Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przyjaciele Wojtyły, sąsiedzi Zegadłowicza i ofiary zdrajcy

Tadeusz Starzyk
Tadeusz Starzyk
"Uśmiech" jest ulubioną lekturą pani Krystyny, która z ufnościa uśmiecha sie do ludzi.
"Uśmiech" jest ulubioną lekturą pani Krystyny, która z ufnościa uśmiecha sie do ludzi.
Przed II wojną światową na budynku, obok dzisiejszej siedziby urzędu miasta, widniał taki oto szyld; "Ludwik Skowronek. Ul. Krakowska. Handel towarów kolonialnych. Własna palarnia kawy." Dorastający Karol Wojtyła często ten sklep odwiedzał.

- Gdybym się urodziła raz jeszcze, to też byłabym nauczycielką - powiada pani Krystyna Kęcka. Czterdzieści lat uczyła, 38 lat w Gorzeniu Dolnym kierowała szkółką, do której uczęszczały dzieci z klas I- IV. Jej dzieciństwo przypadło na czas wojny.

1935 r. Karol Wojtyła z ojcem przyszli do domu Skowronków z podarkiem

Ludwik Skowronek był ojcem pani Krystyny. W jego sklepie, oprócz kawy, herbaty i przypraw było wiele artykułów spożywczych. Rodzina Wojtyłów mieszkała blisko. Karol Wojtyła i jego syn Karol, przyszły papież, często w tym sklepie robili zakupy. W 1935 roku Ludwik Skowronek wybudował dom w Gorzeniu Górnym. Na uroczystości otwarcia tego nowego przybytku pojawili się zaproszeni goście. Był pośród nich Karol Wojtyła i jego syn Karol, wtedy piętnastoletni gimnazjalista. Przynieśli w darze półeczkę z fajansowymi pojemnikami: "cukier", "sól", "pieprz" itp. Dziś ten podarunek znajduje się w wadowickim Domu Ojca Świętego z podpisem: "Naczynia kuchenne. Dar rodziny Skowronków z Gorzenia."

1938 rok. Jan Skowronek w solidalicji

Karol Wojtyła, prezes i ksiądz Edward Zacher, moderator wadowickiej gimnazjalnej solidalicji Najświętszej Marii Panny, podpisali się pod aktem przyjęcia do tego stowarzyszenia Jana Skowronka, syna Ludwika, wadowickiego gimnazjalistę z klasy trzeciej.

Ludwik Skowronek z pięcioletnią Krysia spacerował po łąkach Gorzenia Górnego. Uczył córkę, jak ma się zachwycać ćwierkaniem wróbli, urodą sikorek, baziami na wierzbie, kaczeńcami na mokradłach. Podczas jednego z takich spacerów spotkał ich Emil Zegadłowicz, autor "Zmorów" i "Powsinogów Beskidzkich" i powiedział panu Ludwikowi, że ma uroczą córeczkę. - Zagrała we mnie próżność dziewczęca - uśmiecha się pani Krystyna. - Byłam taka uradowana tym komplementem, ale tato jowialnie upomniał pisarza, żeby mu nie psuł dziecka. Dom rodziny Skowronków sąsiadował z dworkiem Zegadłowicza.

Tragiczny rok 1942

Jan Skowronek, ten z solidalicji, konspirował w organizacji "Orzeł Biały" będącej w strukturach Armii Krajowej. Konspiratorzy z „Orła Białego” pośród innych zadań rozpowszechniali wiadomości zasłyszane w zagranicznych stacjach radiowych. Okupanci, jak to zawsze czynią totalitarni władcy, korzystają z usług zdrajców. Grupa 32 konspiratorów miała to nieszczęście, że zaufała takiemu Judaszowi. Z jego inspiracji spotkali się, dali się sfotografować na tle biało-czerwonej flagi, ze wzruszeniem i nadzieją śpiewali "Jeszcze Polska nie zginęła", nie wiedząc, że gotują sobie golgotę Wielkiego Piątku.

W pierwszy piątek miesiąca, 5 marca 1942 roku, było bardzo mroźno, minus 20 stopni. Tego dnia do każdego z domu konspiratorów zapukało Gestapo. Po rewizji, podczas której Niemcy szukali radiostacji, ulotek, gazetek i broni zabierali konspiratorów do aresztu. Jana Skowronka wywieziono do Wadowic furmanką powożoną przez sąsiada.

Podczas rewizji domu Skowronków Niemcy zauważyli według ich mniemania duże zapasy cukru, mąki, ryżu i innych artykułów spożywczych. Kilka dni po aresztowaniu Jana, Niemcy przyszli po jego ojca, Ludwika. Podejrzany o okradanie mienia III Rzeszy czekał na rozprawę w wadowickim więzieniu. Ludwik Skowronek miał zapasy żywności ze sklepu, który do niedawna sam prowadził, a potem oddał Niemcowi. Nowy właściciel podarował te produkty swemu poprzednikowi.

Jana Skowronka wywieziono do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Rodzina dostała urzędowe zawiadomienie, że zginął w obozie 11 września 1942 r. o godz. 18.05. Jeden z konspiratorów, który przeżył wojnę widział jak to było. Jan Skowronek pracował w stolarni obozowej. Zachorował na tyfus. Chcąc zataić ten fakt przed Niemcami, koledzy ukryli go w skrzyni. Tam trawiła go gorączka tak wysoka, że zdesperowany wyszedł z ukrycia szukać wody i wtedy obozowy funkcjonariusz go zastrzelił.

Okrutną prawdę o tej śmierci rodzina ukrywała przed Ludwikiem Skowronkiem wciąż czekającym w więzieniu na rozprawę. Powiedzieli mu o tym obcy ludzie. Z rozpaczy bił głową o ścianę. Naczelnik więzienia zabrał go do swojego gabinetu. Poczęstował więźnia koniakiem i powiedział: - Ty płaczesz, bo straciłeś syna w Oświęcimiu. Ja też płaczę. Trzech moich synów zginęło na froncie.
Naczelnik zakładu karnego i jego więzień popłakali się razem zbratani utratą swoich potomków.
Do domu Ludwik Skowronek wrócił w listopadzie 1942 roku. Na rozprawie został uniewinniony. Niemiecki sklepikarz poświadczył swoją darowiznę.

W roku 1942, tak tragicznym dla rodziny, postanowiono, że nie będzie w domu choinki na Boże Narodzenie. - Przynieśliśmy z bratem takie dwa maluteńkie świerki - dopowiada pani Krystyna. - Tato się obruszył i kazał nam przeprosić właściciela lasu i mu drzewka oddać. Razem z bratem trzymając świerczki staliśmy na ganku dworku Zegadłowicza truchlejąc, co z nami będzie. Wyszła do nas pani Zegadłowiczowa, zdziwiła się co my tam robimy na takim zimnie o wieczornej porze
i ku naszej radości zbagatelizowała cała sprawę i kazała nam drzewka zabrać do domu.

"Uśmiech" Zegadłowicza, byłego sąsiada Skowronków, należy do ulubionych lektur pani Krystyny, która z ufnością uśmiecha się do ludzi. Serdeczna wobec swoich wychowanków zaskarbiła ich wdzięczność i pamięć. W postępowaniu z dziećmi stawiała, jak zalecał Jan Paweł II - dawny przyjaciel ich domu, na miłosierdzie przed sprawiedliwością. A co ze zdrajcą? Ludzie powiadają, że po wojnie osiadł gdzieś daleko od Wadowic i że tam odebrał sobie życie. - Cóż. Chociaż przychodzi to z trudem, trzeba wybaczyć - puentuje pani Krystyna - żeby szczerą była modlitwa: " i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto