Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz P. Baka. Spiskowiec, partyzant, aresztant, repatriant

Jerzy Kirzyński
Jerzy Kirzyński
Archiwum Tadeusza P. Baki
Uczył piękna i bogactwa polskiej literatury, interpretacji tekstów. Entuzjazmu i postaw patriotycznych. Dbał, by wartości trafiały kolejnym rocznikom do rozumu, jak i do serca. Młodszym kolegom pokazywał, że nauczanie to dawanie siebie.

Przegadaliśmy wiele godzin, cierpliwie wysłuchiwał naszych mądrości o świecie, pedagogice, dydaktyce, ogniwach nauczania. Czasami się uśmiechał. Nigdy nie przerywał, pouczał, nie oceniał. Był naszym starszym, życzliwym Kolegą.

Po prawie 40. latach pracy jako nauczyciel, dyrektor szkoły, metodyk odszedł na emeryturę. Na emeryturze są jego synowie Tadeusz i Jerzy oraz ich żony, również nauczycielki, Wiesława i Anna. Rodzinne tradycje kontynuuje wnuczka Edyta z mężem Robertem.

Historia Tadeusza Piotra Baki zatoczyła koło. Dziś mieszka, pod troskliwą opieką najbliższych, w Mizarach. W domu, w którym przyszedł na świat, czwartego lipca 1922 r.

Jego ojciec, Wiktor, absolwent seminarium nauczycielskiego stał się założycielem dynastii Baków w polskiej oświacie.

Dziś mój serdeczny przyjaciel Jurek Baka dodaje. - Kaganek oświaty nieśli też ojca siostra, brat mamy…

Na emeryturze senior Baka spisał i wydał swoje wspomnienia dotyczące lat 1939 - 1946. Ważny przyczynek do zbiorowego portretu chłopców wywodzących się z podłukowskich wsi. Przedstawił też wątki wrażliwe, osobiste. Nikogo jednak nie uraził. Mocną stroną opracowania jest trzymanie się faktów, dat i bezpośrednich przeżyć.

Należy nadmienić, że młodzież poszukiwała swojej drogi w czasie niezwykle niebezpiecznym. W atmosferze podejrzeń, niedomówień. Pazerności. Walki o przetrwanie.

Faktem jest, że nie przygotowani do działań zbrojnych, niedoświadczeni życiowo chłopcy, żądni walki z okupantem dobrowolnie narażali się na represje, areszt, śmierć.

Liczyli jedynie na swoja odwagę, spryt. Szczęście. Bali się? Pewnie tak.

- Byłem wtedy w czwartej klasie Gimnazjum im. St. Żeromskiego w Siedlcach - oddajmy głos autorowi. - Dwaj nasi nauczyciele, oficerowie rezerwy, zostali zmobilizowani. Z balkonów internatu podziwialiśmy przemarsze kompanii w pełnym rynsztunku, z pochodniami od koszar 22 pp. ulicami Kilińskiego, Piłsudskiego. Pluton kawalerii zatrzymał się kiedyś koło naszej szkoły. Nowe siodła, pasy skórzane, buty. Lśniące szable, karabiny.

Co tam nauka, skoro będzie wojna. Jedni uważali, że sytuacja wróci do normy. W połowie sierpnia 1939 r. zaczęto powoływać rezerwistów. Stryj tracił optymizm, za stodołą przygotowywał schron.

- Kolumna czołgów i samochodów ciężarowych pojawiła się w Mizarach dziewiątego czy dziesiątego września, potem Niemcy odeszli. Przemykały oddziałki naszych żołnierzy. Przez radio dowiedzieliśmy się o obronie Warszawy. Potem wszystko upadło. To była wojna…

W połowie października postanowiliśmy założyć tajną organizacje. Była to Tajna Organizacja Wojskowa, a może tylko Tajna.

Należeli do niej na początku: mój brat Zygmunt, brat stryjeczny Franek, Henryk Osiak, Stefan Jonczyk, Stanisław Osiak, Stanisław Rosa, a później coraz więcej i więcej. Byliśmy w wieku 17-19 lat, Zygmunt miał tylko 15.

Celem była walka o niepodległość Polski, potrzebna była broń, ekwipunek wojskowy i systematyczne szkolenie. Mieliśmy kilkanaście karabinów, granatów, bagnetów. Hełmy, plecaki, maski pgaz.

Miałem za sobą roczny kurs przysposobienia wojskowego, umiałem strzelać do tarczy, posługiwać się bronią, poruszać w terenie. Zostałem dowódcą. Umyślną skrytkę przygotowaliśmy na poddaszu budynku gospodarczego.

Po 1 listopada wrócili do Siedlec. Podjęli naukę. W gronie spiskowców spotkali się za miastem. Wybierali dowódcę.
- Ja przyprowadziłem więcej chłopaków i mnie przypadła ta funkcja - wspomina.

Działalność ograniczała się do zrywania tabliczek nazw ulic w języku niemieckim, pisania na płotach antyniemieckich haseł.

Przed świętami Bożego Narodzenia Niemcy zamknęli gimnazjum, utworzyli w nim szpital. Wrócili w rodzinne strony.

Na wiosnę mieli już pluton piechoty z regulaminową obsadą żołnierzy. Trzydzieści karabinów, kilkanaście pistoletów. Przez cale lato usiłowali nawiązać kontakt z „oficjalną” konspiracja. Dopiero jesienią skontaktowali się z dowódcą ZWZ AK w Miastkowie ppor. Sitkiem ps. Soplica. Poznawali regulaminy, czytali podziemna prasę.

Niszczyli punkty skupu mleka, demontowali młockarnie utrudniając obowiązkowe dostawy dla Niemców.

Przeszli pod rejonu AK w Stoczku Łukowskim. Dowódcą został ppor. Kazimierz Makarewicz PS. Bocian, dowódca drużyny Mizarach kpr. Czesław Domański.

- W miarę napływu do oddziału zawodowych wojskowych spadałem coraz niżej w funkcjach dowódczych. W marcu 1944 r. trzech żołnierzy poszło do „Ostoi”, do Jaty.

Weszli Rosjanie. Jak tu konspirować, gdzie od nich uciec? Wszędzie ich pełno, a w lesie najwięcej. Interesuje ich tylko żarcie, wódka i Germańce.

Otrzymaliśmy rozkaz aby wstępować do Milicji Obywatelskiej. Szybko wyrzucono nas akowców z MO. Enkawudziści wybierali nas z domów. Trafiłem do obozu jenieckiego w Borowiczach nad Mstą. Pracowaliśmy w różnych fabrykach, cegielni, zrujnowanej elektrowni, fabryce kotłów.

W historii bohatera i jego rodziny było wiele wydarzeń dramatycznych, jak i tragicznych.

- Ja w obozie w Rosji, brat, po postrzeleniu przez NKWD, umierający w szpitalu, ojciec w areszcie w Stoczku. W domu moja ciężarna żona, matka i młodsza siostra obok sołdaci, wysiedlona rodzina.

Do tego dochodziła jeśli nie wrogość, to przynajmniej obojętność mieszkańców wsi wobec naszych losów. Może nawet i cicha satysfakcja, że dobrze im tak. Działała solidarność rodzin zabranych do Rosji, ale łączyły się z tym pretensje, że to my organizowaliśmy konspirację….

O nas mówiono, że jesteśmy na Syberii, że zostaliśmy rozstrzelani…

Nasz transport wyruszył do Polski w połowie lutego 1946 roku. Pierwszego marca byliśmy w Białej Podlaskiej.

Z zaświadczeniem, że wróciłem z ZSRR jako repatriant, po kilku dniach, dotarłem szczęśliwie do domu w Mizarach…

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto