Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sentymentalny spacer z Günterem Grassem i Oskarem w tle

Redakcja
Adam Nalepa - reżyser "Blaszanego bębenka" w Teatrze Wybrzeże
Adam Nalepa - reżyser "Blaszanego bębenka" w Teatrze Wybrzeże materiały promocyjne Teatru Wybrzeże
Zbliżające się 80. urodziny Güntera Grassa to dla mnie czas szczególny. Czas wyciszenia i refleksji, czas poświęcony lekturom i spacerom w miejsca bliskie sercu Mistrza

Tytułem wstępu

Jestem zaledwie o pokolenie młodsza od Güntera Grassa, ale mimo, że podobnie jak on urodziłam się i wychowałam w Gdańsku-Wrzeszczu, długie lata nie wiedziałam, że poruszam się śladami Mistrza. Dzisiaj, kiedy zaglądam w pobliże parku Kuźniczki, z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy dziecięcymi susami pokonywałam kamienie rozrzucone w potoku Strzyża, pamiętające być może dotyk stóp małego Günterka. Widok neogotyckiej bryły kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym podobnie jak przyszły laureat Nagrody Nobla, byłam chrzczona, a wiele lat później ślubowałam dozgonną miłość, powoduje, że moje serce bije niczym bębenek uderzany oskarowymi pałeczkami. Spacer wzdłuż ulicy Lelewela, przy której mieszkał pisarz, przywołuje na myśl stawiane tu pierwsze kroczki mojego syna urodzonego, podobnie jak Mistrz, 16 października.

Na jesienny spacer śladami Güntera Grassa i bohatera jego sztandarowej powieści „Blaszany bębenek” zaprosiłam gdańskiego przewodnika turystycznego Jacka Tredera, którego siostry nieżyjący już teść Jan Krause, był kuzynem matki noblisty. Liczyłam na fascynującą wędrówkę i nie zawiodłam się.

Na „kaszubskim kartoflisku”

Spotkaliśmy się w miejscu, którego nazwa kojarzy się gdańszczanom głównie z centrum handlowym, a nie z niewielkim kościółkiem, kępą drzew i ukrywającym się w ich cieniu starym cmentarzykiem.

- Tutaj właśnie, w Matarni, w 1991 r. uczestniczyłem w pogrzebie Jana Krause - wspomina Jacek Treder. - Dziadkowie zmarłego byli pradziadkami noblisty, a Grass jako dziecko utrzymywał serdeczne stosunki ze swoją kaszubską rodziną.

- Również po wojnie?
Tak. W 1958 r. pisarz przyjechał do Gdańska i nawiązał ponownie bliskie stosunki z krewnymi, a przede wszystkim właśnie z Janem Krause i córką jego brata Franciszka. Tu warto dodać, że ów Franciszek zginął podczas obrony Poczty Polskiej w 1939 r. i był pierwowzorem dla postaci Jana Brońskiego z powieści „Blaszany bębenek”. Fakt, że ukochany kuzyn jego matki zginął z rąk niemieckich, jest dla Grassa szczególnie bolesny. Pisarz miał zresztą wewnętrzną potrzebę niesienia pomocy finansowej pozostałym w Gdańsku krewnym. Długie lata wspierał w szczególności Jana Krause i swoją rówieśnicę Irmgardę, córkę rozstrzelanego Franciszka.

- Ktoś z tej kaszubskiej rodziny do dzisiaj mieszka w okolicy Matarni?
Na ziemiach należących dawniej do Michała i Marianny Krause, pradziadków Grassa, i tam, gdzie „ …w roku osiemset dziewięćdziesiątym dziewiątym, babka siedziała w sercu Kaszub, w pobliżu Bysewa, [ … ] mając przed sobą Rębiechowo, za sobą Firogę” (cyt. z „Blaszanego bębenka”), kołują dzisiaj samoloty. W latach 70. ubiegłego wieku tereny te przeznaczone zostały pod budowę lotniska, a rodzina przeniosła się do Brzeźna. W pobliskiej Firodze mieszka jeszcze pani Irmgarda, którą noblista odwiedza podczas każdej swojej wizyty w Gdańsku. Tak będzie zapewne i w tym tygodniu.

Gdańsk-Wrzeszcz, czyli mieszanka fikcji literackiej i dzieciństwa noblisty

„Szkoła Pestalozziego był to nowy, ozdobiony nowocześnie sgraffitami i freskami, trzypiętrowy, podłużny gmach z płaskim dachem [ …] Nienaturalnie małe, a ponadto zieleniejące drzewka stały w żwirze przed głównym wejściem między zabezpieczającymi podobnymi do pastorałów żelaznymi prętami” (cyt. „Blaszany bębenek”) - dzisiaj przed wejściem do gmachu stoi rząd samochodów, ścianę szkoły ozdabia …graffiti, a drzewka stały się drzewami.
Na skwerze, pomiędzy szkołą, w której mały Oskarek spędził zaledwie jeden dzień, a ulicą Lelewela (niem. Labesweg), znaną z kart powieści, niemal codziennie można spotkać …sobowtóra pisarza. Jan Zabłoński, przybyły w 1944 r., jako ośmioletnie dziecko, do Gdańska, dwa lata temu osobiście poznał Grassa i - jak mówi - śmiechu podczas spotkania było co niemiara, gdyż podobieństwo obu panów jest rzeczywiście uderzające. Przysiedli razem na ławeczce, obok brązowej postaci bębnisty, zdobiącej od paru lat znany pisarzowi fragment miasta i pogawędzili.

- Wie pani - pan Jan zdenerwował się na wspomnienie przeszłości Grassa związanej ze służbą w Waffen SS - ja będę bronił pana Grassa przed atakami ludzi, którzy nie przeżyli koszmaru wojny. Oni nie mają prawa się wypowiadać, ponieważ nie zdają sobie sprawy, jaką dezorientację w umyśle człowieka może wywoływać wojna.

Kamienica przy ulicy Lelewela 13, w której wychowywał się pisarz, wyróżnia się od pozostałych jedynie tablicą z cytatem zaczerpniętym z powieści „Blaszany bębenek”. - Kiedy władze miasta zastanawiały się nad postawieniem pomnika nobliście - opowiada mój cicerone - pisarz nie bez goryczy zaproponował, żeby za przeznaczone na ten cel pieniądze miasto zafundowało mieszkańcom kamienicy oddzielne toalety, które do tej pory funkcjonowały na klatce schodowej i nazwało je …jego imieniem.

- To dość złośliwa uwaga. Czy to cecha charakteru pisarza?
Ja znam Grassa prywatnie. To bardzo ciepły człowiek, lubiący rodzinną i biesiadna atmosferę. Nie stroni od kielicha i uwielbia rozmawiać z ludźmi, chociaż jak słyszę potrafi też wykazać się ostrością języka. Pewne jest też, że ceni sobie rozsądne wydawanie pieniędzy.

- Feta, która szykuje mu Gdańsk z okazji urodzin nie będzie zapewne tania…
To rzeczywiście może budzić kontrowersje, a druga sprawa to wiek jubilata. Czterodniowe świętowanie jest z pewnością wspaniałą atrakcją dla osiemnastolatka, ale Grass kończy przecież 80 lat. Czy starczy mu sił… ?

„On leży na Zaspie” (cyt. „Blaszany bębenek”)

Teren wokół Poczty Polskiej, jest jednym z głównych programów zwiedzania Gdańska. Wielojęzyczny gwar jest tu codziennością

- W tym miejscu też można opowiadać o Grassie…
Pośrednio tak, przecież poczty bronił wspomniany już kuzyn jego matki - Franciszek Krause

- Którego nazwisko na tablicy pamiątkowej przed wejściem do budynku zostało napisane z błędem
Rzeczywiście, z niewiadomych mi przyczyn tak się stało i nazwisko na tablicy brzmi „Krauze”. Szczęśliwie błąd nie został powielony na cmentarzu na Zaspie, na którym spoczywają prochy pocztowców.
Kiedy Oskar wchodził na cmentarz „przez otwartą furtkę bez kraty w północnym murze”, jego oczom ukazało się miejsce o „nastrojowym zaniedbaniu”. Dzisiaj nekropolii również nie brakuje nastroju, ale towarzyszy mu porządek i maluchy zbierające owoce z wiekowych kasztanowców.

W oczekiwaniu na prapremierę

Fani literatury Güntera Grassa z niecierpliwością czekają na światowa premierę „Blaszanego bębenka” w reżyserii Adama Nalepy; już w sobotę 6 października. Tym razem, słowa babki Anny Brońskiej-Koljaiczek: „ Tak to już jest z Kaszubami, Oskarku. Zawsze dostają po głowie […] Bo Kaszubów nie można przenieść nigdzie, oni zawsze muszą być tutaj i nadstawiać głowy, żeby inni mogli uderzyć, bo my za mało polscy jesteśmy i za mało niemieccy, bo jak ktoś jest Kaszubą, nie wystarcza to ani Niemcom, ani Polakom” - nie sprawią, jak to było za czasów PRL z filmem Schlöndorffa, że pozostanie na półce.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto