Dwie osoby, według relacji znalezionych Polaków, wpadły do wody w momencie, gdy w poniedziałkowe popołudnie Nashachata rozbiła się o przybrzeżne skały - powiedział dla portalu tierralatina.pl, rzecznik argentyńskiej marynarki wojennej.
Natomiast według doniesień Zbigniewa Jałochy dla portalu gazeta.pl, jacht sztrandował w sztormie w zatoce Sloggett, a cała 7-osobowa załoga bezpiecznie wylądowała na brzegu. Niestety, potem okazało się, że los Polaków nie jest pewny. Cały czas trwa akcja ratunkowa z użyciem helikoptera oraz jednostek marynarki argentyńskiej. Pracę utrudnia im ciągle panujący w okolicy sztorm. Jacht płynął z Antarktydy do argentyńskiego portu Ushuaia. Sygnał SOS jacht wysłał w poniedziałek późnym wieczorem czasu polskiego.
Niestety, ratownicy z pokładu helikoptera dostrzegli dwa ciała. Te osoby nie dają oznak życia - powiedziała telewizji TVN24 Edyta Kwiatkowska-Faryś, rzeczniczka polskiej ambasady w Buenos Aires. Pozostałych pięć osób zostało już uratowanych z pokładu żaglowca. Znajdują się na pokładzie okrętu marynarki argentyńskiej. Jedna osoba jest ranna, cztery osoby nie wymagają żadnej pomocy lekarskiej - potwierdziła Kwiatkowska-Faryś.
Okręt płynął z Antarktydy do argentyńskiego portu Ushuaia. Sygnał SOS został wysłany w poniedziałek późnym wieczorem czasu polskiego. "Nashachata", bo taką nazwę ma ratowana jednostka, pełnomorski 15-metrowy jacht typu rigiel przystosowany do trudnych warunków. Od 2,5 roku jest w rejsie dookoła świata.
Południowe wybrzeże Argentyny i okolice Przylądka Horn są uważane przez żeglarzy za jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Zazwyczaj panują tu bardzo trudne warunki pogodowe.
Czytaj więcej:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?