Telewizja, za przeproszeniem publiczna, otworzyła wczoraj swoje podwoje dla pospólstwa, aby te oczy mogło nacieszyć wspaniałościami jakie TVP skrywa, i napawało się do omdlenia włącznie, kontaktami z "gwiazdami" tejże, wózkowych nie pomijając. Od rana kolejki posłusznie płacących haracz w postaci abonamentu, jak i tych którzy tego medialnego molocha w żaden sposób wspierać nie chcą, karnie miejsca w ogonku jęli zajmować, by przed obliczem Świątobliwej Medialności, stanąć, i pokornie ukłony bijąc - wychwalać ją , jako jedyną , najlepszą i najcudowniejszą.
Na ten festiwal próżności i narcyzmu, ściągnęły ludziska z całej Polski. To swoistego rodzaju pielgrzymka. Niektórzy przybyli tu z najodleglejszych zakątków kraju, poświęcając niedzielę i nie bacząc na chłód, często pooblepiani umęczonymi dziećmi, ale uśmiechnięci i pełni wiary, bo niebawem jako rekompensatę trudów wszelakich, zobaczą swoich idoli, swoje "gwiazdy", a może nawet dostąpią łaski dotknięcia którejś z nich, a i może autograf uda się zdobyć, który na sercu położywszy jak relikwię, w drodze powrotnej tulić będą , szczęśliwi że oto wybrani zostali.
Nieprzebrane tłumy przed świątynią Wszystkich Telewizorów, trwały w niecierpliwym oczekiwaniu na możliwość przekroczenia jej progów. Pątnicy ze zmarzniętymi policzkami, łzawiący od dokuczliwego wiatru, trwali w przeświadczeniu że oto zaraz, za moment, zaszczytu niewysłowionego dostąpią , i w murach tego czcigodnego przybytku, ukojenia zaznają.
Nie wierzą że oto znajdują się już w środku, że zostali wybrani i kroczą ku jasności. Znika trud i zmęczenie, lica błogiego wyrazu nabierają , bojaźń i wypatrywanie. To przecież tymi korytarzami ich bożyszcza chadzają, to w tym, pomieszczeniu, Ona niczym anioł, pogodę przepowiada, to tu, On, perfekcyjnie białe uzębienie prezentując, zdaję się ze szklanego okienka, ciepłym głosem mówić : Chodź do mnie, i Ty, i Ty też, czekam.
Telewizja jest dla Was, a my jesteśmy orędownikami wszystkiego co dobre, ble, ble, ble.
Nienaganna czystość gmachu, wymusza ukradkowe spojrzenia na podeszwy butów, w obawie przed skalaniem podłóg Jedynej. Tu stoi kamera, tam dwie, tu światełka i mikrofony niczym insygnia władzy. Wszędzie daje się odczuć nadobność i obietnicę najwspanialszych doznań. Nikt już nie narzeka na zmęczenie, nikt nie pamięta o trudach podróży i przebytych kilometrach, najważniejsze że zostali wybrani i dane im będzie poznać, najskrytsze z najskrytszych tajemnic. Gęsty tłum nie zważa już na przydeptywanie obuwia współwybrańców, nie ma znaczenia przepełniony pechęrz, nic nie jest ważne. Bo oto idzie, idą , są , ich idole, gwiazdy, ich kapłani. Tego dotknę , Tego pocałuję , Tę chociaż musnę.
Od Niego wezmę autograf, z Tą sobie zrobimy zdjęcie. Jest fantastycznie! Nabożeństwo trwa. Ile Pan ma lat? Czy ma Pani psa? Co piesio je? Jakie będą dalsze losy Stefana Maruszeczki w " Miłości ponad podziałami"? A konkurs audiotele? Ostatni był genialny : Jak miał na imię Bolesław Chrobry? a) Bolesław b) Bolesław c) czy może Bolesław? Trochę się z mężem posprzeczałam, ale w końcu ustaliliśmy że jednak Bolesław i 57 esemesów wysłaliśmy.
To kamera? Jaka duża, można sobie tu popatrzeć? A ja płacę regularnie abonament! A ja przyjechałam z Gdańska z całą rodziną i też płacę i jestem z tego dumna. Józek machaj tam, no machaj, do kamery idioto! - Pokażą nas może w TV, Nowaki zdechną z zazdrości. Uff, i tak cały dzień : przytulania, głaskania, dotykania. Autografy, pytania, odpowiedzi. A co to? Po co? Dlaczego? Zdjęcia, bajery, kamery. Nagle wszyscy chcą zostać gwiazdami, operatorami kamer, dźwiękowcami, oświetleniowcami, nawet kable gotowi nosić za Jaśnie. Niektórzy skromni, mogliby za pogodynkę robić - "...a czy mam szansę?" - Oczywiście moje dziecko. Wszyscy mają! Nic, tylko wypełnij formularz, złóż CV i czekaj na telefon.
To jest właśnie ta sławna misyjność telewizji, na którą raz po raz, powołują się jej pryncypałowie. Misja która polega na serwowaniu publice chały, kiczu, i bylejakości. Fabryka gniotów i dezinformacji. Misja nieustającego odgrzewania mocno przeterminowanych filmideł, których kolejność emisji jest przewidywalna jak pory roku.
Jedyną prawdziwą misją telewizji, za przeproszeniem - publicznej, jest niczym nie skrępowane wyciąganie łap po pieniądze, na misyjność oczywiście. Za szczyt pazerności i bandyctwa, trzeba uznać domaganie się przez tą instytucję opłat abonamentowych, za wyjątkowo niski poziom usług. Ale szczytem chamstwa, głupoty i tupetu, jest organizowanie Dni Otwartych, aby pochwał się domagać i osiągnięciami chwalić. Lud to kupi.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?