Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoki w Soczi: Stoch podwójnie złoty

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Tego, że Kamil Stoch zdobędzie dwa medale na igrzyskach, spodziewało się wielu. W to, że wywalczy dwa złote krążki, wierzyło wielu. Ale wciąż trudno uwierzyć w to, że historia rodzi się na naszych oczach. Dziwne to uczucie, ale wspaniałe.

Po konkursie na średniej skoczni szczęśliwy Kamil Stoch podszedł do dziennikarzy i powiedział: „Poszedłem, skoczyłem, zwyciężyłem”, parafrazując słynne słowa Juliusza Cezara. Choć mogły one świadczyć o wypełnieniu pewnej misji, jaką bez wątpienia było zdobycie złotego medalu na igrzyskach olimpijskich, nikt nie wierzył w to, że na tym poprzestanie. Zwłaszcza, że przed rozpoczęciem imprezy Hannu Lepistoe, były trener polskiej kadry mówił: – Czekam na dwa złote medale Stocha.

Do tej pory zdarzyło się to tylko dwóm zawodnikom – Mattiemu Nykaenenowi w 1988 roku oraz dwukrotnie (w 2002 oraz 2010 roku) Simonowi Ammannowi. To niewiele, biorąc pod uwagę to, ilu świetnych zawodników zdobywało kiedyś olimpijskie złoto. Tym bardziej znamienne jest to, jaką historię pisze na naszych oczach Kamil Stoch. On dość szybko przestał cieszyć się z pierwszego złotego medalu, zdobytego w niedzielę. Czuł, że jest niesamowicie mocny, że może tu dokonać rzeczy, która przejdzie do historii skoków narciarskich. W końcu, że nic mu w tej misji nie przeszkodzi. Co tam upadek na środowych treningach. Co tam turbulencje w drugim konkursowym skoku.

– Zastanawiam się, czy to dzieje się naprawdę, czy mi się śni – powiedział zaraz po zawodach Kamil. – To, co tutaj się dzieje, jest niesamowite. To był szok, że udało mi się dziś wygrać – cieszył się złoty medalista olimpijski.

„Ten drugi skok to była katastrofa”

Z perspektywy zakończonych już zawodów można powiedzieć, że nerwowe oczekiwanie na końcowy wynik zawodów po skoku Stocha było mocno przesadzone. Ale Kamil po mocno przewidywalnym konkursie na K-95 postanowił wprowadzić nutkę nerwowości. Sam również przyznał, że denerwował się dużo mocniej, niż podczas konkursu na średniej skoczni. Już po pierwszej serii konkursu różnice pomiędzy czołową trójką były niewielkie. Stoch do Noriakiego Kasai tracił niespełna trzy punkty. W drugiej serii Polak w locie już nie przypominał lecący posąg, za który w pierwszej rundzie otrzymał jedną „dwudziestkę”. – Ten drugi mój skok to była po prostu katastrofa – ocenił Stoch. Ostatecznie z Japończykiem wygrał różnicą 1,3 punktu. Nawet godzinę po konkursie Polak nie mógł uwierzyć, że powtórzył wyczyn z niedzieli. – Macie wyniki? – zapytał Kamil dziennikarzy. – Wygrałeś – odpowiadają. – Wolę się upewnić – stwierdził Polak.

Niepewność wynikała właśnie z drugiego skoku. Wtedy niespodzianka wisiała w powietrzu przez pół minuty. Liderem był Kasai, który już cieszył się z pierwszego w karierze indywidualnego medalu w skokach. I to w wieku 41 lat. Kiedy jednak Japończyk zobaczył końcowy rezultat, mocno się skrzywił. Przegrał z Polakiem o mniej niż metr. Później jednak uśmiech nie schodził z jego twarzy. Po raz kolejny pokazał, że wiek w przypadku sportowca może nie mieć znaczenia. – Szacunek dla Kasai. Skakał w Pucharze Świata, kiedy mnie jeszcze nie było na świecie – powiedział na konferencji prasowej Peter Prevc.

Słoweniec również był zadowolony ze swojego występu na dużej skoczni. Przed zawodami był określany jako główne zagrożenie dla Stocha, jednak na półmetku rywalizacji przegrywał nie tylko ze Stochem i Kasaim, ale i z Severinem Freundem. Zdołał jednak wskoczyć na podium i udowodnił, że jest zawodnikiem niezwykle skutecznym, jeśli chodzi o jego zdobycze na najważniejszych imprezach. Począwszy od zeszłorocznych Mistrzostw Świata w Val di Fiemme Słoweniec indywidualnie zdobył już cztery medale. Nie byłoby jednak tego, gdyby nie właśnie Freund. Wczoraj pisałem, że jedyną przeszkodą, jaka może przekreślić szanse Niemca na medal jest jego głowa. I właśnie w najważniejszym momencie psychika zawiodła 25-latka. Skoczył aż o 8,5 metra bliżej niż w pierwszym skoku. Przegrał szansę na pierwszy indywidualny medal dla Niemców od 12 lat. – Czasami szczęście nie jest po twojej stronie. I jeden dobry skok nie wystarczy. Ale, jak zawsze, będę dalej próbować. Pewnego dnia będę miał szczęście – napisał na Twitterze Freund.

Niespodzianka od żony

Niemcy są zawiedzeni, a Polska triumfuje. Kamil Stoch, nazwany przez ESPN „królem skoczni w Soczi” pokazał, że to były jego igrzyska. Choć do zamknięcia rywalizacji skoczków w Krasnej Polanie pozostał jeszcze konkurs drużynowy, Stoch bezsprzecznie został bohaterem w swojej dyscyplinie. A kto wie, czy nie bohaterem całych igrzysk. Kiedy słyszał setki pytań o porównania z Adamem Małyszem, zawsze odpowiadał: – Nie chcę być drugim Małyszem. Chcę być Kamilem Stochem. Chciał pisać swoją historię, podchodzić do skoków w sposób absolutnie indywidualny.

Ale jedno z Małyszem go łączy. Ponownie na najważniejszej imprezie pokazał mistrzowską formę. Jej szczyt został przygotowany na najbardziej odpowiedni moment. Spełnił swoje marzenia, a także marzenia wspaniałego sztabu szkoleniowego, dziennikarzy i wreszcie kibiców. Pewnie są tacy, którzy po konkursie zaczęli patrzeć w przyszłość, w której widzą Stocha wyrównującego cztery lata później rekord Simona Ammanna w ilości wywalczonych złotych krążków. W skokach cztery lata to szmat czasu – szczególnie to było widoczne podczas tych igrzysk. Medaliści z Vancouver, Ammann oraz Schlierenzauer, dziś odgrywali role statystów. Jeżeli jednak kariera Kamila będzie prowadzona tak, jak dotychczas oraz, daj Boże, na jego drodze nie staną nieprzewidziane zwroty, wcale nie można tego wykluczyć. Na razie Polak cieszy się z drugiego złotego medalu w towarzystwie żony, Ewy, która przyjechała dziś do Soczi. On sam o tym nie wiedział i kiedy zobaczył swoją drugą połówkę na skoczni, był mocno zaskoczony. – Żona mi zrobiła taką niespodziankę, że zbierałem szczękę z podłogi, wyskoczyła jak... Ewa ze skrzyni – śmiał się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto