Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni o nielegalne kupno kościelnej ziemi nie chcą dopuścić do procesu

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Najpierw były takie lata, kiedy państwo zabierało Kościołowi ziemię i nieruchomości budowlane. Potem przyszły żniwa zwrotu przez państwo nieruchomości bezprawnie zabranych. Teraz trwają procesy sądowe w sprawach nienależnie oddanych dóbr Kościołowi przez Komisję Majątkową.

Na prywatyzacji majątku narodowego, szczególnie po PGR-ach, najlepiej wyszli – nie Skarb Państwa ani ludzie zamieszkali w byłych państwowych gospodarstwach rolnych - lecz milionerzy i miliarderzy. Najwięcej ziemi i nieruchomości budowlanych przejęli księża Kościoła rzymskokatolickiego. Dzięki kościelnej Komisji Majątkowej, działającej owocnie w interesie parafii, Kościół wzbogacił się i stał się właścicielem ziemskim, większym niż polskie państwo.

Z dobrodziejstw Komisji Majątkowej korzystali znakomicie ludzie biznesu, zbliżeni do strony kościelnej. Nabywali od parafii, po stosunkowo tanich kosztach, świeżo przyznane gospodarstwa rolne, po czym natychmiast "upłynniali" je za wielokrotnie wyższe pieniądze lub pozostawiali sobie. Obecnie prokuratorzy w całym kraju podejmują próby ścigania tego procederu, ale jak na razie ze skromnymi skutkami. A jest co ścigać i jest wiele do odzyskania dla biednego Skarbu Państwa. Oto jeden z przykładów.

Świerklaniec – wieś położona w województwie śląskim, w powiecie tarnogórskim. Sprawa dotyczy 155 hektarów gruntów rolnych w tej wiosce. Z aktu notarialnego wynika, że ziemie te odkupił od Kościoła Tomasz D. Grunty zostały wycenione na 3,2 mln zł, czyli 2,1 zł za metr kw. Zdaniem władz gminy – o wiele za nisko. Grunty rolnicze w gminie Świerklaniec i okolicach kosztują około 30 zł za metr - informuje gazeta.pl.

Oskarżonych o nielegalne kupno kościelnej ziemi i pranie "brudnych" pieniędzy - Tomasza D. i Jacka D. - ściga prokuratura, podejrzewając, że jako twórcy grupy kapitałowej "Famur", prowadzili nielegalne interesy. Akt oskarżenia trafił do sądu. Biznesmeni "Famuru" nie chcą dopuścić do rozpoczęcia procesu w sądzie. Wynajęli prawników, którzy złożyli wniosek o umorzenie postępowania. Zarzucają prokuraturze błędy w akcie oskarżenia.

26 kwietnia br. przed katowickim sądem ma rozpocząć się proces, jakiego na Śląsku jeszcze nie było. Na ławie oskarżonych mają zasiąść: Jacek D., założyciel grupy kapitałowej "Famur", jego syn Tomasz, właściciel "Famuru" (z majątkiem wartości 1,2 mld zł - zajmuje 11. miejsce na liście najbogatszych Polaków), ich żony oraz dalsi członkowie rodziny. Proces rodziny D. to efekt śledztwa w sprawie nieprawidłowości w pracy Komisji Majątkowej.

Jednak nie ma pewności, czy sprawa się rozpocznie. Prawnicy rodziny D. - wśród nich Jacek Dubois, jeden z najlepszych polskich adwokatów - złożyli wniosek o umorzenie postępowania. Zarzucają w nim prokuraturze szereg błędów formalnych, a do wniosku dołączyli opinię prawną z argumentami.

Prokurator dysponuje twardymi dowodami winy. Członkom rodziny D. zarzuca "wyłudzenie na podstawie fikcyjnego meldunku prawa do pierwokupu kościelnych gruntów oraz pranie brudnych pieniędzy". Sprawa wynika z podjętej w styczniu 2008 roku decyzji Komisji Majątkowej. Z dochodzenia wynika, że Komisja przekazała wtedy ziemię Towarzystwu Pomocy dla Bezdomnych im. Brata Alberta, które działa przy krakowskim zakonie albertynek.

Ziemia była rekompensatą za mienie utracone w czasach PRL-u. Towarzystwo im. Brata Alberta dostało w 2008 roku kilkaset hektarów w okolicach Pyskowic, Wieszowej, Świerklańca i Zabrza. Po otrzymaniu ziemi, prawie natychmiast, wystawiło przejęte tereny na sprzedaż. Pośrednikiem w transakcji był Marek P., były oficer śląskiej SB, który przed Komisją Majątkową reprezentował interesy instytucji kościelnych.

Według obowiązujących przepisów, prawo pierwokupu tych ziem mogli mieć zamieszkali tam rolnicy indywidualni. O ziemię tę mogli się też ubiegać ich obecni dzierżawcy lub Agencja Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa. Tymczasem Marek P. – reprezentujący Kościół przez Komisją Majątkową - sprzedał część otrzymanych przez Towarzystwo im. Brata Alberta gruntów, Jackowi D. i Tomaszowi D. Jak to było możliwe? Zdaniem prokuratury, obaj miliarderzy nabywając ziemię, posługiwali się fikcyjnym meldunkiem i złożyli oświadczenie, że są rolnikami indywidualnymi.

CBA z łatwością ustaliło, że nie uprawiali roli i mieszkali w innym miejscu. Mimo to kupili niemal tysiąc hektarów kościelnych gruntów przekazanych przez Komisję Majątkową. Trzeba podkreślić, że wartość części z nich była wielokrotnie zaniżana.

Prokuratura sugeruje, że podobnie działał zięć Jacka D. Po zakupie ziemi cała trójka przekazała grunty, jako darowiznę lub odsprzedała je swoim żonom. Było to według prokuratury pranie "brudnych" pieniędzy. Gliwiccy prokuratorzy, prowadzący sprawę, zabezpieczyli rodzinie D. - na poczet przyszłych kar - kupione od Kościoła nieruchomości o wartości 29 mln zł.

Godne uwagi jest, że D. od kilku lat są jednym z największych darczyńców archidiecezji katowickiej. Przyjaźnią się też z biskupem Piotrem Liberą, byłym sekretarzem Episkopatu Polski, który powołał na członka Komisji Majątkowej, szefową biura zarządu firmy "Famur".

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto