Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PŚ w Kuusamo. Gorzej być już nie może?

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Zaledwie pięć dni po inauguracji sezonu polscy skoczkowie mają okazję udowodnić, że ich postawa w Lillehammer była tylko wypadkiem przy pracy. Pytanie tylko, czy tak się stanie? Pucharowa karuzela właśnie dojechała do fińskiego Kuusamo.

To dopiero drugi weekend z Pucharem Świata w skokach, lecz atmosfera wokół polskich zawodników przybiera na sile równie wysoko, jak przed najważniejszą imprezą w kalendarzu. Trudno się dziwić - występ biało-czerwonych w Lillehammer wywołał burzę komentarzy na temat ich formy. Szkoda tylko, że Kamil Stoch i spółka nie postarali się, by opinie te były jak najlepsze. "Klapa", "falstart", "rozczarowanie" - w tych i podobnych słowach opisywano start sezonu 2012/2013, w którym łącznie podopieczni Łukasza Kruczka zainkasowali 12 "oczek".

"Plan był zdecydowanie inny, jeśli chodzi o jakość skakania. Przyjechaliśmy tu z nadziejami. Coś w trybikach nie zagrało. Musimy się odbudować i wrócić na poziom choćby sprzed tygodnia" - powiedział dla TVP po ostatnim konkursie Kruczek.

Najbardziej zawiedli ci, którzy przed rozpoczęciem sezonu śmiało i z dużym optymizmem podchodzili do swojej przyszłości. O ile Kamil Stoch dość wolno aklimatyzował się do nowych przepisów i stopniowo budował swoją formę, o tyle Maciej Kot, rewelacja ostatniej Letniej Grand Prix, w pierwszych zawodach nowego sezonu skakał podobnie jak przez większą część poprzedniego. W Lillehammer drobne punkty zdobył również Krzysztof Miętus, zaś reszta mogła drugą rundę obejrzeć z trybun.

Nic więc dziwnego, że na szkoleniowcu polskich skoczków ciąży ogromna odpowiedzialność. Pomimo tego, że w trakcie jego ponad czteroletniej pracy z polską kadrą zdarzały się zawody, gdzie nasze orły nie wzbijały się na szczyty swoich umiejętności, z taką sytuacją w swojej karierze trenerskiej nie spotkał się jeszcze nigdy.

Kruczek nowe doświadczenie może zarówno wykorzystać z pożytkiem dla polskiej reprezentacji i wyciągnąć z niego wnioski, jak również pogubić się w swoich poczynaniach i pogrążyć drużynę w jeszcze większej stagnacji. Polskiego trenera cechuje siła spokoju, dlatego, co zrozumiałe, stara się zbytnio nie demonizować wyników z Lillehammer i wiernie trzyma się swojego planu szkoleniowego. O zachowanie względnego dystansu do aktualnej sytuacji naszej reprezentacji prosi kibiców również Adam Małysz.

"W Lillehammer ponieśliśmy porażkę, ale głupotą byłoby kogoś skreślać czy wykonywać jakieś nerwowe pociągnięcia. Poczekajmy z drastycznymi ruchami. Czasem w procesie szkoleniowym wystarczą dwa dni, by się wszystko przekręciło o 180 stopni - mówi skijumping.pl najbardziej utytułowany polski zawodnik.
Polska ekipa postanowiła pozostać jeszcze dwa dni w Norwegii, w poszukiwaniu brakujących metrów. Głównym polem do krytyki po słabej inauguracji była duża pasywność w locie biało-czerwonych i właśnie na ten element najbardziej naciskał Kruczek. 37-latek zaraz po zawodach na Lysgårdsbakken stwierdził, że jego podopiecznym brakuje około pięciu metrów, by można było ich próby uznać jako "przyzwoite". Niestety, okazuje się, że po wczorajszych kwalifikacjach przed sobotnim konkursem indywidualnym naszym reprezentantom brakuje już nie pięć, a przynajmniej dziesięć metrów.

Pechowo kwalifikacje w Kuusamo zakończył Kamil Stoch. Piąty zawodnik poprzedniego sezonu po dobrych dwóch skokach treningowych (126,5 i 134 m), odpadł w walce o przepustkę do konkursu, osiągając 106,5 m. Tak słaba próba była następstwem upadku, do jakiego doszło podczas jego drugiej treningowej próby. Pomijając jednak niepowodzenie Stocha, pozostali zawodnicy "zaledwie" utrzymali swoją dyspozycję sprzed tygodnia. Co prawda, na szczęście ominęła ich nieprzyjemność braku występu w sobotnich zawodach, jednak żaden z nich nie zdołał w swojej próbie zbliżyć się do granicy 130 metrów. Najlepiej spisał się Piotr Żyła (128,5 m - 20. miejsce), Maciej Kot został sklasyfikowany na 26. pozycji (120 m), Krzysztof Miętus był 31. (122 m), a Dawid Kubacki 37. (118,5 m).

Forma Polaków nie nastraja optymistycznie, szczególnie w kontekście piątkowego konkursu drużynowego. Niemniej jednak interesująco zapowiada się rywalizacja tych, którzy start sezonu rozpoczęli od mocnego uderzenia. Nadal świetnie prezentuje się Gregor Schlierenzauer, Simon Ammann oraz Anders Bardal, jednak do drzwi elity śmiało pukają Słoweńcy. Oczy obserwatorów będą zapewne zwrócone na Jake Hvalę, który zwyciężył w obu sesjach treningowych (nie miał sobie równych także w kwalifikacjach) oraz Petera Prevca.

PŚ w Kuusamo 2012 - plan zawodów

Piątek (30.11.) - konkurs drużynowy (godz. 17.00)
Sobota (1.12.) - konkurs indywidualny (godz. 14.15)

Transmisja: TVP1, TVP Sport, Eurosport

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto