Rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej wierzyli w zmartwychwstanie i dalsze życie duszy po śmierci. Duchy zmarłych przedstawiano jako istniejące i działające w roślinach, zwierzętach i przedmiotach. Miały one w sposób widzialny lub niewidzialny kontaktować się z człowiekiem i wpływać na jego los. Wszyscy zmarli mieli być dla żyjących pomocą, oraz pełnić rolę pośredników w kontaktach z bóstwami. Tym samym przyczyniać się do urodzaju i wysokich plonów.
Uroczystości pogrzebowe wśród Indian Ameryki Południowej należały do niecodziennych zjawisk. Dominującą rolę odgrywały w nich kobiety. Wśród plemienia Abipon (dzisiejsze tereny północnej Argentyny), gdy ktoś umierał, kobiety - za wyjątkiem niezamężnych dziewcząt - gromadziły się razem, by przez dziesięć dni tańczyć w rytm bębnów i grzechotników. Opiewano przy tym wszelkie zalety zmarłego i żądano zemsty za jego śmierć. W zamian za to kobiety otrzymywały cenne podarki.
Kobiety z plemienia Chibcha (w przeszłości zamieszkujący tereny dzisiejszej Kolumbii) z reguły towarzyszyły swym mężom w pośmiertnej podróży. W tym celu "płeć piękną" odurzano mieszanką narkotyków obejmujących chicha oraz tytoń. Specjalnym dodatkiem była datura, roślina, której korzeń, nasiona oraz liście służą do wyrobu środków narkotycznych. Następnie kobiety - towarzyszki życia - grzebano żywcem.
Drastycznie okres żałoby obchodzono wśród plemion Tereno i Aymara, dziś nieliczni mieszkańcy Peru. W pierwszym przypadku matka i żona zmarłego przez miesiąc od śmierci mężczyzny rozrywały sobie piersi ostrymi kawałkami drzewa. Rany zaś nacierały wilgotną ziemią, siedząc bez odzieży w rogu chaty. Nie mogły w tym czasie na nikogo spojrzeć i z nikim nie wolno im było rozmawiać. W drugim przypadku dochodziło do scen jeszcze bardziej niecodziennych. Otóż w momencie śmierci kobiety w połogu lub kobiety, którą podejrzewano, że jest czarownicą, grzebano ją twarzą do ziemi. Czasami ciała palono, w obawie przed pożarciem przez zwierzęta.
Stosunkowo częstym zjawiskiem związanym ze śmiercią bliskiej osoby było obcinanie palców. Wśród plemion Timbu kobiety czyniły to przy okazji każdej śmierci. Gdy brakowało palców u rąk, obcinały palce u nóg. Z kolei kobiety z plemienia Charrua (obszar Urugwaju) nie tylko obcinały palce, ale także raniły sobie biodra, ramiona nożami lub włócznią zmarłego.
Czasem zdarzały się także sytuacje stosunkowo zabawne. Kobiety z plemienia Warrau (tereny dzisiejszej Wenezueli) po śmierci małżonka wyciągały z ziemi wszystkie rośliny, które zmarły wcześniej posadził.
Niewiele plemion przetrwało do dnia dzisiejszego. W znacznej mierze zostali wyparci przez cywilizację europejską w czasach kolonializmu. Ci, którzy potrafili się przeciwstawić (zwłaszcza plemiona znad Amazonki) kultywują nadal piękne, niecodzienne - bo "ich" - zwyczaje. Nam pozostaje tylko wierzyć, że będą w stanie stawiać opór sile zachodu do utraty tchu.
Śmierć w każdej kulturze to sacrum. Związane z nią obrzędy oddają istotę człowieka i jego podejścia, nie tylko do śmierci, ale również do życia. Indianie Ameryki Południowej ze szczególną czcią żegnają, tych, którzy odeszli. Choć w rzeczywistości pozostali wśród nich, z tą różnicą, że pod postacią ulubionego drzewka, głazu, czy zakwitającego na wiosnę kwiatu. Nie ważne jak, ważne aby czcić, szanować i wierzyć, że jeszcze kiedyś spotkają się znowu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?