Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Qudsja Zaher" - opera eschatologiczna

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
Olga Pasiecznik (Qudsja Zaher)
Olga Pasiecznik (Qudsja Zaher) Teatr Wielki Opera Narodowa
Zawsze uważałam, że na operę chodzi się dla cudownych arii, które zapadają w pamięć. Jednak "Qudsja Zaher" Pawła Szymańskiego całkowicie zburzyła moją wizję. Jak dla mnie opera ta jest dość ponura i zbyt awangardowa.

"Qudsja Zaher" w reżyserii Eimuntasa Nekrošiusa to mroczna, miejscami przerażająca opera, która dzieje się... w zaświatach. Warto wspomnieć, że to pierwsza polska opera estachologiczna. Libretto Macieja J. Drygasa opisuje losy tytułowej bohaterki, młodej Afganki (w tej roli Olga Pasiecznik), która aby uchronić się przed deportacją, postanawia skoczyć do Bałtyku. Na dnie odkrywa zupełnie inny świat - przystań zapomnianych topielców.

I tak oto przed oczami widzów malują się zaświaty podwodne z wielokulturowym tłumem zagubionych dusz. Rządzi tam Przewoźnik (w tej roli Damian Konieczek), który niczym mitologiczny Charon przeprawia dusze do Krainy Umarłych. Za przewiezienie muszą one zapłacić złotą monetą. Jeśli jej nie mają, zostają na dnie. To świat, w którym słychać atonalne szlochy zmarłych oraz mocne recytatywy dziecięcego chóru grającego strażników pamięci. Przypominają one obecnym ludzkie historie, by nie odeszli oni w zapomnienie. Przewodzi im Nauczyciel (w rej roli Andrzej Niemirski), który spisuje ich dzieje. Dzięki niemu Quadsja Zaher odkrywa, że w poprzednim wcieleniu była nordycką uciekinierką Astrid...

Jakoś nie trafiła do mnie wizja opery, która rozgrywa się po śmierci bohaterów. Moim zdaniem zupełnie nie jest to klimat operowy. Nie przypadała mi do gustu mroczna, psychodeliczna muzyka oraz oszczędna scenografia Mariusa Nekrošiusa składająca się m.in. z imitacji łodzi, kapoków, kamieni czy grabi. Choć akcja dzieje się na morzu i pod wodą, na scenie nie ma jej ani kropli. Zastępują ją drewniane fale, które mają symboliczne znaczenie. To wszystko jest zbyt ponure, przytłaczające widza. Pewnie taki był zamysł twórców, ale mnie do siebie nie przekonali.

Nie podobały mi się także recytatywy chóru dziecięcego w rytmie rapu. Miejscami były one wykonywane tak szybko, że trudno było cokolwiek zrozumieć. Nie pomagały nawet napisy, za którymi także trudno było nadążyć. A przecież fragmenty te były istotne dla całości. Moim zdaniem to duży mankament.

Plusem opery była za to świetna choreografia oraz gra aktorska. Największe brawa należą się oczywiście Oldze Pasiecznik, która śpiewała cudownie i wczuwała się w swoją rolę. Choć miejscami męczyła widza kilkunastokrotnym zawodzeniem "bądź pochwalona śmierci" w niewielkich odstępach czasu. Ja miałam dość po kilku razach i z każdym kolejnym myślałam, kiedy to się skończy i przejdą do innego fragmentu. Dużo słabiej wypadli Damian Konieczek, gdyż jego głos był przetwarzany, by brzmiał jak z zaświatów oraz Andrzej Niemirski, który nie śpiewał tylko recytował.
Opera ta wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji. Z jednej strony była nużąca przez liczne powtórzenia, z drugiej - wzbudziła moją ciekawość, gdyż zastanawiałam się, jakie będzie rozwiązanie. Chyba tylko z tego powodu zostałam do końca, choć inni wychodzili w połowie. Swoją drogą dobrze, że nie było przerwy, bo pewnie prawie nikt by nie wrócił na widownię. Jak dla mnie opera ta była zbyt awangardowa.

Moim zdaniem sam pomysł na operę był nietrafiony. Sztuka ta być może obroniłaby się w innym teatrze, ale nie w Operze Narodowej. Zawsze uważałam, że na operę chodzi się dla cudownych arii, które zapadają w pamięć. Jednak "Qudsja Zaher" całkowicie zburzyła tę wizję. Zrozumiałam, że współczesna opera podąża w zupełnie innym kierunku. I wcale mi się on nie podoba.

"Qudsja Zaher" została zamówiona przez Teatr Wielki Operę Narodową na początku ubiegłej dekady. Opera ta powstała w 2005 roku, lecz została pokazana dopiero w kwietniu tego roku w ramach cyklu spotkań z muzyką współczesną Terytoria. Jego celem jest odnalezienie i nakreślenie nowego oblicza opery, która obecnie zmienia swoją definicję, podbija nowe terytoria. Miejmy nadzieję, że owe terytoria będą mniej mroczne.

"QUDSJA ZAHER"
Opera w dwóch aktach z prologiem

Muzyka: Paweł Szymański
Libretto: Maciej J. Drygas
Reżyseria: Eimuntas Nekrošius
Scenografia: Marius Nekrošius
Kostiumy: Nadežda Gultiajeva
Dyrygent: Wojciech Michniewski
Premiera: Teatr Wielki Opera Narodowa, Warszawa, 20 kwietnia 2013

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto