Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rok 2010 powoli kończy swoje panowanie

Ireneusz Mosiczuk
Ireneusz Mosiczuk
Na horyzoncie pojawia się nowy i nieprzewidywalny 2011 rok. Rok nowych nadziei, rok westchnień i życzeń zmian zarówno w polityce, gospodarce jak i wśród nas żyjących pod jednym dachem Polski.

Spoglądając wstecz próbujemy dokonać podsumowań, ocen i wyboru najważniejszych wydarzeń, zjawisk, osób najlepszych w swoich profesjach i zaangażowaniu. Zupełnie zrozumiałe i pociągające w aspekcie różnic poglądowych, subiektywizmu i chęci pokazania istoty danego roku. Robiliśmy to w mniejszym lub większym stopniu zawsze, dlaczego teraz mielibyśmy odmówić sobie tej przyjemności.

Plebiscyty na sportowca, drużynę, osobowość, wydarzenie roku i największą wpadkę, rozczarowanie czy tragedię z drugiej strony. To wszystko podnosi adrenalinę, zmusza do refleksji i analizy mijających 365 dni.

Ja spróbuję, mniej lub bardziej udolnie, podsumować mijający rok w kontekście bardzo znaczących wydarzeń społeczno-politycznych w naszym, i nie tylko, kraju.

Moim zdaniem od ponad 60 lat nie mieliśmy, w sensie historycznym, tak bogatego roku. Trzęsienie ziemi na Haiti, tragedia smoleńska, wybuch wulkanu Eyjafjallajokull, wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, pandemia wirusa H1N1, zakończenie misji w Iraku, uratowanie 33 chilijskich górników, publikacja serwisu WikiLeaks, stłumienie demonstracji w Mińsku. To tylko niektóre przykłady wydarzeń lokalnych o znaczeniu globalnym.

Były w historii ostatnich lat wydarzenia o podobnym wydźwięku i znaczeniu. Niemniej jednak w skali roku były jednostkowymi w swej skali.

Trzęsienie ziemi na Haiti już w styczniu zapoczątkowało łańcuch kataklizmów w świecie. Jego kulminacją był wybuch wulkanu Eyjafjallajokull i wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej. Wszystkie w znacznym stopniu wpływające na równowagę biologiczną i jej przyszłość.

Tragedia smoleńska, w kraju narodowe nieszczęście, nie pozostanie bez wpływu na międzynarodowe postrzeganie wzajemnych stosunków i relacji pomiędzy krajami. Nie tylko Polski i Rosji. Dodatkowo często podnoszony kontekst gruziński uwypukla znaczenie tego faktu. W sensie międzynarodowym podkreślają to wydarzenia na Białorusi. O tyle istotne, że zaistniałe fakty dzieją się w Europie i w państwie w sensie gospodarczym, politycznym i społecznym odbiegającym od europejskich standardów.

Ogłoszenie pandemii wirusa H1N1 i późniejsze reperkusje wywołane tym faktem, bez odniesienia się (czasami tajemniczo skrywanymi pomiędzy wierszami tekstu) do udziału w nim międzynarodowych korporacji, stanowi wyraźne ostrzeżenie przed wpływem lobbystów na nasze życie i jego bezpieczeństwo. Identycznym sygnałem są publikacje serwisu WikiLeaks. Niby odsłaniające kulisy wielkiej polityki a w rzeczywistości materiał z wyraźnym ukazaniem politycznych brudów i politycznych powiązań wykorzystanych w czysto populistycznych celach.

Zakończenie misji w Iraku oraz uratowanie chilijskich górników niby nie mają ze sobą nic wspólnego, niemniej jednak wypływające z nich pozytywne sygnały tonują tegoroczne kataklizmy.

Powyższe fakty w sensie międzynarodowym nie pozostaną bez wpływu na 2011 rok, na nową dekadę XXI wieku.

Przed naszym krajem w przyszłym roku stoi szereg wyzwań, żeby wspomnieć najważniejsze jakim będzie od 1 lipca sprawowanie Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Sześciomiesięczny okres sprawowania tej funkcji nie pozostanie bez wpływu na nasz budżet i związane już dziś z nim problemy.

Warto w tym miejscu przywołać rok 2008 w którym Francuzi podczas swej prezydencji wydali na jej obsługę ok. 680 milionów złotych. Wg dostępnych źródeł my planujemy wydać „tylko” 390 milionów zł, ale pragnienia pozostają zawsze w sferze marzeń i nieziszczalnych dążeń. Wprawdzie uboczne zyski z tego faktu, europeizacja i modernizacja polskiej administracji w tym przeszkolenie ponad 1000 urzędników, promocja Polski, wpływ na politykę UE w trakcie prezydencji nie są bez znaczenia. To jednak powstaje wątpliwość.

Ale? No właśnie... Po okresie tzw. bycia zieloną wyspą widmo kryzysu zaczyna i nam zaglądać w oczy o czym świadczą propozycje budżetowe na 2011 rok. Nie tylko zresztą budżetu kraju ale i budżetów wojewódzkich. Czy jako kraj, jako społeczeństwo podołamy temu wyzwaniu, czas pokaże. Tym bardziej, że podobnie jak Czechy podczas swojej prezydencji, też czekają nas w trakcie jej trwania wybory parlamentarne. Wprawdzie w Czechach nastąpił upadek rządu (u nas jest to jednak kolejny fakt normalnego politycznego kalendarza) tym niemniej będzie to bardzo poważny egzamin z poziomu naszej demokracji i dojrzałości politycznej. Czy go zdamy to zależy tylko i wyłącznie od nas samych.

Mijający rok nie napawa optymizmem. Ukazał w pełnej krasie naszą nietolerancję, wzajemną negację poglądów i ocen. Czy tak musi być, pożyjemy zobaczymy. Z przekory na zakończenie zapytam. Kto z nas pamiętał, że 2010 rok był rokiem poświęconym Chopinowi? Ponoć czas jest lekarstwem. Oby przypadki Chodorowskiego w Rosji, casusu Białorusi i naszej wzajemnej nietolerancji, w 2011 roku nie miały miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto