Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O pieniądzach i służbie bardziej serio

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Doświadczenia życiowo - medyczne mojego osobistego kierowcy autobusu zapisały mu się nie najlepiej w pamięci, a obserwacje poziomu życia lekarzy w tak małym mieście, jak nasze, nie jest sprawa trudną. Tu się nie ginie w bezimiennym tłumie.

Cały tumult na temat płac lekarzy, pan Janek każdorazowo podsumowuje jednym zdaniem: - Bo te sk... y powinny mieć kasy fiskalne.

Jest to jedyny i najpewniejszy sposób – wedle pana Janka – na uszczelnienie dochodów lekarskich, które to dochody w znakomitej części pozostają poza jakąkolwiek kontrolą. Faktycznie, przyjmowanie na dyżurach prywatnych pacjentów było zawsze „normą”. Normą np. było że pacjent dostawał od dyżurnego skierowanie z pieczątką Izby Przyjęć do laboratorium czy rentgena. Tu już personel robił za bezdurno, wiedząc dobrze w co jest grane. Ale odmówić nikt nie miał prawa: pacjent – zlecenia – pieczątka – podpis lekarz – święta rzecz. Znam z autopsji. Stara, wypróbowana metoda kwitnie bez zakłóceń.

Ekspert - pan Boni powiada: - (…) współpłacenia za usługi medyczne to jeden z tych tematów, które w Polsce wywołują w sposób nadwrażliwy reakcje publiczności.

To prawda. Ale prawdą też jest, że ludzie płacą. Sama płaciłam (bez kwitka) za natychmiastowa wizytę odbytą w tym samym gabinecie i w tym samym czasie, w którym jako pacjentka z ubezpieczalni przyjęta byłabym za 3 tygodnie. I tu z tą kasą fiskalna jest coś na rzeczy.

Druga sprawa to – uszczelnienie systemu. Jak stwierdziła min. Kopacz na zjeździe lekarzy:
- Nie ma zgody na dolewanie pieniędzy do nieszczelnego systemu - zaznaczyła. I dodała, że najważniejsza teraz jest wycena procedur medycznych i określenie, ile potrzeba na nie pieniędzy.

Czytając to przypomniałam sobie dziką awanturę jaką w 2001 r. wybuchła we Włoszech na temat „szczelności systemu” i „procedur” a mianowicie: Znakomity prof.X (właściciel prywatnej kliniki) współpracował z równie znakomitym specjalistą w Instytucie Medycyny Nuklearnej, a współpraca polegała na inkasowaniu z państwowej kasy należności za szalenie drogie badania pacjentów, którzy o badaniach nie mieli pojęcia, a Instytutu nie widzieli nawet na obrazku. Takie „martwe dusze” po włosku.

Afera sięgała nieprawdopodobnych pieniędzy, jako że Włosi liczyli wówczas kasę w milionach detalicznie a setkach miliardów hurtowo. Patrząc od strony takich możliwości (kto wie czy nie praktyk) specjalnego znaczenia nabierają słowa pani minister, która: - (…) mówiła też o zmianie funkcjonowania Narodowego Funduszu Zdrowia, z instytucji, która "wtrąca się" do sposobu leczenia pacjentów w instytucję jedynie płacącą za dobrze wykonane i dobrze wycenione usługi medyczne.
Toteż tu jest pies pogrzebany: Czy „wykonane”? Jak „wycenione”?

Kolejna sprawa, to pobory personelu średniego. Nie tylko pielęgniarek. Również wszystkich techników medycznych wielu specjalności. Tu uważam, że pani minister nie ma racji twierdząc, że średni personel w szpitalach lepiej stojących finansowo będzie lepiej opłacany wobec czego system „siatki płac” nie jest potrzebny. Owszem, jest. Stanowił gwarancję minimum i zapewniał awans według określonych kryteriów bez niczyjej łaski i ewentualnych resztek z pańskiego stołu. Również – bez pozostawienia na zaniżonym poziomie płacy personelu, bez którego lekarze mogą obejść się tylko przy kasie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto