Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

T-Mobile Ekstraklasa. Cracovia - Lech Poznań 1:6

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Podczas poniedziałkowego meczu ligowego Cracovia - Lech Poznań
Podczas poniedziałkowego meczu ligowego Cracovia - Lech Poznań T-Mobile Ekstraklasa/x-news
W spotkaniu kończącym 17. kolejkę piłkarskiej elity, drużyna Wojciecha Stawowego została znokautowana przez poznańskiego Lecha aż 1:6. Mimo takiego wyniku, w całym spotkaniu nie brakowało emocji.

Przed wyjazdem do Krakowa, piłkarze Lecha liczyli na podtrzymanie dobrej passy w ligowych rozgrywkach (zwycięstwa z Ruchem i Górnikiem Zabrze). Trenowaliśmy mocno, a zawodnicy wyglądają naprawdę dobrze, trzeba tę dyspozycję przełożyć na mecz - podkreślał Marcin Rumak. Szkoleniowiec „kolejorza“ znów z powodu kontuzji nie mógł liczyć na Burića czy Kędziora, ale i tak pojawił się w grodzie Kraka w mocnym składzie. - Wiemy jaki jest potencjał tego zespołu. Lech jest na fali wznoszącej, ale my również jesteśmy w dobrej dyspozycji - tłumaczył dziennikarzom przed meczem trener „pasów“. Dla porównania, podopieczni Wojciecha Stawowego w dwóch ostatnich meczach wyrwali tylko punkt. Pomimo niedyspozycji Nowaka i Ntibazonkiza, selekcjoner Cracovii był niepoprawnym optymista.

Już w 120. sekundzie spotkania, goście mogli sobie zapewnić prowadzenie. Douglas z Hamalainenem doskonale rozegrali akcję w polu karnym rywali, ale ten ostatni posłał piłkę tuż obok słupka bramki Pilarza. W obliczu całkowitej dominacji, piłkarze Lecha dopięli swego w 9. minucie. W roli głównej znów wystąpił Hamalainenem, któremu futbolówkę zagrał Teodorczyk. Fin bezlitośnie wykorzystał niemoc Kosanovića i fatalny błąd Marciniaka, wpakowując piłkę pod katem do siatki gospodarzy. Chwilę później, Pilarza od kolejnej straty uratował niecelny strzał Teodorczyka.

Podopieczni Wojciecha Stawowego zdołali się wyrwać z objęć „kolejorza“ dopiero w 16. minucie, gdy Boljević strzałem z dystansu zdrowo trafił w słupek bramki lechitów. Akcja szybko jednak wróciła na połowę „pasów“, a Teodorczyk po mocnym uderzeniu zafundował golkiperowi Cracovii sprawdzian formy. W 29. minucie siatka zatrzepotała w bramce gości, ale celne trafienie Bolievića sędzia główny szybko uznał jako spalony. Nie miał natomiast wątpliwości przy strzale z 16. metrów Pawłowskiego, który zapewnił Lechowi podwyższenie prowadzenia.

Zawodnikom Cracovii wyraźnie w tej połowie brakowało szczęścia, o czym boleśnie przekonał się Boljević. Skierował piłkę do pustej bramki, która ku zdziwieniu kibiców „pasów“ odbiła się od słupka i wróciła do obrońców z Poznania. Jeszcze przed powrotem do szatni, Douglas z rzutu wolnego zagrał do niepilnowanego Kamińskiego, który głową skierował futbolówkę do bramki Pilarza. W pierwszych 45 minutach zawodnicy Lecha zafundowali swoim rywalom prawdziwy knockout. Cracovia mogła za to strzelić bramkę kontaktową, ale zabrakło postawienia kropki nad „i“.

W drugiej połowie również nie zabrakło emocji od pierwszych chwil. Już w 47. minucie
Hamalainen zagrał do Murawskiego, a kapitan Lecha wślizgiem zdobył swoje 2000 trafienie w Ekstraklasie. Przez kolejne minuty, Pilarz musiał odbierać zmasowany atak podopiecznych Mariusza Rumaka. W konfrontacji z Możdżeniem, Pawłowskim i Lovrencsicsem golkiper „pasów“ zachował jednak zimną krew, nie dopuszczając do większych strat. W końcu, na kontaktowe trafienie zdobyli się gospodarze. W 61. minucie, Dudzic z bliskiej odległości celnie skierował futbolówkę do bramki Gostomskiego.

Błyskawiczna odpowiedz lechitów, podkreśliła ich dominację we poniedziałkowym meczu. Przy dośrodkowaniu Lovrencsicsa, Pilarz minął się z piłką co sprytnym zagraniem głową, bezwzględnie wykorzystał Teodorczyk. Podobny manewr starał się powtórzyć Kita, ale trzeźwa obrona Gostomskiego szybko przerwała akcję. Piłkarze Lecha ustalają wynik spotkania w 77. minucie - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego udanym strzałem głową na długą listę strzelców wpisał się Ślusarski.

Gospodarze zdołali jeszcze odpowiedzieć strzałami Bernhardta i Boljevića, które należy odczytywać tylko jako akt sportowej desperacji. Nie ma się co oszukiwać - poznańska lokomotywa była w poniedziałek nie do zatrzymania, czego najlepszy dowodem jest wynik meczu z „pasami“. Cracovii nie można było odmówić determinacji, ale dziecinne błędy w obronie przyniosły dla nich bolesną lekcję futbolu. Tymczasem, na trybunach siedem bramek zostało przyjęte, jak by wpadły do jednej siatki. "Mecz przyjaźni" wśród kibiców, zdecydowanie nie był wyczuwalny na murawie.

Cracovia - Lech Poznań 1:6 (0:3)
Bramki: 0:1 - Hamalainen 9', 0:2 - Lovrencsics 34', 0:3 - Kamiński 40', 0:4 - Murawski 46', 1:4 - Dudzic 61', 1:5 - Teodorczyk 64', 1:6 - Ślusarski 77';
Cracovia: Pilarz - Kuś, Żytko, Kosanović, Marciniak - Danielewicz (56. Dudzic), Dąbrowski, Zejdler (46. Kita) - Štraus, Boljević, Steblecki (46. Bernhardt);
Lech: Gostomski - Douglas, Pawłowski, Teodorczyk, Lovrencsics, Murawski, Drewniak (46. Trałka), Hamalainen (74. Ślusarski), Ceesay (65. Arboleda), Możdżeń, Kamiński;
Żółte kartki: Zejdler, Kuś, Kita - Drewniak, Lovrencsics;
Sędzia główny: Marcin Borski (Mazowiecki ZPN);
Widzów: 10025 osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto