Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polscy poprzednicy i naśladowcy Świętego Mikołaja

Redakcja
Pocztowka z I połowy XX wieku. Ze zbiorow autorów.
Pocztowka z I połowy XX wieku. Ze zbiorow autorów. Adam K. Podgórski
Święty Mikołaj doczekał się licznych naśladowców, wręcz konkurentów, prześcigających się z nim w obdarowywaniu ludzi w okresie adwentu, zimowego przesilenia i narodzin Jezusa Chrystusa.

Miał też na ziemiach polskich i naśladowców. Jednym z nich był święty Józef, o czym wzmiankuje J. Smosarski: "Mężczyzna przebrany za św. Mikołaja, rzadziej za św. Józefa, przynosił dzieciom na Gwiazdkę jabłka, pierniki, owoce i słodycze”.

P. Drechsler, podaje w relacji z początku XX wieku, iż w górzystych częściach Śląska, na terenach zasiedlanych przez ludność polską, zamiast Mikołaja, chodził po wsiach Stary Józef vel Stary Juzuf. Nigdy nie przekraczał progu zagrody. Orzechy, jabłka lub pierniki wrzucał do izby i odchodził. Stary Juzuf odziany był w kożuch wywrócony włosem na wierzch, nosił futrzaną czapkę, a twarz miał uczernioną sadzami, przyklejoną brodę w pakuł; w dłoni dzierżył gruby kij.

J. M. Fritz w publikacji "Zwyczaje i obyczaje ludu w Szląsku pruskim" (Tygodnik
Ilustrowany 1865 nr 320) przynosi zajmującą wiadomość o niezwykłych kolędnikach roznoszących „dzieciątko”, czyli świąteczne podarki. „Na pociechę, a często i na postrach dziatwy w wigilię Bożego Narodzenia zjawia się Juzuf w towarzystwie Dzieciątka Jezus. Odziany ogromnym kożuchem przewróconym, opasany powrósłem i ciężkim łańcuchem, obabrany sadzami, mając na głowie wielką czapę futrzaną, a w ręku potężną pałkę, rzeczywistym jest straszydłem dla przelęknionych dzieci, które z błagalnym okiem patrzają na Dzieciątko Jezus, okryte białą płachtą, a rózgę trzymające w ręku. Gburowaty Juzuf grzmiącym głosem każe chłopcom zmówić pacierze; Dzieciątko zaś, napominając malców, zwłaszcza dziewczynki, żeby były posłuszne, bogobojne i obyczajne, opowiada, że ono tu poznosiło te piękne rzeczy, porozkładane około rzęsisto oświetlonej choinki. Ma się rozumieć, że dziatwa przyrzeka wszystko, czego do niej żądają, po czym straszliwy Juzuf odchodzi”.

Barbara Ogrodowska dorzuca współczesny komentarz: "W każdym domu przepytywał dzieci z pacierza, pytał jak się zachowywały, strofował niegrzeczne i grożąc im swoja laską wymuszał obietnicę poprawy, posłuszeństwa i pobożności. Natomiast Dzieciątko Jezus opowiadało dzieciom, że osobiście przyniosło im z nieba gwiazdowe prezenty i że powinny za to dziękować Bogu, i dobrze się sprawować. Na odchodnym Juzuf i Dzieciątko Jezus rozdawali najgrzeczniejszym dzieciom pierniki i jabłka".

Całkiem podobnie zachowywali się przebierańcy w Wielkopolsce, zwani „Stare Józefy” albo "Starcoki". Oni również odwiedzali domy po wigilijnej wieczerzy.

W Bytomskiem jeszcze po II wojnie światowej prezenty wigilijne roznosiła po domach para przebierańców: Maria z Dzieciątkiem. Kontekst kalendarzowy i sytuacyjny jest przejrzysty. Rozdawaniem darów zajmowali się wszyscy członkowie Świętej Rodziny: Dzieciątko Jezus, Józef samotnie albo w parze z Dzieciątkiem, Matka Boska z Dzieciątkiem.

Stanisław Wallis jako jedyny ze śląskich folklorystów przekazał wiadomość o żeńskiej odpowiedniczce Mikołaja, starszej kobiecie, przebranej za świętą Łucję, która w wigilię jej święta, 13 grudnia, obchodziła wieczorem rodziny mające małe dzieci. Wypytywała dzieciaki, a zwłaszcza dziewczęta o naukę i pracę domową oraz pobożność. Grzecznym dzieciom rozdawała drobne upominki, a niedobre karała rózgą.

"W czasie adwentowym dnia 6. grudnia, czyli w dzień św. Mikołaja, jak dawniej chodziły, tak i teraz jeszcze chodzą starsze osoby przebrane za tego świętego, po domach, gdzie są mniejsze dzieci i wypytują, czy dzieci cały rok były skromne, posłuszne i pilne. Przy tym egzaminują też dzieci z pacierza i katechizmu. Dzieci dobre otrzymują z torby św. Mikołaja orzechy, jabłka, pierniki i inne podarki, zaś dzieci niedobre dostają batem lub trzcinką. Podobnie jest w dzień św. Łucji dnia 13. grudnia. W tym dniu, podobnie jak w dniu 6. grudnia, przebrana odpowiednio za tę świętą kobieta nagradza dobre dziewczynki, a złe karze. Podczas gdy św. Mikołaj interesuje się chłopcami i dziewczynkami, św. Łucja zajmuje się tylko dziewczynkami".

W mikołajkowym korowodzie jabłonkowskim w Beskidzie kroczyła niespotykana nigdzie indziej Mikołajka - kobieta w tradycyjnym stroju cieszyńskim, dźwigająca kosz łakoci dla dzieciaków.
Mieliśmy też swojego rodzimego Gwiazdora. Przychodził w Mikołaja i w Wigilię. Dwukrotnie. Dziatwa przejawiała entuzjazm ponieważ od przybytku głowa nie boli. Nadal zaślepieni publicyści atakują z niepojętych względów tę sympatyczną postać, głęboko wrośniętą w narodową tkankę kulturową. Wymienia go J. S. Bystroń w "Dziejach obyczajów", lokując tradycję na początku XVIII stulecia. Chodziły (...) „gwiazdory”, parobcy przebrani za dostojnych starców z długimi brodami i gwiazdami na czołach; zwyczaje te (...) zostały potem, znacznie później, złączone w innych okolicach z dniem św. Mikołaja".
Imię Gwiazdora z pewnością należy wywodzić od chodzenia z gwiazdą. Jednak wprost kusi, by posłużyć się etymologią odwołującą się od gwizdania. W polskich dialektach: w helskim "gwiżdż",czy w chełmińsko-dobrzyńskich wyrazy "gwizd" i "gwizdor" znaczą tyle samo, co św. Mikołaj. Przecież i dawne, i obecne pochody mikołajkowe odbywają się w wielkiej wrzawie, przy pokrzykiwaniach, gwizdach, trzaskaniu biczów i jazgotaniu dzwonków. Wreszcie z „gwiazdą” jutrzenką należy wiązać określenia: „dostać coś na gwiazdkę”, „dostać gwiazdkę”, czyli otrzymać prezent wigilijny.

Na ziemi brodnickiej w pobliżu Torunia „obdarowywanie prezentami odbywa się w wieczór wigilijny lub w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Dzieci otrzymują często podarki z rąk dorosłych ucharakteryzowanych na "św. Mikołaja" lub "gwiazdora". Przed otrzymaniem upominku poddawane są zwykle egzaminowi ze sprawowania i znajomości pacierza. Dla osób dorosłych prezenty kładzie się najczęściej obok choinki na talerzu ze słodyczami (na tzw. słodkim lub kolorowym talerzu)”.

Na południu Polski prezenty w Wigilię rozdzielał Aniołek. Na Śląsku dary przynosił nowo narodzony Pan Jezus - Dzieciątko. Mówiono „dostać na Dzieciątko”, albo „dać komuś Dzieciątko”. Jeszcze w okresie międzywojnia we wsiach pod Raciborzem gospodarze zwalniali służbę, zwłaszcza dziewczyny, aby uniknąć z pewnością sympatycznej, ale związanej z wydatkami perspektywy dawania im „dzieciątka”, czyli gwiazdki.

Dzieciątko rozdawało podarki w wieczór wigilijny, po wieczerzy i magicznych procedurach gwarantujących pomyślność losu. A. Hytrek zapisał w 1879 roku: „Wreszcie zgromadzają się znowu wszyscy i odbierają ‘dzieciątko’ tj. podarunki, które dzieciątko nakładło”. Opierając się na relacjach źródłowych pisze J. Pośpiech: „W odróżnieniu od raczej skromnych podarków na św. Mikołaja, prezenty gwiazdkowe zawsze były okazalsze, droższe i liczniejsze. Małe dzieci starano się wychowywać w przekonaniu, iż gwiazdkę przynosiło im nowo narodzone Dzieciątko za dobre sprawowania oraz na pamiątkę darów złożonych Jezusowi w stajence betlejemskiej. Dzieciątko pod choinką sprawiało zawsze wiele radości obdarowywanym; w relacjach i wspomnieniach informatorów pojawia się jako niezapomniane przeżycie i czynnik integrujący rodzinę”.
W niektórych regionach Śląska Dzieciątko dopiero rankiem w dzień Bożego Narodzenia przychodziło do dzieci, kładąc im pod poduszkę, pod choinkę, do czapek, do butów lub skarpet przyniesione podarunki.

W XIX-wiecznej Warszawie, w środowiskach robotniczych i mieszczańskich przejawił aktywność Helige Christ, niemiecki protoplasta Świętego Mikołaja. "W Warszawie od czasów pruskich na przełomie XVIII i XIX wieku, szybko zaczął się rozpowszechniać (w okresie Bożego Narodzenia – BAP) zwyczaj ustrojonej choinki i podarków, którymi obdarzał dzieci Heilige Christ – ktoś przebrany za św. Mikołaja. Zastępował ten obchód dawny zwyczaj, kiedy przed Bożym Narodzeniem, w dzień św. Mikołaja (6 grudnia) ubierano jednego z domowników za biskupa w infule ze złotego papieru sporządzonej, z pastorałem w ręku, który jak ś[wię]ty Mikołaj czynił zadania dzieciom z katechizmu, dawał jabłka w nagrodę, a innych grożąc rózgą napominał”. Choinka i podarunki bożonarodzeniowe weszły do tradycji, natomiast nazwę Heilige Christ – Mikołaja, który zjawiał się z darami, ludek warszawski przerobił na „Ale krysta” nazywając tak popularne cukrowe figurki wyobrażające tego świętego, a których wyrobem trudniły się przed świętami całe proletariackie rodziny".

W Polsce, w latach po II wojnie światowej, niejako instytucjonalnie, usiłowano zastąpić postać św. Mikołaja postacią Dziadka Mroza, Dzieduszki Moroza, postacią z tradycyjnych baśni - bylin rosyjskich, białoruskich i ukraińskich, zasługującą zresztą na całkowitą sympatię, gdyż karzącą ludzi niegodziwych, a nagradzającą prawych i dobrych.

I nic dziwnego, skoro dziadek, dzieduszka to słowiański bóg - opiekun ogniska domowego, czuwający nad rodziną, utożsamiany z duchem zmarłego protoplasty rodu. Słowem: duch dziadów.
Znajdujemy jeszcze jeden interesujący trop. Otóż na północno-wschodnich i południowo-wschodnich rubieżach Polski przedwrześniowej, a wiec na obszarach gnębionych przez mrozy, mróz był przywoływany do wieczerzy wigilijnej. Traktowano go zatem za sui generis demona, a zaproszenie do obrzędowej kolacji miało na celu przebłaganie żywiołu. Mróz wołano do wigilijnego stołu na ogromnych połaciach Białorusi i Małorusi. W Wielkorusi natomiast zapraszano mróz w czasie uczty zadusznej przed Wielkanocą.

Współczesny Dziadek Mróz nawiedzał domy ludzi w okresie przełomu między Nowym a Starym Rokiem. Ideologowie nowego na ziemiach polskich zwyczaju pomijali konteksty religijne. Oczywiście te zabiegi propagandowe nie powiodły się. Ucierpiała jedynie reputacja Dziadka Mroza, narodowej rosyjskiej emanacji cech Świętego Mikołaja. Myślimy zresztą z pewnym żalem - całkowicie niesłusznie! W dziwacznej pozie potępiania wszystkiego, co pochodzi ze Wschodu, z Rosji, co rzekomo szkodziło naszej tożsamości narodowej, co jest a priori błędne i szkodliwe, tkwi ta sama maniera, która rodziła drogę mniejszym lub większym szowinizmom.

Współautor artykułu:

  • Barbara Podgórska
od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto