Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Terroryści moralnego wymiaru

Tadeusz Wojewódzki
Tadeusz Wojewódzki
Tadeusz Wojewódzki
Terroryzm – to świadome burzenie codzienności wypełnionej normalnością: przewidywalnością zachowań i zdarzeń w obcowaniu z innymi. Terroryzm moralnego wymiaru nie jest spektakularny dla mediów. Ale niszczy normalność równie skutecznie.

Terroryzm – to świadome burzenie codzienności wypełnionej normalnością. Normalność – to przede wszystkim przewidywalność zachowań i zdarzeń - na najniższym poziomie organizacji naszego życia, jakim jest bezimienne obcowanie z innymi. Na ulicy, w sklepie, w urzędzie, na lotnisku czy w tramwaju… Wiesz, co Cię tutaj może spotkać, wiesz co robić, a czego nie robić. Znasz reguły gry i stosując się do nich funkcjonujesz bezkonfliktowo, przewidywalnie, spokojnie.

Terroryzm zabiera życie: jednostkom, dziesiątkom czy setkom ludzi. Ale jego celem jest nasza codzienność. Pozbawienie nas dotychczasowej normalności. Tej, którą kochamy i na rzecz której pracowały całe pokolenia bliskich nam mentalnie ludzi. Terroryzm burzy spokój i przewidywalność całym społeczeństwom, krajom, kontynentom. Dokładniej – w scenariusz naszej codzienności musimy wpisywać coś, na co się nie godzimy, co obce jest nam mentalnie, kulturowo, cywilizacyjnie. To rodzi bunt i sprzeciw. Bunt wywołuje potrzebę identyfikacji źródła niechcianego i jego eliminacji. Unicestwienia go. Formuła – „niech wraca tam, skąd przyszedł” – jest w tym kontekście oczywista i emocjonalnie najbliższa.
Nasze reakcje na burzenie naszej normalności bywają mocno emocjonalne, ale trudno się temu dziwić. Ta normalność ma różne wymiary, ale jej ranga jest zawsze najwyższa. Dlatego dla pewnych zachowań w polskich realiach obyczajowych skłonny jestem używać formuły terroryzmu obyczajowego. Dla tych zachowań z obszaru naszej codzienności, które łamią umowy prawne i społeczne, gwarantujące nam święty spokój, brak nerwów, przewidywalne życie bez zbędnych stresów.

Aby zilustrować problem posłużę się opisem zdarzenia sprzed kilkunastu dni. Święta Wielkanocne spędzałem w Jastrzębiej Górze. To dobry sposób dla wszystkich, którzy chcą spędzić świąteczny czas z najbliższymi, a zarazem nie skazywać kobiet na spędzanie tego czasu w kuchni: wyjazd całą rodziną. Sądząc po obłożeniu kompleksu, w którym byłem – taka formuła tych akurat świąt /nie mówię o Bożym Narodzeniu/ - ma chyba szansę upowszechnienia. Ale rzecz nie o tym. Kiedy już pewnej nocy rodzicom udało się uśpić rozbrykane maluchy, a i sami pogrążyli się w pierwszym, błogim śnie, w jednym z pokoi na II piętrze /informacja ważna akustyczne/ rozległ się przeraźliwy aplauz. Damsko – męskie głosy wyraziły decybelami, ujętymi w amerykańską formułę WOW – flaszkowo – powitalną radość. A w ślad za nią poszły decybelowo równie imponujące odgłosy, które postawiły wyrwanych z błogiego snu – na równe nogi. Ludzie bronili normalności używając argumentów werbalnych, pozbawionych eufemizmów i używali przy tym tonacji głosu decybelowo konkurującej ze źródłem całego zamieszania.

Ponieważ reakcja była tak gwałtowna, liczna i wielokierunkowa, gdyż zaangażowano w to recepcję hotelową, zrobiło się w miarę - cicho, jak przystało na obowiązującą w tym hotelu ciszę nocną / od 22:00 do 6:00/. Najdziwniejsza w tym wszystkim była reakcja recepcjonistki, która starała się bezskutecznie uciszyć pokój telefonicznie, po czym udała się na II piętro, gdzie trwała już awantura. Chodziło o to, że jedna z pań zamieszkujących pokój obok awanturników była zdania, że ją obudził gość krzyczący na korytarzu, a nie ci, którzy wyrwali ludzi ze snu i wyprowadzili ich na korytarz. Nawiasem mówiąc pani ta była z tej samej rodziny, co źródło nocnego wycia. A dziwne zachowanie recepcjonistki polegało na tym, że po wysłuchaniu racji wspomnianej pani zwróciła się do obecnych na korytarzu i wyglądających przez uchylone drzwi, by zachowali dla siebie nawzajem więcej szacunku. Powiedziała i poszła.

Ludzie wyrwani ze snu i oburzeni opisanym incydentem mieli kłopot z zaśnięciem. Ale jest jeszcze jeden – dużo większy kłopot. Planując spędzenie przyszłych świąt - w podobnych okolicznościach - muszą wpisać w swoje wyobrażenie normalności hotelowej incydent z tymi ryczącymi biesiadnikami. Brak snu, nerwy, konieczność osobistej interwencji i relacji w obronie własnego spokoju, w obronie prawa do snu i ciszy, wypoczynku z najbliższymi – w miłej, świątecznej atmosferze.
W ramach prawa do buntu przeciwko zachowaniom, które nazywam tutaj terroryzmem obyczajowym - zamieszczam ten tekst w nadziei na upowszechnienie przekonania, iż chamstwo, brak dobrych manier i elementarnej kultury – właściwe bolszewickim wzorom zachowań -nie zostaną powtórnie wpisane w obowiązkowy scenariusz naszego życia. Bez względu na skalę publicznych zachowań obecnych dzisiaj w mediach.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto