Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Tak" dla zawodowych rodzin zastępczych!

Barbara Gorgoń
Barbara Gorgoń
Rodziny zastępcze czy zawodowe rodziny zastępcze? Czy płatna opieka nad dziećmi, to sposób na dodatkowy zarobek?

Temat dzieci osieroconych i pochodzących z rodzin patologicznych od dawna jest tematem tabu. Zła opinia, jaka idzie za nimi od czasu trafienia do domów dziecka, jest jedną z wielu przyczyn, przez które trafiają do poprawczaków, a potem nawet więzień. W jaki sposób instytucja skupiająca w sobie dziesiątki dzieci ma wychować je na odpowiedzialnych i troskliwych ludzi? Nie jest to możliwe, ponieważ tak naprawdę żadna instytucja nie zastąpi rodziny.

W Polsce mamy kilka możliwości opieki nad dziećmi - są pogotowia ratunkowe, rodziny zastępcze, zawodowe rodziny zastępcze oraz adopcje. Tyle jeśli chodzi o teorię. Jaka jest prawda?

Przeczytałam artykuł pana Karola Kossakowskiego, w którym opowiedział się przeciwko zawodowym rodzinom zastępczym. Pisze, że "rodziny zastępcze nie muszą być bogate". Jednak nie zastanowił się chyba nad tym, że gdyby rodziny zastępcze miały działać na zasadzie wolontariatu, musiałyby być "bogate". Musiałyby te dzieci jakoś utrzymać. A jak pisze pan Karol, w takich rodzinach nie ma miejsca na dzieci, bądź są po prostu ozdobą. Według niego powodem założenia takiej rodziny jest wyłącznie chęć uzyskania dodatkowych funduszy. Autor zakłada, że każda rodzina otrzymująca wynagrodzenie za opiekę nad dziećmi, tak naprawdę nie dba o dobro dzieci, a chce się „łatwo dorobić”. Podaje przykład tragedii, jaka wydarzyła w Pucku. Ta rodzina nigdy nie powinna otrzymać dzieci w opiekę. Był to jeden z wielu błędów systemu.

Ale przecież nie jest to jedyna rodzina w Polsce, jaka oferowała pomoc tym niechcianym. Załóżmy, że apel pana Karola poskutkował i rodziny zastępcze działają tylko na zasadzie wolontariatu. Przykładowa rodzina będzie miała 2 dzieci. Aby stworzyć rodzinę zastępczą, pod opiekę dostają jeszcze 4 (ilość dzieci wynosi od 3 do 8). W stałym zawodzie pracuje tylko ojciec, ponieważ matka rezygnuje z kariery zawodowej. Jest dostępna dla dzieci 24 godziny w tygodniu. Która rodzina mająca dla siebie jedną krajową średnią podejmie się podzielenia tego dochodu na kolejne dzieci. Dzieląc 3 500 na 7 osób wychodzi 500 zł na każdą osobę. Przychodzi wrzesień, czas wydatków szkolnych. Podręczniki kosztują obecnie ok. 800 zł. Skąd na to wziąć?

Weźmy sytuację rodziny zastępczej. Kwota na dziecko, to obecnie 658 zł. Od 1 stycznia ma ona wzrosnąć do 1000 zł. Czyli można już jakoś funkcjonować. Nadal trzeba oszczędzać, ale kto nie musi.
Inaczej ma się sprawa z zawodowymi rodzinami zastępczymi. Osoba podejmująca się takiej pracy (należy pamiętać, że jest to praca) otrzymuje wynagrodzenie oraz pomoc finansową dla dziecka. Dlaczego za to, że pracuje w formie opieki społecznej, nie ma dostawać pensji? Pamiętać należy, że taka rodzina zastępcza to praca nie na dyżury. To obecność w domu 24 godz. na dobę, 7 dni w tygodniu. Do tego roku opiekunom nie przysługiwał nawet urlop. Ich zadanie jest proste i zarazem bardzo trudne. Rodziny zastępcze oferują siebie - jeśli nie miłość (na to też trzeba czasu), to opiekę i przekazywanie odpowiednich wartości. Wychowywanie nie polega na wygłaszaniu książkowych definicji. Nie polega na pozwalaniu na wszystko, bo dzieci zostały skrzywdzone przez kogoś innego. Wychowywanie to nie wynagradzanie straconego czasu. Należy pokazać jak wygląda życie i jak może wyglądać. A to, czy dzieci przyjmą te nauki, zależy od nich. Równie dobrze biologiczne dzieci mogą zapomnieć o rodzicach, a te przybrane będą odwiedzać ich jeszcze przez długi czas.

Jest jednak coś, w czym zgadzam się z panem Karolem. Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie wcale nie ułatwiają zadania, jakiego podejmują się rodziny zastępcze. W państwie panuje nepotyzm i korupcje. Za przykład ponownie można wziąć rodzinę z Pucka. Jak to się stało, że rodzina nie będąca w stanie wychować własnych dzieci, otrzymała inne pod opiekę w ciągu 2 miesięcy? Dlaczego to znowu dzieci cierpią za błędy państwa.

Myślę, że szkolenia powinny być przeprowadzane nie tylko przez specjalistów, ale np. przez inne rodziny zastępcze. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie zna to wszystko tylko z teorii. Zestawienie z sytuacjami w praktyce dałoby szanse pokazania, jak bardzo to zadanie jest trudne. Dałoby też możliwość obserwowania kandydatów. Jeśli nie daliby rady spotkać się innymi rodzinami zastępczymi, dałoby to podstawę, by sądzić, że nie dadzą sobie rady z trudnymi dziećmi. Bo dzieci trafiające do rodzin zastępczych są dziećmi trudnymi, z zadrami. Szkolenia powinny być odpowiednio dopasowane do rodziny. Są osoby, które mają wykształcenie pedagogiczne i nie potrafią zająć się dzieckiem, a są osoby, które instynktownie chcą nieść pomoc innym.

Dlatego uważam, że nie powinniśmy szukać winy w pensjach dla rodzin zastępczych, a w systemie, który utrudnia pomoc ludziom dobrze wyszkolonym do wychowywania dzieci. Nie przypominam sobie, żeby do zadań instytucji "pomagających" rodzinie należało wydawanie zaświadczeń bez szkoleń czy utajanie dokumentacji medycznych. A to jak na razie świetnie im to idzie.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto