatu. Zdaniem Lunewa, liczba zaginionych ładunków jest równoznaczna z liczbą strategicznych miejsc, gdzie miały być zdetonowane. Uważa również, że walizki nuklearne do dziś mogą służyć agentom rosyjskim ukrytym na terenie USA, którzy ich użyją w przypadku wojny.

Brudne myśli o "brudnej bombie"

Zdecydowanie największego zaniepokojenia dziś nie wywołuje walizka atomowa, a "brudna bomba", która może się znajdować w rękach terrorystów. Do jej wyprodukowania potrzebne są radioaktywne izotopy promieniotwórcze, które są o wiele łatwiejsze do zdobycia niż wcześniej wspominany rozszczepialny pluton. Jedyny znany, poważny przypadek z "brudną bombą" w tle miał miejsce 23 listopada 1995 r. Reporter rosyjskiej telewizji NTV na podstawie otrzymanej od Szamila Basajewa wskazówki, znalazł w parku Izmailowskim, znajdującym się północno-wschodniej części Moskwy, pakunek zawierający radioaktywny cez-137. Według informacji CIA, ładunek ważył 32 kg i zawierał niewielką ilość cezu, jednak wystarczającą, by przy wybuchu wywołać zanieczyszczenie sporego terenu, a co za tym idzie zagrożenia dla zdrowia tysięcy osób. Czeczeńscy separatyści mogli uzyskać tak niebezpieczny materiał np. ze szpitali, ponieważ cez jest wykorzystywany w tomografii komputerowej. Po tym incydencie rebelianci pod przywództwem Szamila Basajewa jeszcze kilka razy podejmowali próby kradzieży materiałów radioaktywnych lub konstrukcji "brudnych bomb". Co warto podkreślić - nigdy nie zdecydowali się zaatakować tego rodzaju bronią.
W dobie światowej wojny z terroryzmem, głównie islamskim nie doszło na szczęście do żadnego incydentu z wykorzystaniem materiałów radioaktywnych. Oczywiście, wielokrotnie terroryści ostrzegali przed możliwością takiego ataku, ale skończyło się tylko na słowach. Eksperci podkreślają, że grupy terrorystyczne na pewno nie będą miały problemu ze zdobyciem składników niezbędnych do zbudowania "brudnej bomby". W styczniu 2003 r. w mieście Herat (Afganistan) wojska koalicji odkryły szczegółowe schematy oraz dokumenty dotyczące konstrukcji "brudnej bomby". Na ich podstawie brytyjski i amerykański wywiad ustalił, że Al Kaida prawdopodobnie jest w posiadaniu takiego ładunku, ale nikt nie jest w stanie ustalić, gdzie on się znajduje.

Istnienie islamskich "brudnych bomb" potwierdził podczas przesłuchiwania Abu Zubaydah, przetrzymywany w Guantanamo członek Al Kaidy. Ponadto, w 2002 r. pracownicy Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej odkryli w Kabulu niestrzeżone źródła materiałów promieniotwórczych, głównie kobaltu, wcześniej wykorzystywanego prawdopodobnie do celów medycznych i badań naukowych.

Śmierć Osamy Bin Ladena czy zbliżająca się rocznica zamachu z 11 września 2001 r. na pewno zwiększa zagrożenie atakiem terrorystycznym, również z użyciem materiałów promieniotwórczych. Można tylko wyrazić nadzieję, że wykorzystanie walizek nuklearnych czy "brudnych bomb" nadal pozostanie tylko fabułą powieści political fiction.

Więcej na temat nuklearnego terroryzmu:
atominfo.org
atomowyterroryzm.republika.pl
Kalendarium incydentów z "brudną bombą" w tle
Terroryzm nuklearny - realne zagrożenie czy political fiction?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto