Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Oprawcy". Historia rotmistrza Pileckiego, cz. 2

Mateusz Jarosz
Mateusz Jarosz
Protokół wykonania wyroku śmierci na Witoldzie Pileckim
Protokół wykonania wyroku śmierci na Witoldzie Pileckim anonimowy
Do dzisiaj nieznane jest miejsce pochówku naszego narodowego bohatera-rotmistrza Witolda Pileckiego. Ciała pomordowanych polskich patriotów wrzucano do tzw dołu śmierci zlokalizowanego w kwaterze "Ł" na Powązkach.

Ciała zalewano wapnem, a w miejscu tym urządzono śmietnik. Pilecki zginął od strzału w tył głowy, podobnie jak mordowano Polaków w Katyniu.
Przyjrzyjmy się drugiej stronie tej tragedii: ludziom, których do końca swoich dni nie spotkała żadna kara, a którzy doczekali wysokich emerytur za "utrwalanie władzy ludowej", będącej de facto gorliwą kolaboracją z obcym mocarstwem na skalę niespotykaną w historii Polski.

Oto niektórzy z nich.

Ryszard Mońko: z-ca naczelnika więzienia na Mokotowie :
„25 maja 1948 r., między godz. 21 i 21:30 do mojego gabinetu zgłosiło się czterech panów, dwóch w mundurach wojskowych, dwóch po cywilnemu, z bezpieki. Na polecenie prokuratora Cypryszewskiego rozkazałem doprowadzenie Pileckiego na miejsce straceń. To był mały, oddzielnie stojący budynek za X pawilonem, którym rządziło MBP. Weszli do środka, ja zostałem na zewnątrz. Słyszałem jeden strzał”
Budynek, który wspomina Mońko to tzw. "kartoflarnia". Po budynku nie został niestety, żaden ślad - został zniszczony, aby zatrzeć ślady dokonywanych tam zbrodni.
Relacja momentu egzekucji widziana oczami ks. Jana Stępnia, więźnia celi śmierci katowni mokotowskiej: "Gdy usłyszałem szept: »już idą«, zbliżyłem się do okna razem z dwoma współwięźniami, którzy znali Witolda Pileckiego. Nie zapomnę tego widoku. Prowadzono dwóch skazanych. Pierwszy pojawił się Witold Pilecki. Miał usta zawiązane białą opaską. Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. Nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego. A potem salwa.”

Piotr Śmietański: dowódca plutonu egzekucyjnego.
W rzeczywistości nie było żadnego plutonu. Zabijał tylko on. W latach 1944 – 1956 w więzieniu przy ul. Rakowieckiej stracono ponad tysiąc osób. Większość z nich było ofiarami Śmietańskiego. Miał jedną, wypróbowaną metodę – zabijał strzałem w tył głowy. Adam Cyra, historyk z Muzeum Auschwitz: “Na temat tego zbrodniarza, wykonującego wyroki śmierci w majestacie komunistycznego prawa, niewiele można ustalić. Podobno za pozbawienie życia więźnia otrzymywał tysiąc złotych. Pensja nauczycielska w tym czasie wynosiła sześćset złotych.” Nigdy nie udało się dotrzeć do Śmietańskiego. Stwierdzono, że wszystkie dane personalne dotyczące „Kata z Mokotowa” zostały usunięte z oficjalnych archiwów rządowych. Śledztwo zostało wstrzymane w 2004 r.

Eugeniusz Chimczak: jeden z głównych śledczych w sprawie.
Tadeusz M.Płużański - historyk, syn Tadeusza Płużańskiego, skazanego w procesie Pileckiego : "Eugeniusz Chimczak - ten drań katował również mojego ojca. W bezpiece pracował do 1984 roku, dochrapał się stopnia pułkownika. Gdy dowiedziałem się o terminie pogrzebu, pojechałem na Cmentarz Północny w Warszawie. żeby zobaczyć, w jaki sposób ten komunistyczny zbrodniarz będzie chowany. Rodzina przełożyła pochówek o pół godziny. Z moich informacji wynika, że zrezygnowała też z oprawy muzycznej i laudacji. Przemknęli boczną bramą od razu do grobu, bez zamówionej wcześniej uroczystości w domu pogrzebowym. Tak odeszła jedna z najbrutalniejszych bestii więzienia mokotowskiego w Warszawie. Nawet inni śledczy wymieniali go jako wyjątkowego drania. Choć w 1996 roku Chimczak został skazany w słynnym procesie Humera na kilka lat więzienia, za kratkami nie spędził ani jednego dnia. Za szereg innych zbrodni nie odpowiedział nigdy.
Podczas pogrzebu podszedłem do rodziny. Spytałem, czy wiedzą, co pan Eugeniusz robił po wojnie. Jak się z tym czują? Reakcja była bardzo nerwowa. Starsza pani odparła:
"skoro zadaję takie pytanie, to muszę być z bandyckiej rodziny. A my z takimi bandytami robiliśmy po wojnie porządek"

Jan Hryckowian: zbrodniarz i oprawca okresu stalinizmu, oficer LWP, sędzia sądów wojskowych, adwokat, żołnierz AK.
W procesie pokazowym pułkownika Jana Rzepeckiego i innych oficerów AK i WiN był sędzią orzekającym, gdzie wydał wyroki śmierci i długoletniego więzienia. Od 1947 jako szef Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie orzekł najwięcej wyroków śmierci. Było ich co najmniej 16. W czerwcu 1947r. ława WSR w Warszawie pod jego przewodnictwem skazała na karę śmierci kawalera Orderu Virtuti Militari Konrada Dybowskiego wraz z ojcem Władysławem Dybowskim. Po odejściu w 1949r z sądownictwa wojskowego pracował jako adwokat w Warszawie. Nigdy nie osądzony za zbrodnie stalinowskie.

Roman Kryże: prawnik, podpułkownik, sędzia orzekający w procesach politycznych, funkcjonariusz stalinowskiego aparatu represji.
Sędzia Wydziału I Najwyższego Sądu Wojskowego do października 1950r., a także Wydziału II NSW - do sierpnia 1955r. Sędzia Sądu Najwyższego w latach 1955–1977. W sprawach przeciwko działaczom podziemia niepodległościowego (m.in. rtm. Witolda Pileckiego i mjr Tadeusza Pleśniaka) brał udział w orzekaniu i zatwierdzaniu wyroków skazujących, również na karę śmierci. Wiele z wyroków wydanych przez niego zostało uznanych po 1989r. za mordy sądowe. Jego bezwzględność w wydawaniu wyroków śmierci w okresie stalinowskim przyczyniła się do ukucia powiedzenia: „Sędzia Kryże – będą krzyże”, a także określenia „ukrzyżować”.

Józef Różański: prawnik, oficer NKWD i MBP, poseł Sejmu Ustawodawczego.
Nadzorował śledztwo w sprawie Witolda Pileckiego, jest faktycznym sprawcą skazania go na karę śmierci. Od lipca 1947r. - pułkownik i dyrektor Departamentu Śledczego MBP. Szybko awansował w strukturach bezpieki Polski Ludowej dzięki bezwarunkowemu wykonywaniu poleceń Bolesława Bieruta i Iwana Sierowa. Metody śledcze Różańskiego - wzorowane na wytycznych Stalina ("dajcie tylko człowieka, a znajdę na niego paragraf") polegały na dopasowywaniu materiału śledczego do wcześniej przygotowanych tez oskarżenia. Oskarżeni byli torturowani osobiście przez Różańskiego. Jego bezwzględność i niezwykła brutalność zyskały ponurą sławę. Jego metody przesłuchiwania, jak: wyrywanie paznokci (stosowane również wobec rtm Pileckiego), wbijanie do nich gwoździ, bicie aż do utraty nieprzytomności - były normą. Mówi jeden z więźniów - Z. Uniszewski:
"Różański sam bił do krwi, tolerował bicie i podżegał do niego podwładnych mu funkcjonariuszy, bijąc w ich obecności. Jego istotną umiejętnością "zawodową" było psychiczne dręczenie ludzi w śledztwie i wydostawanie od nich tą drogą informacji, często fałszywych, których wcześniej nie podaliby nawet podczas tortur w katowniach gestapo". Setki osób, przesłuchiwanych przez Różańskiego lub jego podwładnych, straciło życie lub zostało kalekami. Od jego nazwiska powstał termin "różańszczyzna" – stalinowskich metod śledczych, preparowania dowodów i fingowania procesów sądowych. W okresie pracy w MBP został odznaczony m.in. Orderem Krzyża Grunwaldu II i III klasy, Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Czesław Łapiński: podpułkownik, zbrodniarz i oprawca okresu stalinizmu, prokurator sądów wojskowych.
Główny prokurator w procesie rtm. Pileckiego. Swoją współpracę z władzami Polski Ludowej rozpoczął na Białostocczyźnie jako szef Prokuratur Wojskowych Rejonowych, gdzie uczestniczył w tzw. sądach doraźnych, w których zapadało najwięcej wyroków śmierci. Przykładowo w grudniu 1946 r., oskarżał m.in. kapitana Stanisława Sojczyńskiego ps. „Warszyc”. Kapitan Sojczyński i pięciu jego podwładnych zostali rozstrzelani 17 lutego 1947 roku, tuż przed ogłoszeniem amnestii. Od 1950 roku pracował jako adwokat. W 2002 r oskarżony w sprawie mordów sądowych popełnionych w latach 1946-50, zmarł w Centrum Onkologii w Warszawie u zbiegu ulic Roentgena i Pileckiego.

Tadeusz M.Płużański: "Bestii żyją tysiące. Trzeba pamiętać, że to był wielki, zbrodniczy aparat. Nie tylko okrutni funkcjonariusze bezpośredniego aparatu represji, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, UB, Informacji Wojskowej, ale także cała rzesza prawników, sędziów, prokuratorów i adwokatów, którzy służyli systemowi, często zresztą będąc na pasku bezpieki czy Głównego Zarządu Informacji WP. Wielu z tych oprawców dalej funkcjonuje. Pobierają bardzo wysokie resortowe emerytury – w przeciwieństwie do ich ofiar, które często żyją w ubóstwie. Wielu komunistycznych morderców mieszka w samej Warszawie, często pod bokiem wymiaru sprawiedliwości III RP."
Jaka w owym czasie była skala represji?

1) 5 tys. kar śmierci wydanych przez sądy ludowe i sądy powszechne za czyny polityczne. Skazanymi byli głównie żołnierze antykomunistycznego podziemia.
2) 20 tys. ludzi, zabito bez sądu w wiezieniach przed postawieniem aktu oskarżenia, a często nawet nie było takiego zamiaru sporządzania tego aktu.
3) Kilkadziesiąt tysięcy ludzi zabitych w obławach i pacyfikacjach. Byli to jeńcy wzięci do niewoli przez komunistów, a następnie zamordowani (jeden z zachowanych raportów grupy działającej na terenie Borów Tucholskich: "...mieliśmy ich przesłuchać, ale obecny na miejscu urzędnik UB rozkazał nam ich rozstrzelać i zakopać na miejscu, co też uczyniliśmy.")
3) 250 tys. ludzi skazanych za przestępstwa polityczne, których nie popełnili. Zarzut zamiaru popełnienia przestępstwa lub zasada domysłu.
4) 2-3 miliony ludzi przewinęły się przez areszty bez sankcji. Potrzebni byli np. jako świadkowie w sprawie, więc się ich zamykało na dwa tygodnie aż do rozpoczęcia procesu.
5) 518 tys. chłopów zostało skazanych za niewywiązywanie się z dostaw obowiązkowych zboża, mięsa i mleka w ilościach dwukrotnie wyższych niż za czasów okupacji niemieckiej. Obowiązek ten zniesiono dopiero w latach rządów Edwarda Gierka.
6) Istniały obozy pracy m.in. Bielęcin, w których warunki nie różniły się od tych za okupacji niemieckiej. Do obozu pracy trafiało się za najmniejsze przewinienie.
7) Komisje specjalne - w trybie pozasądowym skazały 80 tys. ludzi za, jak to ogólnie nazywano "spekulację", czyli zwyczajny handel. W skład takiej komisji wchodził sekretarz partii, dyrektor fabryki itp.

Dlaczego Witold Pilecki musiał zginąć ?

Czy tylko dlatego, że nowa "ludowa" władza, ściśle wykonująca polecenia NKWD szczególnie go nienawidziła za jego wyjątkowe zasługi dla Ojczyzny?
Pewne światło w tej kwestii rzuca fakt, że rtm. Pilecki przebywał w obozie w Oświęcimiu razem z późniejszym premierem RP i PRL - Józefem Cyrankiewiczem.

Eleonora Ostrowska – łączniczka w TAP i AK, cytuje słowa Pileckiego :
„..Cyrankiewicz (….) jako władza ludowa, miał przemówienie. Mówił o Oświęcimiu i tak łgał, takie nieprawdopodobne rzeczy opowiadał , a przede wszystkim podkreślając znaczenie swojej osoby, że nie mogłem po prostu dłużej wytrzymać. Odszedłem, ale napisałem do niego."
Ponownie Eleonora Ostrowska: "I wtedy mi się takie wyrwało zdanie: coś ty zrobił najlepszego?...”

Ksiądz prof. Jan Stępień (przebywał z Pileckim trzy miesiące w celi śmierci):
„Dlaczego musiał zginąć? Dlaczego musiał być stracony? Wszyscy ci, z którymi rozmawiałem byli jednego zdania. Za dużo widział w Oświęcimiu i za dużo wiedział. Rozgrywały się bowiem rzeczy ważne. Chodziło o połączenie PPS i PPR. On za dużo widział i za dużo wiedział.”

Współautorką artykułu jest p. Barbara Figurniak

Współautor artykułu:

  • Barbara Figurniak
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto