Nasz kraj nie jest wyjątkiem na europejskiej mapie podsłuchowej. Pamiętamy nie tak dawne głośne afery z podsłuchami w Wielkiej Brytanii. Podsłuchiwane są rozmowy telefoniczne w Niemczech, Francji, we Włoszech i w innych krajach. Ale nas interesuje Polska i nasze głośne, rozpasane podsłuchowe podwórko.
Zainteresował się tym prokurator generalny Andrzej Seremet. I wniósł do Trybunału Konstytucyjnego (TK) wniosek, w którym kwestionuje konstytucyjność przepisów, które zbyt łatwo pozwalają służbom na objęcie kontrolą operacyjną, m.in. dziennikarzy i prawników, lekarzy i doradców podatkowych, informuje prawo.gazetaprawna.pl.
Wniosek prokuratora generalnego do TK ma być dołączony do czterech innych podobnych połączonych skarg, m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich, dotyczących kwestii żądania i ściągania od operatorów sieci telefonicznych "billingów i stosowania kontroli operacyjnej" przez policję, Straż Graniczną, Żandarmerię Wojskową i służby specjalne – poinformowało biuro prasowe Trybunału. Nie wiadomo, kiedy mogłaby się odbyć rozprawa w tej sprawie.
Okazuje się, że u nas - policja, ABW, CBA, kontrola skarbowa i jeszcze sześć innych służb specjalnych - mogą obecnie podsłuchiwać, zarówno adwokatów, jak i dziennikarzy czy lekarzy. Najdziwniejsze, że dzieje się to w ramach kontroli operacyjnej, a więc przed wszczęciem jakiegokolwiek postępowania. Służby mogą zbierać informacje, które w sądzie byłyby objęte zakazem dowodowym. Coś tu stoi na głowie. Chodzi przecież o informacje, które stanowią tajemnicę prawniczą, adwokacką, dziennikarską, lekarską.
Prokurator generalny Andrzej Seremet uznał, że jest naruszeniem Konstytucji RP oraz Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności to, iż ustawodawca nie zakazał policji, CBA, ABW i AW, Straży Granicznej, wywiadowi skarbowemu, Żandarmerii Wojskowej, a także służbom wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, korzystania z danych z podsłuchów, które naruszają tajemnice: adwokacką, lekarską, notarialną, dziennikarską, radcy prawnego i doradcy podatkowego – czytamy w "Gazecie Prawnej". Szef prokuratury generalnej przypomina, że w tych kwestiach obowiązuje tzw. "zakaz dowodowy".
"Zakaz dowodowy" oznacza, że prawo zabrania przesłuchiwać, np. adwokata na okoliczności związane z obroną jego klienta. Ale "służby nie mają zakazu tajnego podsłuchiwania rozmów klienta z adwokatem" - wyjaśnia szef komisji ds. praw człowieka, Naczelnej Rady Adwokackiej, mec. Mikołaj Pietrzak, który popiera wniosek prokuratora generalnego do TK. Mecenas Pietrzak podkreśla, że chodzi o to, aby Trybunał jasno określił, że zakaz dowodowy dotyczy również podsłuchów, bo jest to w interesie społeczeństwa, a nie tylko adwokatów, notariuszy, dziennikarzy, lekarzy, itp.
Według prokuratora Seremeta, brak wskazania w ustawach takiego zakazu, kłóci się z konstytucyjnymi zasadami: demokratycznego państwa prawnego, z prawem do obrony i do ochrony prywatności. Zdaniem Andrzeja Seremeta, zaskarżone przepisy pozwalają władzom publicznym, zbyt głęboko ingerować w wolność słowa i w tajemnicę komunikowania się obywateli. Prokurator generalny, jako autor wniosku do TK uważa też, że zaskarżone przepisy, naruszają gwarancje z europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności: wolność słowa, prawo do rzetelnego procesu sądowego i do poszanowania prywatności obywateli.
"Materie, których nie unormowano w zaskarżonych przepisach, mają istotne znaczenie z punktu widzenia chronionych przez ustawę zasadniczą, prawa do prywatności, ochrony tajemnicy komunikowania się, autonomii informacyjnej, a także prawa do obrony oraz wolności prasy" – pisze prokurator we wniosku.
Według nieoficjalnych danych, jak podaje TVN24 - liczba podsłuchów w Polsce, w 2010 roku, wynosiła około20 tysięcy. Jeśli dodać do tego milion zapytań, o dane telekomunikacyjne, obraz będzie nad wyraz ponury. Kto i na jakiej podstawie może nas inwigilować?
Monika Komaniecka z Instytutu Pamięci Narodowej wyjaśnia, że instrukcja o pracy operacyjnej z 1970 roku określała, że środki techniczne miały być wykorzystywane równorzędnie z osobowymi źródłami informacji. Ale wtedy pomocne w podsłuchach były kable telefoniczne. Teraz kable nie są już potrzebne do podsłuchiwania obywateli. Może być podsłuchiwany każdy zarejestrowany telefon – stacjonarny i komórkowy - dodajmy.
Każdy człowiek ma dziś nawet kilka telefonów komórkowych. I właśnie te telefony są coraz bardziej obecne w naszym codziennym życiu. Zbyteczny zatem podsłuch. "Każdy teraz nosi przy sobie podsłuch" - mówi Czesław Wiencis, specjalista rynku podsłuchów.
Jak wyjaśnia, telefony komórkowe pozostawiają unikatowy ślad elektromagnetyczny, który pozwala na dokładne zlokalizowanie ich posiadacza. Dodatkowo, dzięki bilingom, czyli zestawianiu wszystkich numerów, z jakimi łączyła się nasza komórka, można błyskawicznie ustalić sieć kontaktów. Te dane bywają dla służb nadzwyczaj interesujące. I niewątpliwie służby – w razie potrzeby – chętnie z nich korzystają.
Dodajmy, że w krajach o ustabilizowanej demokracji, inaczej niż w Polsce, prawo o podsłuchach ma swoje wyznaczone przez prawo konkretne ramy. Dla przykładu, jak informuje serwis wp.pl - zgodę na podsłuch w Wielkiej Brytanii wydaje minister spraw wewnętrznych albo szef regionalnej służby policji. Natomiast w Niemczech i we Francji, w większości przypadków, decyduje o tym sąd. A we Włoszech podsłuch może założyć prokurator.
Trzeba to jednak wyraźnie podkreślić, w Wielkiej Brytanii, aby uzyskać zgodę na założenie podsłuchu, służby muszą spełnić dwa warunki. Po pierwsze muszą mieć dowody, za którymi przemawiają względy związane z bezpieczeństwem narodowym, zapobieganiem ciężkiej zbrodni lub interes ekonomiczny, a po drugie jest to uzależnione od wagi informacji, którą inwigilująca służba chce przechwycić.
Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?