Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od Guns'n'Roses do Madonny. Zagraniczna muzyka rozrywkowa w 2008 roku

Łukasz Dębowski
Łukasz Dębowski
Madonna "Hard Candy"
Madonna "Hard Candy" materiały wydawcy
Jeśli chodzi o muzykę zagraniczną, to wiadomo, że jest to ogromnie pojemna dziedzina, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko muzykę rozrywkową.

Podsumowanie to zakłada więc pewną wypadkową dokonań artystów, subiektywnie wybranych, aczkolwiek szerzej zauważonych przez większe zainteresowanie słuchaczy.

Od Guns'n'Roses do Madonny

Do niewątpliwie dostrzeżonych płyt zeszłego roku należy nieco przereklamowana "Chinese Democracy" Guns'n'Roses. O ile w Polsce krążek został świetnie sprzedany i zbierał same pozytywne recenzje, o tyle za granicą (np. w Wielkiej Brytanii), został raczej chłodno przyjęty przez krytyków muzycznych.

Natomiast za duży sukces należy uznać powrót AC/DC. Ich "Black Ice" podbił niemal cały świat mimo że panowie nie brzmią już tak hardrockowo, jak kiedyś. Rewolucji nie dokonała także Metallica z "Death Magnetic", chociaż ich ostatni album uważa się za jeden z najlepszych krążków zespołu.

Kolejną płytą może pochwalić się także Madonna. Jej "Hard Candy", z głośną kampanią reklamową i kilkoma niekwestionowanymi przebojami (w tym "4 Minutes" z Justinem Timberlakem), nie znalazła się na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się albumów na świecie. Za to jej trasa koncertowa zrobiła furorę, dzięki czemu będziemy mogli się cieszyć kolejnymi koncertami w 2009 roku (w tym po raz pierwszy w Polsce).

Coldplay na szczycie

O wiele lepiej poradził sobie nowy krążek Coldplay "Viva La Vida...", będąc zdecydowanie największym i najlepszym osiągnięciem grupy. Zasłużenie zauważone zostały także, głównie w Wielkiej Brytanii, Kings Of Leon "Only By The Night" i Snow Patrol "A Hundred Milon Suns". Duży przebój wylansował z kolejnej dobrej płyty band The Killers oraz Keane.

Swoje pierwsze, ale jakże duże sukcesy odniósł zespół One Republic. Ich płyta "Dreaming Out Loud" być może nigdy nie zostałaby zauważona, gdyby nie pomoc samego Timbalanda w piosence "Apologize", debiutującej jeszcze w 2007 roku. Klasę podtrzymali The Verve, którzy powrócili po solowych projektach Richarda Ashcrofta, z udanym "Forth". Nie należy pominąć także o R.E.M.. "Accelerate" to jedno z najlepszych dokonań Michaela Stipe'a na przestrzeni kilkunastu lat. Co do reaktywacji Blur ciągle nie można mieć pewności, natomiast Damon Albarn zaprezentował dziwny projekt muzyczny pt."Monkey: Journey To The West". Do porażających nie można zaliczy również "Dig Out Your Soul" Oasis i "Off With Their Heads" Kaiser Chiefs, pozostających tym razem bez jakiegokolwiek przeboju.

Kobiety w muzyce

Zdecydowanie ciekawszy projekt udał się Alanis Morissette. Jej "Flavors Of Entanglemet" to chyba najlepszy zbiór piosenek od czasu spektakularnego debiutu. Jeśli mowa o dużym wydarzeniu muzycznym, to nie można pominąć ciepło przyjętego debiutu Duffy - "Rockffery".

Podobnie choć na mniejszą skalę odniosły drobny sukces Gabriela Cilmi z "Lessons To Be Learned", Adele - "19" i Jordin Sparks - "Jordin Sparks" (popowy przebój z Chrisem Brownem "No Air"). Nie sposób zapomnieć o wciskanej nam z każdej strony Katy Perry, która śpiewa o całowaniu się z dziewczynami. Przypomniały o sobie Anastacia, Alicia Keys, Pink, Britney Spears i Kylie Minogue.

Pierwszym solowym albumem "Anywhere I Lad My Head" może pochwalić się aktorka Scarlett Johansson, a źle przyjęty zbiór utworów Toma Waitsa, przeszedł bez większego echa. A czy ktoś pamięta jeszcze wokalistkę Cydi Lauper? Być może odeszłaby w zupełne zapomnienie, gdyby nie odważnie nowoczesna tanecznie płyta "Bring Ya To The Brink". Przed świętami Bożego Narodzenia mogliśmy wsłuchiwać się w zimowe piosenki Enyi. Na brak popularności w Polsce nie może narzekać natomiast Ayo. Kolejny sukces idący z wydaniem "Gravity At Last" jest dużym zaskoczeniem.
Solowym, bardzo przyjemnym krążkiem "Melody" zaznaczyła swoją obecność Sharleen Spiteri, niegdyś wokalistka zespołu Texas. Po raz pierwszy możemy posłuchać Beyonce nieco bardziej stonowanej, bez krzykliwego wizerunku i repertuaru na "I Am Sasha Fierce..." . Dużo słabiej tym razem wypadła Dido z "Safe Trip Home".

Niezastąpiony Timbaland

Ogromne sukcesy na wyspach brytyjskich odnosi Take That. Ich album "Circus" bije tam rekordy popularności. Jednak poza Wielką Brytanią odzew na ich nowe piosenki jest nieznaczny. Natomiast spekulacje na temat powrotu Robbiego Williamsa do zespołu nie potwierdziły się. Swoim comebackiem na scenę muzyczną zaznaczył także inny boysband sprzed lat. New Kids On The Block i ich "The Block" stworzony z pomocą wszechobecnego Timbalanda, po dniu premiery nie interesował już nikogo. Nie inaczej stało się z drażniącymi dziewczynami z Pussycat Dolls.

Na nic nowego niestety nie mogli liczyć fani Michaela Jacksona. Na pocieszenie wydano kolejny "The Best", stworzony wspólnie z wielbicielami jego twórczości. Na "Songs For You, Truths For Me" Jamesa Morrisona można usłyszeć kilka naprawdę udanych, przebojowych kawałków, w tym duet z Nelly Furtado. Natomiast Mick Hucknall z Simple Red wydał komplet najlepszych piosenek grupy, a także solowy projekt "Tribute To Bobby", stanowiącego hołd dla jednego z ojców soulu - Bobby'ego "Blue" Blanda. Ładne piosenki sprzed lat zaprezentował także Seal.

Mniej lub bardziej znani

Wśród wartych wymienienia płyt zeszłego roku trzeba wspomnieć również o Portishead i ich wydanym po długoletniej przerwie "Third". O odrodzeniu trip-hopu mówi się nie tylko po powrocie Portishead, ale również Tricky'ego z "Knowle West Boy". Długo trzeba było czekać na niełatwy w odbiorze krążek Erykah Badu.
Nie najgorzej, choć przewidywanie prezentuje się Enigma na "Seven Lives Many Faces". Rewelacyjnie natomiast powróciła z "Point De Sutre" Mylene Farmer. Do zaskoczeń wartych szerszego zauważenia zasługuje mało popularna płyta "Leaving On A Mayday" zdolnej i interesującej Anny Ternheim. Z serca muzycznej Skandynawii pojawiła się także wybijająca się Lykke Li z "Youth Novels". Natomiast kanadyjski wokalista Garou nagrał tym razem piosenki w języku angielskim.

Nie zapomniał o nowym projekcie Nick Cave, wydając z The Bad Seeds "Dig!!! Lazarus Dig!!!". Do niemałych wydarzeń trzeba zaliczyć Davida Gilmoura i "Live In Gdansk", będącym pierwszym solowym albumem koncertowym artysty. Z kręgów muzyki klubowej nie należy pominąć ciągle nie rozczarowującego Mobiego. "Last Night" to energetyczny powrót na zatłoczone parkiety.

Powracając do debiutantów roku 2008 nie sposób nie dostrzec zespołu MGMT i ich "Oracular Spectacular", The Ting Tings z "We Started Nothing" i The Last Shadow Puppets z "The Age Of The Understatement".

Długo można wypisywać wydarzenia muzyczne zeszłego roku. Na pewno nie wyczerpałem nawet części z tego co zdarzyło się w 2008 roku. Jednakże chociażby o kilku tu nadmienionych, warto pamiętać dłużej, cofając się wspomnieniami w czasy nie tak jeszcze odległe. Tym bardziej, że wielu z tych artystów podtrzymuje swoją dobrą passę w kolejnym 2009 roku.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Od Guns'n'Roses do Madonny. Zagraniczna muzyka rozrywkowa w 2008 roku - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto