Jakim prawem?
Wiesław Wilczyński, dyrektor miejskiego biura sportu w rozmowie z "Gazetą" twierdzi, że prawo do decydowania o nazwie stadionu posiada warszawski samorząd. "Obiekt stoi na miejskim gruncie, jest własnością miasta. Powstaje za pieniądze z miejskiego budżetu"- mówi.
Tymczasem klub twierdzi, że prawo do zmiany nazwy oraz do 6 mln zł, jakie PepsiCo ma, co roku wpłacać z tytułu zmiany nazwy, należy do Legii.
Niejasności te wiążą się z umową dzierżawy, jaką jesienią 2007 r., podpisał z koncernem ITI, właścicielem Legii, Kazimierz Marcinkiewicz, ówczesny PiS-owski komisarz miasta. Umowa ta zawierała zapis, jakoby "dzierżawca miał prawo pobierać pożytki z dzierżawionej nieruchomości w zakresie, jaki jest przyjęty dla prowadzonej przez dzierżawcę działalności (w tym pożytki z reklam, biletów, sponsoringu itp.)".
Będzie kompromis?
Jak podaje "Gazeta" ratusz chce się spotkać z władzami Legii w celu wyjaśnienia sprawy. "Naszym zdaniem zapis z umowy dzierżawy nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że to klub ma prawo do sprzedaży nazwy. Stadion oczywiście jest miejski"- mówi Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. Wiesław Wilczyński dodaje, że rozumie, że klub musi mieć pieniądze, aby mógł się rozwijać i skutecznie rywalizować sportowo na arenie międzynarodowej, ale Legia z wyprzedzeniem powinna zawiadomić miasto o planowanych zmianach.
Wśród kibiców zawrzało
Na stronie Legii i społecznościowych portalach internetowych, pojawiają się liczne komentarze.
Nowa nazwa stadionu ma tyle samo entuzjastów, co oponentów. Niektórzy mają nawet własne propozycje nazwy, np. od znanego producenta żarówek - " Osram Arena". "Hop Cola Arena", "Coca Arena", " Królewskie Arena" - to tylko kilka z licznych pomysłów.
Kibice obawiają się również kolorystyki stadionu. Zielone barwy mogą kontrastować z niebieskim logo napoju. Cynicy sugerują, aby umieścić puszkę pepsi w herbie klubu.
Ponadto, cena jaką korporacja ma płacić za prawa do nazwy stadionu też budzi kontrowersje. Kibice twierdzą, że jest ona za niska. W porównaniu z gdańskim stadionem, który sprzedał prawa do nazwy, państwowej firmie PGE, za 7 mln rocznie, obiekcje te wydają się zasadne.
Zwolennicy zmiany, twierdzą, że priorytetem jest, aby klub się rozwijał i pozyskiwał nowych graczy. Żeby tego dokonać potrzebuje pieniędzy a nazwa stadionu nie jest aż tak istotna.
Fani zgodnie obawiają się, że pieniądze od firmy PepsiCo trafią do miasta a nie do klubu.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?