Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratujmy małe szkoły!

Monika Koronkiewicz-Roszko
Monika Koronkiewicz-Roszko
Remont naszej szkoły przy zaangażowaniu społeczności lokalnej trwał ledwie miesiąc..
Remont naszej szkoły przy zaangażowaniu społeczności lokalnej trwał ledwie miesiąc..
Co to jest mała szkoła? To szkoła, jak mawiają niektórzy posłowie - do 70 uczniów. W czasach, kiedy coraz mniej jest dzieci wielu gminom nie opłaca się utrzymywać małych szkół. Ciekawe, dlaczego?

Argumentem, który przemawia za likwidacją małych szkół jest ich „nierentowność”, – co oznacza tyle, iż samorządy muszą do publicznych placówek „dokładać”. Oczywiście dokładają pieniądze – i to - jak mówią - całkiem spore – bo sama subwencja ponoć nie wystarcza.

Co daje mała szkoła swoim uczniom, czego nie ma duża, zbiorcza gminna szkoła? Daje większe poczucie bezpieczeństwa, osadzona jest w środowisku, które się zna od dziecka, zna się jego problemy, radości i smutki. Mała szkoła służy nie tylko uczniom – jest swoistym centrum kultury dla mieszkańców, mała szkoła tętni życiem od rana do nocy, w weekendy i wakacje również, bo zna swoich uczniów i ich rodziców, zna ich potrzeby.

Także i nasza gmina nie chciała już prowadzić małej, bo liczącej ledwie 30 uczniów szkoły. Radni – niespecjalnie przychylni szkole na prowincji gminy - zagłosowali za jej zlikwidowaniem. Z dniem 31 sierpnia 2008 roku nasza szkoła podstawowa działająca od prawie 100 lat przestała istnieć.
Jednak już następnego dnia zaczęła działalność Niepubliczna Szkoła Podstawowa ze zmienioną dyrekcją, kadrą i przede wszystkim innym organem prowadzącym, którym jest stowarzyszenie „Załuki nad Supraślą”. Stowarzyszenie liczące ledwie niespełna 40 członków.

Jak do tego doszło?

W lutym 2004 roku jedna z mieszkanek wsi zwołała zebranie. Chciała pogadać, żeby coś na tej naszej wsi się zaczęło dziać, żeby coś robić, żeby przystanek nie był miejscem spotkań, żeby zabić, zagłuszyć tę beznadzieję popegeerowskiej wioski. Tak powstało zarzewie stowarzyszenia, które wkrótce się uformowało. Od razu niemal otrzymało dotację z Fundacji Wspomagania Wsi, na założenie świetlicy środowiskowej w remizie strażackiej. Oj, jak ciężki, – bo własnymi rękoma, siłami i nakładami robiony - był remont.

Prowadzenie świetlicy i ubieganie się o fundusze na jej działalność to było jedyne działanie do roku 2008. Latem odwiedził nas profesor Jerzy Buzek. Spotykał się z wolontariuszami programu Wolontariat Studencki, a w naszym województwie… byli oni tylko u nas.

W 2008 roku gruchnęła wieść, że zostanie zlikwidowana szkoła – centrum naszego życia – gdzie odbywały się wszystkie imprezy wioskowe, gdzie próby miały zespoły, gdzie odbywały się wesela, chrzciny, dyskoteki, choinki itp. Prezes stowarzyszenia nie wahała się: zmieniła statut (tak, aby ujęta tam była działalność edukacyjna – prowadzenie szkoły i przedszkola) – dodatkowo dodała wszelkie cele, jakie tylko przyszły do głowy, a związane z rozwojem wsi i jej mieszkańców. Nawiązała kontakt z Federacją Inicjatyw Oświatowych – panią Aliną Koźińską – Bałdygą. Wiele jej zawdzięczamy. Następnie wybłagała u wójta użyczenie szkoły (choć chodziły plotki, że ma zostać sprzedana, albo ma w niej powstać dom spokojnej starości).

Dzięki FIO dowiedzieliśmy się, że wójt ma prawo sam podjąć decyzję o użyczeniu szkoły na okres do lat 3 (nieprzychylna rada pewnie by się nie zgodziła, skoro zlikwidowała szkołę).

Później remont. Równo pracowali rodzice, właściciele form, turyści, harcerze, dzieci. Zrobiliśmy kiermasz, harcerze z pobliskiej stanicy zrobili składkę i kupili nam materiały. Potem nowa kadra, ubieganie się o pozytywną opinię kuratorium, straży pożarnej, sanepidu.

Zastanawiające dla nas było skąd my weźmiemy pieniądze na prowadzenie tej szkoły. A sprawa jest prosta: szkole należą się pieniądze z subwencji. Niestety feler jest taki, że przekazywane są przez gminę.
Najgorszy czas dla szkoły to czas od września do końca roku. Ponieważ stowarzyszenie nie złożyło informacji do gminy, że będzie prowadzić szkołę do końca września poprzedniego roku, (bo niby skąd miało wiedzieć, że będzie kiedy jeszcze nie wiadomo było, że zostanie w ogóle zlikwidowana?) – gmina ustaliła, że stowarzyszeniu przyzna dobrowolną dotację. Skutek jest taki, że jest to dobra wola gminy, że dała w ogóle pieniądze.

Jednak od stycznia 2009, kiedy subwencja spływa na konta gminy – wówczas już nie ma takiej dowolności – bo razem z subwencją spływa fiszka – na której jest napisane ile przypada na dziecko w każdej szkole. Subwencja na uczniów uczących się języków mniejszości jest większa – także warto, więc by ten język był.
I tak stowarzyszenie prowadzi szkołę z 28 uczniami… Wiele pracy przed nami (między innymi starania o status organizacji pożytku publicznego), ale dziś już wiemy, że walka o szkołę zintegrowała i zahartowała nas. Od 1 lutego 2009 powstaje u nas przedszkole… Montessoriańskie, z czego jesteśmy bardzo dumni.
Byle tak dalej

Tworzenie szkoły to cała historia… Cieszymy się, że ona funkcjonuje. Tętni życiem od rana do nocy, co nas ogromnie cieszy. Chcemy, aby nasza wiedza i doświadczenie pomogło innym szkołom w takiej samej sytuacji jak nasza. Oferujemy pomoc doradczą wszystkim, którym samorząd chce zlikwidować szkołę, a tym, którzy chcą swoją małą szkołę utrzymać.

Kontakt: Irena Koronkiewicz [email protected] tel. 500043332 – stowarzyszenie Załuki nad Supraślą, woj. podlaskie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto