Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PŚ w Wiśle. Kraft najlepszy, Stoch piętnasty

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Stefan Kraft (Austria)
Stefan Kraft (Austria)
Niewiele radości z oglądania skoków mieli nasi kibice podczas pierwszego w tym sezonie polskiego konkursu Pucharu Świata. W Wiśle z powodu zbyt mocno wiejącego wiatru odwołano drugą serię, a zwycięzcą zawodów został Austriak Stefan Kraft.

Przed rozpoczęciem zawodów w Wiśle organizatorzy mieli na głowie dwa problemy. Oba związane z pogodą. Jednym z nich była wysoka temperatura, przez co utrudnione było właściwe przygotowanie obiektu. Drugim były prognozy pogody, które na czwartek nie dawały powodu do optymizmu. Według nich wiatr miał wiać z dużą siłą i wcale nie było pewne, że dzisiejsze zawody w ogóle się odbędą.

Na szczęście najczarniejszy scenariusz się nie sprawdził, ale prognozy się sprawdziły - w Wiśle wiało dziś mocno i tylko jedna seria rozstrzygnęła kwestię zwycięstwa w konkursie. W dodatku była to bardzo długa runda, bo trwała ponad godzinę. Warunki były loteryjne, ale na końcu na podium i tak stanęły gwiazdy obecnego sezonu. Wygrał Austriak Stefan Kraft przed Słoweńcem Peterem Prevcem i Niemcem Severinem Freundem. Razem na podium w tym zestawieniu stawali aż szesnaście razy. Kraft dzięki wygranej został liderem Pucharu Świata.

- To wspaniałe uczucie. Ostatni miesiąc był szalony. Razem z Michaelem Hayboeckiem jesteśmy w świetnej formie. Teraz jest nasz czas - podkreślił Kraft.

Puchar Świata na skoczni im. Adama Małysza organizowany jest w Wiśle po raz trzeci. Kibice bardzo polubili to miejsce. Już podczas kwalifikacji można było usłyszeć doping około tysiąca osób, a podczas zawodów trybuny wypełniły się do ostatniego miejsca. A było ich ponad osiem tysięcy (o tysiąc więcej niż w roku ubiegłym). Po kwalifikacjach, które odbyły się wczesnym popołudniem, mieli prawo wierzyć, że nasi skoczkowie na polskiej ziemi będą wieczorem rozdawać karty.

Puchar Świata w Wiśle wyłonił nowego lidera cyklu

Kwalifikacje padły łupem Macieja Kota, a w czołowej dziesiątce znalazło się czterech Biało-czerwonych. Dobrej dyspozycji z kwalifikacji nasi zawodnicy nie przenieśli jednak na zawody. W trzydziestce znalazło się aż siedmiu reprezentantów Polski, ale najlepszym z nich był dopiero piętnasty Kamil Stoch.

- Zepsułem swój skok. Był dosyć mocno spóźniony. Do tego warunki też mi zbytnio nie pomogły. Pretensje mogę mieć zatem tylko sam do siebie - powiedział po konkursie portalowi Eurosport.onet.pl dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi. - Brakowało nam dzisiaj dwóch zawodników w dziesiątce. Liczyliśmy na taki wynik, bo tak to wyglądało po treningach i kwalifikacjach. Dlatego wszyscy czują dosyć duży niedosyt po konkursie - narzekał trener kadry Łukasz Kruczek.

Jeszcze dziś wszystkie ekipy przeniosą się do Zakopanego, gdzie jutro odbędą się kwalifikacje do niedzielnego konkursu indywidualnego, a w sobotę rozegrane zostaną zawody drużynowe. Wiadomo jednak, że na pewno nie wystąpi w nich Anders Bardal. Norweg w kwalifikacjach poleciał aż na 140. metr, jednak po wylądowaniu otarł ręką o zeskok i złamał nadgarstek.

Poza skocznią Bardalem, który na moment stracił przytomność, zajęły się służby medyczne. Zawodnik pojechał do szpitala, w którym przeprowadzono badania lewej ręki oraz założono na nią gips. - Oczywiście mogło się skończyć gorzej. Z jednej strony to irytujące, z drugiej szkoda, że tak się stało. Niedługo wrócę do skakania. Na razie nie wiemy jak długo będzie to trwało - napisał na swojej stronie 32-letni skoczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto