Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z Mongolią

Michał Wójtowicz
Michał Wójtowicz
Centrum Ułan Bator
Centrum Ułan Bator http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:Suhbataar_square_n_mausoleum.jpg GNU Free Documentation License
Ostatnie godziny w Mongolii to nerwy z powodu zaginięcia bagażu i zadziwiające problemy z jego odzyskaniem. Na szczęście wszystko kończy się dobrze i przykre wydarzenia nie przesłaniają mi wcześniejszych, niezapomnianych wrażeń.

Czas pożegnać się z Mongolią. Umawiam się ze znajomymi, że kupią mi bilet na pociąg do przejścia granicznego z Chinami i idę na obiad. O ustalonej godzinie stawiam się w hotelu. Przed wejściem spotykam jednego z kolegów, który wygląda na zdenerwowanego. Dowiaduję się, ze przez pomyłkę pociąg odjechał wcześniej niż przypuszczaliśmy. Cóż, zdarza się. Tak, tylko, że po serii nieporozumień tym pociągiem jedzie teraz reszta naszej grupy razem z moim plecakiem. Że co? Przecież to… niemożliwe! A jednak… Jestem w Ułan Bator, odgrodzony od domu tysiącami kilometrów stepu i tajgi, i mam ze sobą tylko pieniądze i paszport. Na dodatek zaczyna się ochładzać, a ja jestem ubrany tylko cienką koszulkę.

Bezradność nakazuje mi pochylić kark przed wszechwładnym losem. Pozostaje tylko paść na kolana i skamleć z nadzieją na łaskę. Na szczęście przychodzi otrzeźwienie. Coś mogę przecież zrobić. Wyrywam się z bagna beznadziei i kupuję bilet na jutrzejszy pociąg. Skromny sukces i poczucie, że posunąłem się choć trochę naprzód przywraca mi wiarę w siebie. Sam znów kreuję mój los.

Następnego dnia jesteśmy na dworcu godzinę przed czasem. W końcu pociąg wtacza się na peron. Migają tabliczki z numerami wagonów. 1, 2, 3… Czekamy na numer 15, szykując się na walkę o miejsca siedzące. …12, 13, 17!!!, 18, 19… Zaraz, zaraz, gdzie jest nasz wagon? Zniknął? Pocieszamy się, że może będzie dalej. Nie ma. Biegniemy zdezorientowani do konduktorki wpuszczającej podróżnych do wagonu 13-stego. Spogląda na nasz bilet i każe iść do 17-tego. Tam kierują nas z powrotem do 13-tego. Przecież nie spędzimy całego dnia biegając w poszukiwaniu zaginionego wagonu. W akcie desperacji nacieramy na konduktorkę, która widząc naszą determinację, tym razem kapituluje.

Z ulgą zajmujemy miejsca i rozkładamy bagaże. Radość mija, gdy pojawiają się podróżni, z zarzutem, że zajmujemy ich miejsce. Pokazujemy im swoje bilety, ale słyszymy, że jesteśmy w złym wagonie. Być może, ale to nie nasza wina, ze kasa sprzedaje miejsca w wagonie widmo. Wzywamy konduktorkę, która wertuje bilety i odsyła nas do wagonu…. 17-tego. Sytuacja robi się absurdalna. Im dłużej o niej myślimy tym bardziej czujemy się jak idioci. Niestety nasze siedzenia są zajęte, ale pasażerowie z uśmiechem robią miejsce. Nad ranem, trochę ściśnięci, dojeżdżamy do celu.

Na peronie zaczepia nas kilkunastoletnia dziewczynka, która proponuje transport przez granicę. Zgadzamy się i bierzemy ją jako tłumaczkę do hotelu, gdzie znajomi zostawili mój plecak. Zagadujemy portiera, który robi minę jakbyśmy się go pytali, czy nie ma na przechowaniu bomby. Po głębokim namyśle pozwala mi przeszukać portiernię, ale znajduję tam tylko puste butelki po wodzie. Pytamy się portiera kilkanaście razy, czy w hotelu nie ma jakiegoś specjalnego miejsca na bagaż. W tym czasie mężczyzna patrzy przed siebie nieobecnym wzrokiem i drapie po głowie.

Mam wrażenie, że portier udaje głupka licząc na łapówkę. Próbuję wcisnąć mu pieniądze, ale nie chce ich przyjąć. Dalej biję głowa w mur głupoty oddzielającej mnie od upragnionego plecaka. Po kolejnej porażce mam coraz większą ochotę wyładować się na tępej gębie portiera, który nie może zrozumieć, dlaczego męczymy go pytaniami. Gdy tracę już nadzieję, mężczyzna nagle doznaje olśnienia i zaczyna mnie prowadzić długimi podziemiami. W końcu widzę jakiś pakunek oparty o ścianę. Czy to jest, czy to jest… Tak, to mój plecak! Szczęśliwy, czym prędzej opuszczam hotel i kieruję się na przejście graniczne.

Za chwilę znajdę się w Chinach, więc czas na podsumowanie. Mongolia to dziki, ubogi i zacofany kraj. Ale to właśnie opóźnienie cywilizacyjne jest, oprócz nieskalanej przyrody i malowniczych widoków, istotą jej uroku. Bez niego nie byłoby koczowników i ich chwytającego za serce stylu życia. A tak można się cofnąć tysiąc lat wstecz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nakarm psiaka, zgarnij kwiatka: Rozmowa Adrianem Meyerem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto