Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Overlondoning

Krzysztof Hoffmann
Krzysztof Hoffmann
London iconic
London iconic Krzysztof Hoffmann
Londyn to nie jest miejsce, które nadawałoby się do życia...

Pisałem już o tym wielokrotnie przy różnych okazjach, ale pozbierały mi się ostatnio przeróżne przebłyski i przejawy podtrucia (mam na mysli takie mentalne a nie fizjochemiczne, drodzy złośliwcy), zatem pora na jakieś ergo. Istnieje bowiem cały zestaw objawów, wskazujących na to, że jesteś w Londynie za długo. Są rozmaite, bezglutenowe wersje light tego syndromu, jest również zdziwaczenie level master - wszystko zależy od wrażliwości pacjenta na zastaną rzeczywistość. Brytyjczycy śmieją się, że jeśli jesteś tu ponad cztery miesiące (a idealnie sześć i więcej), w 99 % przypadków powinieneś zaobserwować u siebie kilka z tych objawów - jeśli jest ich więcej niż cztery naraz znaczy to wyraźnie, że przebywasz w Londynie zbyt długo. Z człowieka przepotwarzasz się powoli w Londyńczyka, a to już oznacza kłopoty.

Objawy tej przypadłości - nazwijmy ją "Overlondoning" - wyglądają mniej więcej tak (w dużym uproszczeniu, bo jest ich o wiele więcej) :

1. PRZESTAŁEŚ ROZUMIEĆ ALBO ROZPOZNAWAĆ PRAWIDŁOWE ZNACZENIE SŁOWA "TANI", "TANIO", "TANIEJ", "NAJTANIEJ"

- 4,35 za kufel piwa? Czemu nie, OK. Szampan jest droższy.

- Niejadalna kanapka z Tesco za 2,40 albo byle kebab lub burger za 5,50 ? Pudełko z tejkałejem, składające się głównie z klusek i sosu, sosu i jeszcze raz sosu za 7 funtów ? Nie jest źle, w końcu muszę coś jeść.

- 60 złotych za bilet dobowy ? No cóż, jak trzeba, to trzeba, na piechotę nię będę przecież lecieć przez całe miasto

O wyprzedażach nie wspominając nawet, bo to temat na książkę...

2. NIE UMIESZ JUŻ PROWADZIĆ SAMOCHODU

... bo i po co miałbyś umieć, skoro tu i tak nigdzie nie da się dojechać samochodem. A poza tym rujnujesz się w końcu na te cholerne bilety. Resztki polskiego sumienia nie pozwalają ci się szarpnąć na jednorazowy zakup biletu miesięcznego i wydatek rzędu przynajmniej 200 funtow (tysiąc złotych !!!). Kupujesz więc te śmieszne doładowania, licząc, że suma końcowa, rozłożona na mikro (jasne) płatności jakoś mniej zaboli...

3. NIE PAMIĘTASZ O TYM, ŻE POZA LONDYNEM TA KOSZMARNA OŚMIORNICA ZWANA "TUBE" NIE ISTNIEJE.

I że nie istnieje nigdzie indziej na świecie, ani w Anglii ani poza nią. Ty jednak o tym nie pamiętasz, przemierzając codziennie dziesiątki kilometrów w korytarzach podziemnych, naziemnych, liniach niebieskich, czerwonych, południowych i północnych a nawet w autobusach, wszędzie meldując się i odmeldowując za pomocą biało - niebieskiej, plastikowej karty. Nic więc dziwnego, że próbujesz nią zapłacić także w Brigton i Portsmouth, w Bedford i Maidenhead, w Guildford i w Reading a nawet w Eaton Socon. A tu zdziwienie - karta nie działa i trzeba wyciągnąć gotówkę. Widzisz, zapomniałeś, że Tube istnieje tylko i wyłącznie w Londynie ...

4. JEDNORAZOWE WYWALENIE GÓRY PIENIĘDZY NA RZECZ TEGO NIEWARTĄ PRZESTAJE MIEĆ DLA CIEBIE ZNACZENIE

...i dlatego unieważniasz punkt drugi tej wyliczanki i kupujesz w końcu bilet miesięczny (tysiąc złotych!!!). Bardzo dobrze. Pierwsza lampka alarmowa już się zapaliła, jesteś w połowie drogi.

5. SPÓŹNIENIE TO TWOJE DRUGIE IMIĘ

...pomimo, że nigdy się nie spóźniałeś i nie znosisz tego. W Londynie jednak wszystko się spóźnia, a szczególnie metro czyli Tube, które właśnie wspomogłeś sporą darowizną w postaci 200 funtów. Dawno cię to jednak przestało wkurzać, spóźnia się, to się spóźnia, najwyżej ty też się spóźnisz. Coraz bardziej ci to zwisa, tak jak wszystkim wokół, ciebie też dopada ta londyńska flegma. Brawo, druga lampka alarmowa za tobą.

6. KLAPKI NA OCZACH, ZERO INTERAKCJI

Po początkowych achach i ochach przyszła pora na przywdzianie tego eleganckiego i niezwykle tu popularnego elementu garderoby, jakim są klapki na oczy. Suniesz więc po nieprzejezdnych ulicach i nieprzechodnych chodnikach, usiłując jak najszybciej dotrzeć do wyznaczonego punktu. Pałac Buckingham? ... Jasne... Muzea Kensingtonu? ... No proszę ... Royal Albert Hall, Tamiza, jesienne drzewa ? ... Litości, spieszę się, liście i kamienie już parę razy w życiu widziałem... I nieważne, że miliony ludzi przejeżdżają miliony kilometrów, żeby to wszystko zobaczyć; ty to zwyczajnie masz gdzieś. I nie wzrusza cię nawet to, że ci wszyscy ludzie, z którymi zdążyłeś się tu zaprzyjaźnić, pojawili się w Londynie z każdego, najbardziej nawet egzotycznego kawałka planety. Mimo, że połowa świata (jeśli nie więcej) to kulturalna pustynia, ty i tak niewiele już wchłaniasz z otaczającej cię różnorodności, z której mógłbyś czerpać.

7. ŁAPIESZ SIĘ NA TYM, ŻE MYŚL, KTÓRA CORAZ CZĘŚCIEJ POWRACA I CIĘ NĘKA TO OBRAZ KOTLETA SCHABOWEGO. DUŻEGO KOTLETA SCHABOWEGO

...nawet jeśli wcześniej za nim nie przepadałeś. Ale z drugiej strony ileż można wpierniczać burgery, kebaby, kurczaka piri-piri albo katsu? Ileż można z obrzydzeniem wkładać do mikrofalówki gotowe dania, serwowane na wynos przez restauracje takie, jak Tesco, Lidl czy Aldi? Ile można jeść grzanki albo te koszmarne, pokrojone w trójkąty sandwicze, zawsze z tym samym tuńczykiem, serem czy jakąs serwetką z mięsa, zawsze z dziwaczną pastą na wierzchu ? Polska kuchnia zdawała ci się prosta i niewyszukana a tęsknisz do niej, jak do mamy. No i prawidłowo, już w czasach bitwy o Anglię, któryś z polskich lotników miał zapytać: "Jak to możliwe, że z najlepszych dostępnych na świecie składników, oni tu robią takie gówniane żarcie?". Cierpieli wtedy polscy chłopcy od pogody, cierpieli od niejadalnego jedzenia, teraz cierpisz ty. Przełamałeś się? Znalazłeś w Googlu adres na Acton i poszedłes do Kasi na wielkiego, jak koło od parowozu kotleta? Czułeś się, jak w domu przez kolejnych kilka godzin, kiedy tak przyjemnie odbijała się mizeria? Bardzo dobrze, to kolejna lampka oraz całkiem już wyraźny objaw overlondoningu.

8. NIC CIĘ JUŻ NIE DZIWI

To już całkiem wyraźny sygnał, że niedługo pora do domu. Sklep z piwem dla psów ? Spoko. Bar, w którym kupisz wyłącznie koktajle z wyselekcjonowanych gatunków paragwajskiej trawy? Czemu nie ? Agencja, która wyprowadza psy do muzeów, oferująca tracking GPS i tramnsmisję na żywo ze spaceru? Jasna sprawa. Nic cię już nie dziwi, nic cię już nie wzrusza, nic cię nie porusza. Ludzie wyglądają dziwacznie, zachowują się dziwacznie, ubierają się dziwacznie i opowiadają dziwne rzeczy - ale to wszystko mieści się w spektrum twojej tolerancji, które po kilkumiesięcznym pobycie tutaj jakoś dziwnie się rozszerzyło. Nie kupiłeś jeszcze wprawdzie srebrnej podkoszulki z cekinami (albo różowegmo fishnetu z batmanem, jeśli jesteś kobietą), ale to pewnie tylko kwestia czasu. Ostatecznie od początku wiedziałeś, że Londyn to miejsce, gdzie bez większych perturbacji mógłbyś paradować po ulicy z gołą dupą i dopóki nie zaplątałbyś się w okolice pałacu Buckingham (albo Shepherd's Bush, gdzie powoli chyba szariat zaczyna wypierac brytyjski steampunk), nikt prawdopodobnie nie zwróciłby na ciebie większej uwagi. Ty już też nie zwracasz uwagi, zobojętniałes i dlatego ten facet na rogu, publicznie depilujący sobie pachy nie jest w stanie wzbudzić w tobie żadnej reakcji. Ani elegancka pani pod pięćdziesiątkę, spacerująca po Green Parku z rudą świnią na smyczy ani wielki, czarny facet chodzący po ulicy z poduszką pod t-shirtem i głoszący, że zapłodnił go diabeł. Ani nic innego.

Wszystkie lampki awaryjne już pozapalane ? Rozpoznajesz któryś z tych objawów? Może wszystkie? Jest ich zresztą dużo więcej, ale jeśli tak, znaczy to, że przebywasz już w Londynie zbyt długo. Chyba pora do domu ... :-)

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto