Oscary 2015. W czwartek oficjalnie ogłoszone zostaną nominacje do nagród

Tymczasem na dziennikarskiej giełdzie trwają zakłady. Tak jest oczywiście co roku i w tej rywalizacji prawie nigdy nie ma pewniaków. Szczególnie zdecydowanego faworyta nie ma pośród dziewięciu kandydatur na najlepszy film minionego sezonu. Tym razem jednak zainteresowanie polskiego środowiska filmowego i polskich miłośników kina koncentruje się głównie na filmach zgłoszonych do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny (czeka nas dodatkowo co prawda jeszcze pojedynek dwóch polskich przejmujących dokumentów, ale o tym za chwilę). Na liście w sumie znajdują się aż 83 tytuły!

Tymczasem, jak się okazuje, zgłoszono rekordową w dziejach tej kategorii liczbę filmów. Polskę reprezentować będzie "Ida" Pawła Pawlikowskiego. Trzeba przy tym pamiętać, że wyboru ostatecznej piątki filmów spośród wszystkich zgłoszonych do tej kategorii dokonuje sześciotysięczna armia członków akademii. Od wielu tygodni za poważnego faworyta jest powszechnie uważane dzieło Pawlikowskiego, film już uhonorowany 24 nagrodami i prestiżowymi wyróżnieniami w różnych krajach. Nie tylko jako dzieło wybitne, film bowiem uzyskał parokrotnie laury za zdjęcia wykonane przez Ryszarda Lenczewskiego i Łukasza Żala. Chodzą słuchy, że wyjątkowo, w kategorii za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą ma być uwzględniona także Agata Kulesza.

Za najpoważniejszych rywali "Idy" uchodzą turecki "Zimowy sen" Nuriego B. Ceylana - zdobywcy ubiegłorocznej Złotej Palmy w Cannes, a także głośny rosyjski - antyputinowski "Lewiatan" Andrieja Zwiagincewa, film, który w niedzielę otrzymał nagrodę Złoty Glob, przyznawaną przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej. Tu wypada nadmienić, że na nagrodę Złotego Globu głosuje grono - w porównaniu z liczebnością akademików - nieporównanie mniejsze, bo zaledwie około stu dziennikarzy. Obok wymienionych trzech - bodaj najważniejszych - pretendentów do Oscara w tej kategorii, czarnym koniem w wyścigu mogą się okazać... parskające czarnym humorem argentyńskie "Dzikie historie" (niepozbawiona przewrotności i wątków okrucieństwa komedia ta porywa od kilku dni polską widownię).

Wysokie notowania krytyki światowej mają także węgierski "Biały Bóg" Kornela Mundruczo (główna nagroda w canneńskiej sekcji "Inne spojrzenie"), estońskie "Mandarynki" Zazy Urushadze, szwedzki film "Turysta" Rubena Ostlunda, także włoski dramat "Kapitał ludzki" Paola Virziego. Rozgłos zdobył także, zrealizowany za 50 mln dolarów, wenezuelski "Libertador", film biograficzny poświęcony tragicznej postaci Simóna Bolívara, jednego z największych bohaterów Ameryki Południowej, który odegrał kluczową rolę w wyzwoleniu Ameryki Łacińskiej spod panowania Hiszpanii.

Czytaj także: Woody Allen nakręci serial dla Amazona. Będzie to debiutancka produkcja wybitnego reżysera

Do Oscara w kategorii najlepszy film pretendują takie tytuły jak m.in. "Boyhood" Richarda Linklatera, "Człowiek ptak" Alejandro Iňarritu, "Imitation Game" Mortema Tylduma, "Teoria wszystkiego" Jamesa Marsha, "Grand Hotel Budapest" Wesa Andersona, "Unbroken" Angeliny Jolie oraz "Amerykański snajper" Clinta Eastwooda. Napięcie polskiej opinii publicznej dodatkowo podnosi, o czym już informowaliśmy, rywalizacja dwóch polskich filmów ubiegających się o zaszczytną statuetkę Oscara w kategorii dokument (do tej kategorii zgłoszono 134 tytuły z całego świata). To filmy "Joanna" Anety Kopacz oraz "Nasza klątwa" Tomasza Śliwińskiego. Głosowanie na poszczególne filmy pretendujące w swoich kategoriach do nagrody zakończy się 17 lutego.