O takim podejściu do działkowych kotów mogłam się przekonać wczoraj. Ukryta w gąszczu działkowej zieleni, usłyszałam mimochodem taką oto rozmowę:
- Prezesie! Koty znowu narobiły mi szkód w uprawach. Tych choler nie da się jakoś pozbyć? - zaindagował prezesa od działek jeden z działkowców.
- Panie! Jest na to niezawodny sposób - prezes wykazał się znajomością przedmiotu. - Ja te "szkudniki" załatwiam palonym wapnem. Spier... aż się kurzy. Posyp pan kilka kilogramów a skutek będzie murowany - kontynuował swój wywód pan prezes - to pozbędziesz się pan kotów raz na zawsze.
- Słusznie! - ucieszył się działkowiec. - Będzie im gorąco - i zarechotał głośnym śmiechem.
Przyznam, że rozmowy tej słuchałam z bezpiecznej odległości od działkowców rozprawiających na temat eksterminowania kotów za pomocą palonego wapna. Wolałam jednakowoż być niewidoczna, co mi się zresztą udało. Podsłuchana rozmowa toczyła się na działce gospodarza-gołębiarza, który kotów też nie toleruje z wiadomych powodów. Mam nadzieję, że właściciel gołębnika nie potraktuje "instrukcji" prezesa jako obowiązującego polecenia względem działkowych kotów.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?