"Sylwester w Nowym Jorku" to film dla każdego. Dla sceptyka, który komedie romantyczne traktuje z dystansem, jak i zwolennika. Jest przepełniony magią i nastrojowością, która nie pozostawia widza obojętnym.
Przede wszystkim przedstawia prawdę. Nie każdy musi uwielbiać sylwestra i nie każdy ma powody do radości. Wszyscy jednak mają jakieś zdanie na temat tego dnia. Sequel filmu "Walentynki" przedstawia ludzi, których ścieżki życiowe krzyżują się w sylwestra. Są to pary i ludzie wolni. Matka samotnie wychowująca córkę i pielęgniarka, której mąż-żołnierz przebywa za granicą. Dwóch mężczyzn, których żony mają zaplanowany poród tego dnia i dziewczyna, która organizuje imprezę plenerową na Time Square.
Historie tak prawdziwe, że wśród bohaterów można odnaleźć siebie. Szczególnie urzeka postać Ingrid - kobiety, która 31 grudnia zwalnia się z pracy i postanawia spełnić swoje marzenia. Na jej liście m.in. jest wyjazd na Bali i zwiedzenie wszystkich dzielnic Nowego Jorku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Ingrid chce spełnić wszystkie swoje marzenia właśnie w sylwestra. O pomoc prosi młodego kuriera, któremu oferuje cztery bilety na bal maskowy za wykonanie zadania. Musi on posłużyć się swoją wyobraźnią, jeśli chce otrzymać nagrodę. Michelle Pfeiffer w roli Ingrid jest fenomenalna. Pokazuje nam "szarą mysz" zniewoloną przez korporacje, która chce wreszcie zacząć żyć.
Dużą zaletą ekranizacji są występujący aktorzy. Zaskakuje Zac Efron znany z "High School Musical". Nie jest już zwariowanym i uroczym nastolatkiem, ale młodym mężczyzną, który nie tylko tańczy i śpiewa, ale rzeczywiście gra. Robert De Niro wzrusza tak samo jak postać grana przez Halle Berry, która rozmawia z mężem przez skype'a.
Oprócz nich na ekranie zobaczymy Jessice Biel, Ashtona Kutchera, Sarah Jessice Parker i Johna Bon Jovi.
Jest w tym filmie tęsknota, żal, chęć zmiany swojego życia i naprawienia dawnych błędów. Bohaterowie szukają miłości, zrozumienia, a przede wszystkim poznają siebie i najbardziej ukryte cechy i pragnienia.
Nie jest to może arcydzieło, ale reżyser filmu, Garry Marshall, wprowadza nas w atmosferę świąt i sylwestra. "Sylwestra w Nowym Jorku" ogląda się miło i p0rzyjemnie, a chyba przed świętami właśnie o to chodzi.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?