Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawo kosmiczne, czyli co powinieneś wiedzieć, uciekając z Ziemi

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Pamiątkowa plakietka, która znalazła się na lądowniku księżycowym Apollo 11 (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:A11.plaque.jpg)
Pamiątkowa plakietka, która znalazła się na lądowniku księżycowym Apollo 11 (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:A11.plaque.jpg) NASA
Nie ma miejsca na świecie, gdzie by nie obowiązywały jakieś przepisy. Choć może się to wydawać niemożliwe, ale trudno od nich uciec nawet opuszczając ziemską atmosferę. Jakie zatem prawa, obowiązki i zakazy obowiązują uczestników "kosmicznego wyścigu"?

W tym miejscu ludzie z planety Ziemia po raz pierwszy postawili stopę na Księżycu. Lipiec 1969. Przybywamy w pokoju dla dobra całej ludzkości - te słowa, które znalazły się na specjalnej plakietce przykręconej do lądownika Apollo 11 wcale nie były dobrą wolą kierownictwa NASA, ale wręcz obowiązkiem ściśle określonym przez prawo. A dokładniej zapisami międzynarodowych traktatów i regulacji, ustalających nawet takie kwestie jak zarządzanie kosmicznymi śmieciami.

Nie chodzi tu jednak o tworzenie kolejnej, zbędnej biurokracji ale uregulowaniu spornych kwestii eksploracji przestrzeni pozaziemskiej - związanej głównie z wyścigiem kosmicznym pomiędzy USA a ZSRR. Ale nawet do czasów obecnych przetrwał duch tej rywalizacji - o prymat w przestrzeni pozaziemskiej zmagają się nie tylko państwowe agencje (m.in. NASA, ESA czy Roskosmos), ale i coraz śmielej prywatne przedsiębiorstwa. I głównie z tego powodu, prawo wykorzystywania wachlarzu możliwości kosmosu nabiera nowego znaczenia.

Zanim jednak zaczniemy planować podróż na odkrywanie bezmiaru wszechświata, warto poznać podstawy prawne "rządzące" podbojem kosmosu. Głównym podmiotem międzynarodowym regulującym te kwestie Komitet Narodów Zjednoczonych ds. Pokojowego Wykorzystania Przestrzeni Kosmicznej (z ang. COPUOS), który powstał w 1959 r. głównie z inicjatywy władz ZSRR i USA. Dzięki jego działalności udało się wynegocjować pięć traktatów regulujących prawo kosmiczne:
* Układ o zasadach działalności państw w zakresie badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi (1967 r.);
* Umowa o ratowaniu kosmonautów, powrocie kosmonautów i zwrocie obiektów wypuszczonych w przestrzeń kosmiczną (1968 r.);
* Konwencja o międzynarodowej odpowiedzialności za szkody wyrządzone przez obiekty kosmiczne (1972);
* Konwencja o rejestracji obiektów wypuszczonych w przestrzeń kosmiczną (1975 r.);
* Układ normujący działalność państw na Księżycu i innych ciałach niebieskich (1979 r.). Choć te powyższe regulacje są najistotniejsze, nie można również zapominać o innych umowach międzynarodowych i prawach krajowych regulujących kwestie eksploracji kosmosu.

Gdzie zaczyna się kosmos?

To pytanie od lat pozostaje kwestią sporną, jeśli chodzi o międzynarodowe prawo kosmiczne, a odpowiedz na nie wcale nie jest takie proste. Theodore'a von Kármána, amerykańskiego inżyniera i fizyka węgierskiego pochodzenia w latach 50. ubiegłego stulecia sformułował teorię, że każdy pojazd podróżujący na wysokości 100 km n.p.m. aby się na niej utrzymać musiał by osiągnąć prędkość większą niż ta, z którą porusza się Ziemia.

W ten sposób ustalono granicę pomiędzy naszą atmosferą a przestrzenią kosmiczną, przyjmowaną m.in. przez Międzynarodową Federację Lotniczą i nieoficjalnie rząd Stanów Zjednoczonych (zwyczajowo uznają oni tą granicę na wysokości 80 km n.p.m). Ale Linia Kármána, nawet w ocenie jej autora jest tylko granicą umowną.

Inne pomysły? ZSRR ponad 30 lat temu zaproponował, aby przyszłe traktaty ONZ w sprawie prawa kosmicznego wskazywały, że przestrzeń pozaziemska zaczyna się "na wysokości nieprzekraczającej 110 km nad poziomem morza". Natomiast w 1976 r. przedstawiciele państw leżących na równiku podpisały w stolicy Kolumbii tzw. "Deklarację z Bogoty", która stwierdziła, że satelity geostacjonarne zlokalizowane są w przybliżonej odległości 35,871 km n.p.m.

Póki co, ten zapis pozostaje jedynie na papierze, ponieważ żaden z jego sygnatariuszy nie wprowadził tego prawa w życie. Mimo, że określenie granicy gdzie rozpoczyna się kosmos a kończy Ziemia jest dla wielu prawników trudne do określenia, nie przeszkadza to w coraz śmielszym podboju wszechświata.

Co z moją działką na Księżycu?

Pomyślałem, że gdybym miał dużo nieruchomości, poszedłbym do banku, wziął kredyt, przeprowadził do Los Angeles i zaczął karierę jako aktor. Wyjrzałem przez okno auta, zobaczyłem księżyc i pomyślałem - oto moje nieruchomości - wspomina z rozbrajającą szczerością Dennis Hope, samozwańczy właściciel prawie całego Układu Słonecznego, zarabiający dziesiątki milionów dolarów na sprzedaży działek na Księżycu czy Marsie. Tak, to możliwe dzięki luce prawnej we wcześniej wspominanym Traktacie o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 r.

Przestrzeń kosmiczna, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, nie podlega zawłaszczeniu przez państwa ani poprzez ogłoszenie suwerenności, ani w drodze użytkowania lub okupacji, ani w jakikolwiek inny sposób - czytamy w jego drugim artykule. Dennis Hope szybko przeszedł od pomysłu do realizacji - ani władze San Francisco, USA czy ONZ nie dostrzegły we wniosku Amerykanina o przyznanie mu na własność ciał niebieskich z Układu Słonecznego, nic sprzecznego z obowiązującym prawem.

Ciekawy przypadek Dennisa Hope zwraca uwagę na wyzwanie stojące przed przestarzałym już prawem kosmicznym. Pomimo, że dziś bardzo mało prawdopodobna jest podróż właściciela księżycowej działki na srebrny glob, to nie wyklucza się jej w niedalekiej przyszłości. Do realizacji tego celu wystarczyłby zaledwie wyjątkowo uparty, cierpliwy i obrzydliwie bogaty miliarder. Sam fakt, że przestrzeń pozaziemska oraz wszystkie jej składniki są określone przez traktaty jako "dobro całej ludzkości" nic nie ułatwia - coraz więcej prywatnych przedsiębiorstw śmielej rozwija kosmiczne technologia.

Już dziś szacuje się, że powrót do najlepszych lat swojej świetności NASA drogo okupi sporymi ustępstwami na rzecz firm, nieżałujących pieniędzy na nowe projekty. Mówiąc krótko - gdyby znów ludzie mieli spacerować po Księżycu lub odbyć dziewiczą podróż na czerwoną planetę, właściciele "kosmicznych działek" szybko by je stracili na "rzecz dobra całej ludzkości".

Czy ktoś zatrzyma "Gwiezdne Wojny"?

Wszelkie regulacje eksploracji kosmosu w dobitny sposób zakazują używania jej do celów wojskowych, włączając wykorzystywanie broni masowego rażenia. Faktycznie, w przestrzeni pozaziemskiej nie przeprowadzano prób atomowych (na przełomie lat 50. i 60. XX w. USA przeprowadzało takie wybuchy w wysokich partiach atmosfery, lecz zdecydowanie poniżej linii Kármána) ale np. Związek Radziecki obszedł to prawo, umieszczając w sztucznych satelitach reaktory jądrowe.

Jeden z nich, Kosmos 954 w 1978 r. po deorbitacji spadł w okolicach Wielkiego Jeziora Niewolniczego w północno-zachodniej Kanadzie, powodując skażenie nuklearne bardzo dużego obszaru. Nie można podobnych wypadków wykluczyć w przyszłości, ponieważ na orbicie znajduje się jeszcze wiele podobnych poradzieckich "cudów techniki".

Pod zakazane działania wojskowe w kosmosie można podciągnąć także satelity szpiegowskie - oficjalnie jeden z elementów obrony, faktycznie jeden z głównych instrumentów wywiadowczych. Mimo to, ani Stany Zjednoczone, Rosja czy Chiny nie widzą w takich działaniach nic sprzecznego z prawem. Kontrowersje budził również m.in. program "gwiezdnych wojen" za prezydentury Ronalda Reagana czy wciąż świeża sprawa tarczy antyrakietowej.

Sytuacja geopolityczna nie jest tak napięta jak w czasach zimnej wojny, ale to wcale nie oznacza, że w przyszłości orbita okołoziemska nie zamieni się w poligon wojskowy. Podejrzewam, że armie większości znaczących światowych graczy rozważają możliwość niszczenia cudzych satelitów - podkreślała w wywiadzie dla tygodnika Polityka Theresa Hitchens, amerykańska specjalistka w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego.

Dla zainteresowanych tematem:
Prawo kosmiczne w pigułce, Dr Agnieszka Szpak, edukacjaprawnicza.pl
Układ księżycowy - ostatni traktat dotyczący prawa kosmicznego, Wojciech Szlawski, kosmonauta.net
Prawo międzynarodowe a zagrożenia wynikające z działalności kosmicznej, Wojciech Szlawski, wiedzaprawnicza.pl

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto