Snuje rozważania Gili Sztajner, zamartwiając się o losy swojego siostrzeńca, stojąc samotnie późnym wieczorem na przystanku autobusowym. Może wsiadł w inny autobus, może zasnął, może wysiadł na niewłaściwym przystanku, a może czeka cierpliwie na schodach domu? Rozmyśla były poseł, staruszek Pesach Kedem, jednocześnie irytując się na pracujących robotników. Czego szukają w piwnicy? Pergaminów, surowców a może złota?
Gdzieś, tuż przy baraku siada na schodku tajemniczy Adel. Otwiera zeszyt, notuje dwa zdania, po czym wstaje nakarmić koty, znów siada i pisze. Po chwili zerka w niebo, mruży oko, wstaje, karmi gołębie, wyjmuje harmonijkę, gra sobie tylko znane melodie. Jest także sentymentalny Dani Franko, choć pewnie właściwiej byłoby „Fchanko”, ze względu na jego specyficzny sposób mówienia. Wzruszał się na filmach, przyjaciół zawsze serdecznie obejmował, zmarł z dniu swoich pięćdziesiątych urodzin. Buja w obłokach siedemnastoletni Kobi, rysując patykiem na piasku ludzkie postaci. Choć wyglądają bezkształtnie, koślawie, dostrzec w nich można marzenie chłopca o wielkiej miłości. To tylko garstka krótkich opowieści, wspomnień, intryg, stylu bycia ludzi z wioski Tel Ilan.
W całej gamie dziesiątek opowiadań szczególnego znaczenia nabiera mrugnięcie okiem, oparcie dłoni o ladę, opłukanie filiżanki po kawie, ale także ptasie okrzyki, bzyczenie owadów, ludzkie stękania, przekleństwa. Wśród uczuć przewijają się na zmianę radość, litość, zabłąkanie, a wszystko, takie są moje osobiste odczucia, splątane wątkiem samotności.
Czuję się dziwnie po przeczytaniu "Scen z życia...", jakbym nagle został księdzem i poznał wszystkie, skryte tajemnice swoich parafian. Mało tego, wielu z nich nie mogłem dać rozgrzeszenia. To jest w tej książce najlepsze i zarazem najdziwniejsze. Z drugiej strony fragmentami czytelnik trochę się gubi w niektórych wątkach. Amos Oz manipuluje odbiorcą, rozpoczynając ludzką historię, by po chwili ją zostawić i przejść do następnych zdarzeń z życia mieszkańców Tel Ilan.
Amos Oz potrafi w prosty sposób pisać o prostych, codziennych zachowaniach. Wbrew pozorom, to jest banalne, mdłe i ktoś mógłby pomyśleć nudne. Czytelnik na chwile odrywa wzrok, zamyśla się, marszczy czoło, przygryza wargę, po czym wraca do czytania. Ale jakby z innym nastawieniem, wtopiony w kolejne wersy. Szczególnie utkwił mi w pamięci fragment, słowa grabarza: (...) Gadanie nic tu nie da, znów zaczyna się upalny dzień i trzeba iść do pracy. Kto może pracować, niech pracuje i cierpi w milczeniu. A kto już nie może - proszę bardzo, niech umiera.
Polubiłem tę książkę i jej autora. Na tyle, że od razu ruszyłem do księgarni po kolejną. Tym razem "Nagle w głębi lasu". Obie w zupełności polecam, zwłaszcza na przełomie kwietnia i maja, bo czas czytania ma chyba w tym wypadku znaczenie.
Autor ksiażki, Amos Oz, znany w Polsce z opowiadań: "Tam, gdzie wyją szakale", "Czarna skrzynka", "Fima", laureat literackiej Nagrody Izraela. Z pewnością już niedługo laureat literackiej Nagrody Nobla.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?