Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Skarga: Łódź to dla mnie Filmówka i HollyŁódź przy Łąkowej

Redakcja
Pamiątkowe zdjęcie z Piotrem Skargą. Na szyi wisi nasza dziennikarska legitymacja.
Pamiątkowe zdjęcie z Piotrem Skargą. Na szyi wisi nasza dziennikarska legitymacja.
Aktor Piotr Skarga wspomina czasy swojej młodości, współpracę z wielkimi aktorami, łódzką "Filmówkę" a także opowiada o miłości do ról komediowych.

Jak Pan wspomina swoje pierwsze kroki na scenie i przed kamerami?
W czasach, kiedy debiutowałem nie było problemów, aby zaistnieć na scenie. Młodzi aktorzy byli przypisywani do danego teatru i tam zaczynali. Na pewno było lżej niż w obecnych czasach. Ja ten okres wspominam z ogromnym sentymentem. Jeszcze wtedy byłem młody (śmiech), myślałem, że nic innego nie jest ważne poza grą, istnieniem na scenie. Nie liczyły się dla mnie pieniądze, przedmioty materialne itd. Z wiekiem życie zaczęło to myślenie weryfikować. Pierwsze kroki stawiałem na deskach Teatru im. Jaracza w Olsztynie, gdzie "brałem" każdą rolę. Zostałem zaangażowany przez dyrektora, który chciał abym właśnie ja grał u niego w teatrze. Była to świetna nauka zawodu. Grałem wtedy bardzo często, gdyż teatr ten miał trzy sceny; Olsztyn, Elbląg i sceny objazdowe. Potem przeniosłem się do Teatru Dramatycznego w Warszawie, do Gustawa Holoubka. Ten okres wspaniale wspominam; była to fantastyczna przygoda teatralna oraz świetna nauka zawodu. Miałem okazję obcować z wielkimi gwiazdami polskiej sceny.

Na pewno czerpał Pan od nich wiedzę i korzystał z doświadczenia.
Oczywiście, że kiedy się obserwuje ich bacznie to zawsze część z nich, jakiś "odprysk" gdzieś na człowieka spadnie.

Jak wielu widzów, ja również pamiętam Pana przede wszystkim z roli docenta Jana Duraja w serialu pt. "W labiryncie", później przyszedł czas na mniejsze role, potem wielki come back rolą w serialu "Pensjonat pod różą", a następnie "Samo życie", "Bulionerzy", dziś spotykamy się w teatrze. W jakiej roli: aktora filmowego, serialowego, czy może teatralnego czuje się Pan najlepiej?
Najlepiej czuję się w dosyć lekkich rolach. Na pewno role komediowe są mi bliższe niż dramatyczne. Komediowe role, jak w "Bulionerach", czy "Mamuśkach" lub role komediowe w teatrze są mi najbliższe. Myślę, że mam pewną łatwość gry tego rodzaju repertuaru.

Dziś również będziemy mogli Pana obserwować w roli komediowej.
Tak. Dziś gram w bardzo dobrej komedii ("Dziwna Para" - przyp. red.). Jestem już w dość zaawansowanym wieku i nie będę zmieniał swojego emploi. Jeżeli dostałbym jakąkolwiek poważną, dramatyczną rolę to najprawdopodobniej jej nie zagram. Po pierwsze nie do końca chce mi się zmagać z tego rodzaju tworzywem, a po drugie chyba już tego nie potrafiłbym dobrze zrobić.

Odnosząc się do sformułowania o zaawansowanym wieku, to oponowałbym.
(Śmiech) Dziękuję, bardzo miły Pan jest.

Czy na co dzień jest Pan związany etatem z jakimś teatrem?
Nie. Od 1985 roku nie jestem etatowo związany z jakimkolwiek teatrem. Od momentu kiedy Gustaw Holoubek został, nazywajmy rzeczy po imieniu, wyrzucony z Teatru Dramatycznego, staram się być swoim własnym sterem, żeglarzem i okrętem. Czasem z trudem, ale udawało mi się wiązać koniec z końcem. Pojawiam się od lat w TV i w teatrach, a więc chyba nieźle mi to wszystko wychodzi.

Poza występami na scenach i przed kamerami zdobywa Pan nagrody na turniejach tenisowych. Czy uprawia Pan ten sport od dziecinnych lat?
Urodziłem się w Jeleniej Górze przy kortach tenisowych i z tej racji już samo miejsce stworzyło mi okazję do tego, żeby z tym sportem obcować. Dodatkowo jeszcze, na co wskazuje miejscowość, z której pochodzę, lubię góry i narty. To są dwa sporty, które do tej pory czynnie uprawiam i z dosyć dużą częstotliwością.

Dziś gościmy Pana w Łodzi. Czy do tej pory często zdarzało się Panu grać na deskach tutejszych teatrów? Ja Pan wspomina te wydarzenia oraz łódzką publiczność?
Jeśli chodzi o teatr to jestem w Łodzi dopiero po raz drugi. Kiedyś, nie przypomnę sobie nawet w jakim łódzkim teatrze, grałem w bajce dla dzieci, której tytułu również niestety nie pamiętam.

Rozumiem zatem, że nie miał Pan okazji pospacerować po naszym mieście, chociażby po słynnej ul. Piotrkowskiej?
Ja Łódź znam bardzo dobrze z okresu, kiedy przyjeżdżało się tu do HollyŁódź na ul. Łąkową, do słynnej "Filmówki". Wtedy, w Hotelu Centrum spędzałem połowę swego ówczesnego życia (śmiech). Ja strasznie żałuję, że nie kręci się już na taką skalę filmów na Łąkowej, bo powstawały tu fantastyczne polskie produkcje.

Miejmy nadzieję, że jeszcze ten okres prosperity dla filmów kręconych w Łodzi powróci.
Ja tego Łodzi życzę z całego serca.

Dziękuję najmocniej za rozmowę.
Dziękuję i pozdrawiam.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto