Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Praca w Foxconn w Pardubicach tylko dla naiwnych

Andrzej Maraszkiewicz
Andrzej Maraszkiewicz
Zakład
Zakład A.Maraszkiewicz
Jestem jednym z tych nieszczęśników, którzy dali się skusić na pracę łatwą, przyjemną i dobrze płatną, którą oferowała agencja pracy Sk Expres w Katowicach. Od października tego roku pracowałem w fabryce Foxconn w Pardubicach, teraz czuję się w obowiązku przestrzec innych naiwnych.

Jestem jednym z tych nieszczęśników, którzy dali się skusić na pracę łatwą, przyjemną i płatną, którą oferowała agencja pracy Sk Expres w Katowicach. Biuro owej agencji dwukrotnie odwiedzałem. Za pierwszym razem, aby zdać testy na poziom mojej inteligencji oraz ze zdolności zakręcania śrubek, a za drugim razem, aby usłyszeć, że wyjazd został przesunięty na inny termin. Wyjazd doszedł do skutku 10 października i po kilkugodzinnej podróży, późnym wieczorem dotarliśmy na miejsce czyli do Hotelu Hurka.

Zapakowano nas do pokoju sześcioosobowego, w którym szafy nie miały półek i wieszaków, więc wszystkie rzeczy wylądowały na podłodze i tam też pozostały. Miejsce kuchenne było tak blisko toalety, że czasami zapachy z obydwu miejsc się mieszały i dawało to w sumie piorunujący efekt.

Pierwsza niespodzianka już a propos samej pracy ujawniła się przy podpisywaniu umowy, gdy okazało się, że pracodawca nie będzie nam płacił za godzinę 70 koron - jak obiecywano w Katowicach - a jedynie 50. Druga dotyczyła czasu szkolenia, który został ograniczony do trzech dni. Potem posłano nas na linię produkcyjną gdzie montowaliśmy dekodery dla polskiej platformy cyfrowej "n". Po trzech dniach musieliśmy wyrabiać normę 80 dekoderów na godzinę. Po miesiącu z trzydziestu pięciu pracowników, którzy przybyli do Pardubic, zostało siedmiu twardzieli. To nie stanowiło problemu dla agencji pracy, bo prawie co tydzień dostarczano nowych pracowników, a nie obchodziło ich to, że rotacja powoduje marną jakość produkcji. Wśród pracowników pojawiali się też ludzie całkiem niezrównoważeni i tak np. jeden z młodzieńców tak znienawidził Rumunów, że biegał za nimi z siekierą po korytarzu, aż do interwencji policji.

Dziwnie funkcjonował też system zaliczek i wypłat. Najpierw nakazano nam zakładanie kont w czeskich bankach, aby potem częściej wypłacać nam pieniądze do ręki niż na konto. Aneksy do umowy o dzieło stanowiły w większości kary za różnego rodzaju przewinienia np.za palenie w pokoju groziła kara 1000 koron, co stanowiło równowartość jednej zaliczki. Po miesiącu okazało się, że z obiecanych 160 godzin przepracowanych nic nie będzie albowiem na liniach produkcyjnych szkoli się nowy narybek. I tak człowiek po kilka dnia siedział w hotelu albo był rzucany po różnych stanowiskach pracy.

Przestrzegam, niech każdy zwolennik pracy w Sk Expresie dwa razy się zastanowi nim zdecyduje się na heroiczny czyn pracy po minimalnych stawkach na nocnych zmianach po 12 godzin z perspektywą straty na wadze zbędnych kilogramów.Tylko szkoda, że nie ma już celników, którzy by powiedzieli jak w "Misiu", że obywatela jakby mniej wracało do kraju.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto