Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Płyta Ani Rusowicz - muzyczna podróż w czasy big-bitu

Redakcja
Okładka płyty Ani Rusowicz "Mój big - bit".
Okładka płyty Ani Rusowicz "Mój big - bit". materiały reklamowe
Bez przesadnego szumu reklamowego ukazała się pod koniec października bieżącego roku pierwsza solowa płyta Ani Rusowicz zatytułowana "Mój big - bit". Wierzę, że jak wszystko co dobre, tak i ten krążek przebije się do szerszej publiczności.

Na ukazanie się płyty Ani Rusowicz czekałem od momentu, gdy zobaczyłem ją i usłyszałem ją podczas tegorocznego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, którego ta młoda wokalistka była jednym z nielicznych jasnych punktów. Zaśpiewała tam wiązankę piosenek wykonywanych w latach 60. i 70. przez jej matkę, tragicznie zmarłą 1 stycznia 1991 roku, Adę Rusowicz, solistkę zespołu "Niebiesko - Czarni". I to jak zaśpiewała! Mnie wydała się o wiele prawdziwsza, niż wówczas gdy podczas wcześniejszych eliminacji Festiwalu Piosenki Eurowizji jako Ika (wraz z mężem, Hubertem Gasiulem) śpiewała piosenkę "Say".

Na szczęście Ania Rusowicz postanowiła powrócić do złotych, moim zdaniem, czasów polskiej muzyki młodzieżowej, czyli "mocnego uderzenia", zwanego bardziej światowo big - bitem i przybliżyć młodym ludziom brzmienia wylansowane przez jej rodziców (ojcem piosenkarki jest Wojciech Korda, również solista "Niebiesko - Czarnych"). Zadanie miała Ania Rusowicz poniekąd ułatwione, bowiem geny trudno oszukać, a ona odziedziczyła po matce niemal identyczne brzmienie głosu, urok i talent muzyczny. A na scenie jest równie energetyczna, jak nieodżałowana Ada Rusowicz.

Płyta "Mój big - bit" wydana przez Universal Music Polska zawiera 12 utworów, w równej części pop - rockowych coverów i autorskich utworów Ani Rusowicz. Ale nawet te współczesne kompozycje mieszczą się w klimacie starego dobrego big - bitu, w rytm którego szalało pokolenie dzisiejszych 50 - i 60 - latków. Ale i młodsze osoby z pewnością polubią takie przeboje, jak "Nie pukaj do moich drzwi", "Za daleko mieszkasz miły", "Musisz się zakochać" czy "Duży błąd", które Ania Rusowicz śpiewa z ogromną werwą, lekkością i radością, której tak mało we współczesnych piosenkach. Warto wsłuchać się też w ciekawe aranże utworów, zwłaszcza w brzmienie instrumentów dętych i skrzypcowych (choćby w piosence "Czekałam na ciebie tysiąc lat"). To efekt niezwykle udanej współpracy piosenkarki z muzykami, którzy równie mocno jak ona sama czują klimaty tej energetycznej i wiecznie młodej muzyki. A są wśród nich wspomniany już HubertGasiul, Kuba Galiński, Robert Cichy i MichałBurzymowski. Niektórzy z nich współpracują z Anią Dąbrowską, która również pojawia się gościnnie na tej płycie, wykonując z Rusowicz piosenkę "Babskie gad - Anie". Wykonując, dodajmy, zupełnie inaczej (czytaj: mocniej, ostrzej) niż swoje piosenki. Miłośnikom ostrych brzmień spodoba się też zapewne utrzymany w stylistyce hardrockowej utwór "Stróże świateł". Generalnie każda piosenka zamieszczona na debiutanckiej płycie Ani Rusowicz ma swój urok i warta jest przynajmniej kilkakrotnego posłuchania.

W stylistyce lat 60. utrzymana jest nawet okładka krążka "Mój big - bit". Ten sposób fotografowania, kolorowania zdjęć, a także krój pisma znają doskonale posiadacze płyt winylowych wydanych w tamtym okresie. Dzięki temu zawartość muzyczna i graficzna płyty, którą szczerze polecam, stanowią harmonijną całość miłą dla oka, a przede wszystkim dla ucha.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto