Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tupolew, który zabił prezydenta

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Zdjęcie TU-134 należącego do rządu Mozambiku, który się rozbił w 1986 r. // http://aviation-safety.net/photos/displayphoto.php?id=19861019-0&vnr=1&kind=PC
Zdjęcie TU-134 należącego do rządu Mozambiku, który się rozbił w 1986 r. // http://aviation-safety.net/photos/displayphoto.php?id=19861019-0&vnr=1&kind=PC
To nie będzie kolejny artykuł o katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia br. Może trudno w to uwierzyć, ale to nie pierwszy wypadek Tupolewa, który zakończył się śmiercią prezydenta. W 1986 r. Tu-134A-3 zabił głowę państwa Mozambiku Samora Machele.

W Polsce czy Rosji jeszcze przez wiele długich miesięcy będzie się mówić o katastrofie polskiego samolotu rządowego, w którym zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński. Ostatnio został ujawniony stenogram z rozmów w kabinie pilotów TU-154M. Nadal czekamy na upublicznienie zapisu dźwiękowego z rejestratora MARS-BM. Media nad Wisłą wykorzystują każdy punkt zaczepienia w sprawie, aby dojść do pełnego obrazu tragedii z 10 kwietnia. Niestety, na razie z różnym skutkiem. Póki co radzę zostawić Smoleńsk, by przenieść się do gór Lebombo w RPA. Tam, 19 października 1986 roku doszło do katastrofy rządowego samolotu z prezydentem Mozambiku, Samora Machelem na pokładzie. Co łączy te dwie narodowe tragedie? Otóż to, że w obu przypadkach rozbiły się Tupolewy. Ale czy tylko to?

Jak doszło do tragedii

Styczeń 1984 r. Południowoafrykańska Rada Bezpieczeństwa Narodowego (SSC) z udziałem wysoko postawionych wojskowych na specjalnym spotkaniu omawia plany ewentualnego obalenia rządów partii FRELIMO w Mozambiku z prezydentem Machelem na czele. Warto przypomnieć, że okres lat 80 XX wieku w RPA to czas apartheidu i napięcia politycznego pomiędzy krajami nie tylko tego rejonu Afryki.

Na dzień przed dramatycznymi wydarzeniami, 18 października 1986 r. doszło do kolejnego zagadkowego spotkania na najwyższym szczeblu. Uczestniczyli w nim ówczesny minister spraw zagranicznych RPA, Pik Botha i generał van der Westhuizen. Miejsce spotkania (Skwamans) opuścili późno w nocy małym samolotem. Takie zeznania złożył w 1998 roku były oficer wywiadu wojskowego o pseudonimie "Ben" przed południowoafrykańską Komisją Prawdy i Pojednania (TRC). Co ważne, zeznania zostały złożone pod przysięgą.

Skręt o 37 stopni za dużo

Prezydent Mozambiku, Samora Machele 19 kwietnia 1986 r. po południu wystartował z lotniska w Mbala (północna Zambia) swoim rządowym TU-134A-3, który był osobistym prezentem od samego Związku Radzieckiego (maszyna posiadała numer rejestracyjny C9-CAA). Do godziny 19.10 czasu lokalnego rejestrator rozmów w kabinie pilotów (CVR) nie zarejestrował niczego niepokojącego. Wtedy (11 minut przed katastrofą) samolot znajdując się 5800 metrów nad ziemią, wykonał skręt w prawo o 37 stopni i zamiast kierować się na docelowe lotnisko w Maputo (Mozambik), zmienił kurs na port lotniczy w Matsapa (Suazi). Ale co ważne, maszyna zaczęła kierować się dokładnie w rejon gór Lebombo. Co gorsza, piloci z Juri Novodran jako dowódcą maszyny nie mogli dogadać się z wieżą kontroli lotów w Maputo. Przykładem jest moment, kiedy piloci pytają kontrolerów, jakie jest oświetlenie pasa na lotnisku, a druga strona to zrozumiała jako komunikat "widzę cię".

O godz. 19.19 i 55 sekund (1.45 min przed katastrofą) Tupolew znajdował się 910 metrów nad ziemią. Wtedy maszyna spadała w prędkości 8 m/s. Opadanie odbywało się w regularnych odstępach czasu, powoli zbliżali się do pasa lotniska, bez kontaktu wzrokowego. W tym momencie uruchomił się system ostrzegania GPWS, który ostrzega o niebezpiecznej bliskości powierzchni ziemi. Przez następne 32 sekundy alarm informował pilotów o krytycznej sytuacji, ci jednak go zignorowali. Warto podkreślić, że piloci cały czas byli przekonaniu o przebywaniu w przestrzeni powietrznej Mozambiku a nie RPA. Ignorując wszystkie alarmy, piloci kontynuowali wysuwanie podwozia maszyny.

TU-134A-3 rozbił się o godzinie 19.21 i 39 sekund czasu lokalnego w górzystym terenie na wysokości 667 m.n.p.m. Wbił się w góry z prędkością 430 km/h w okolicach wioski Mbuzini w górach Lebombo. Na pokładzie Tupolewa były 44 osoby - 35 pasażerów i 9 członków załogi. Wskutek katastrofy zginęły 34 osoby, w tym prezydent Mozambiku Samor Machele oraz minister transportu Alcantara Santos. Tragedię przeżyło 10 osób.

Śledztwo kością niezgody

Już w dniu tragedii strony Mozambiku i Południowej Afryki ustaliły powstanie wspólnej komisji śledczej ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy z udziałem Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO). I w tym przypadku potrzebne były zapisy konwencji chicagowskiej, ponieważ RPA jako państwo, w którym doszło do katastrofy miało obowiązek przeprowadzić rzetelne śledztwo oraz zaprosić do współpracy państwo, do którego należał samolot (Mozambik) oraz kraj konstruktora Tupolewa (ówcześnie Związek Radziecki). Jednak "współpraca" między tymi państwami została tylko na papierze.

31 października 1986 r. szef MSZ Południowej Afryki, Pik Botha przekazał mediom na specjalnej konferencji prasowej wstępne ustalenia ze śledztwa. Oświadczył, że dwójka pilotów z Tupolewa była pod wpływem alkoholu; zawiniło też ponoć przestarzałe wyposażenie maszyny. Kilka dni później przekazał jeszcze informację o wyciągnięciu z samolotu dokumentów świadczących o przygotowywaniu zamachu stanu w Malawi przez Mozambik i Zimbabwe. Opóźniało się również przekazanie zapisów z czarnych skrzynek przez RPA, co jeszcze bardziej podgrzewało i tak napiętą sytuację między Johannesburgiem a Maputo. W końcu udało się powołać grupę śledczych z przewodniczącym Sądu Najwyższego RPA Cecilą Margo na czele. W jej składzie znaleźli się: Frank Borman (były amerykański astronauta oraz prezes Eastern Airlines), Geoffrey Wilkinson (były szef Komisji Badania Wypadków Lotniczych brytyjskiego Ministerstwa Transportu) i sir Edward Eveleigh (członek Tajnej Rady i brytyjski sędzia)

W komisji zabrakło przedstawiciela ZSRR a zaraz potem Mozambiku, który wycofał swój udział w pracach śledczych. Końcowy raport komisji nie został więc uznany za obiektywny. Jednak te ustalenia zostały zaakceptowane przez ICAO. Stwierdzono, że Tupolew był w pełni sprawny oraz nie stwierdzono śladów ingerencji z zewnątrz. Za główną przyczynę katastrofy uznano nieprzestrzeganie procedur ILS przez pilotów oraz zignorowanie ostrzeżenie z systemu GPWS o krytycznym zbliżaniu się do ziemi.

Raport mniejszości

Radzieccy śledczy wszczęli własne dochodzenie nt. przyczyn katastrofy Tupolewa. Powstał więc raport mniejszości, w którym znalazły się sensacje na temat wydarzeń z 19 października 1986 r. Wysunięto w nim teorię o sprowokowaniu upadku samolotu poprzez fałszowanie sygnału radiolatarni za pomocą technologii dostarczonej przez agentów wywiadu Izraela (warto przypomnieć, że wywiady izraelskie i RPA współpracowały w tym czasie m.in. w dziedzinie technologii nuklearnej). Za wszystkim miały stać służby wywiadowcze RPA. Głównym argumentem do poparcia tej tezy jest skręt maszyny o 37 stopni w prawo, co były jedną z bezpośrednich przyczyn katastrofy.

Teoria została sprawdzona przez specjalistów z zakresu lotnictwa, którzy jasno stwierdzili, że fałszywa radiolatarnia sprowadziłaby maszynę na inny tor niż to się stało w rzeczywistości. Ale mimo tego pojawił się anonimowy oficer sił powietrznych RPA, który twierdzi, że w dniu tragedii latarnie naprowadzające nie działały tak jak powinny. Jednak brak szczegółowego potwierdzenia tej informacji.

Kolejne śledztwo w sprawie katastrofy przeprowadziła w 2001 r. Komisja Prawdy i Pojednania (TRC). Potwierdzono wtedy, że w 1984 r. doszło do spotkania na najwyższym szczeblu władz RPA, podczas którego omawiano sposoby obalenia prezydenta Machele oraz odbycie podobnego spotkania dzień przed katastrofą 18 października 1986 r. w tajnej bazie w Skwamans. Ustalono również, że Tupolew przed katastrofą znalazł się w strefie zarezerwowanej tylko dla wojskowych samolotów, a mimo to piloci maszyny nie zostali o tym w żaden sposób poinformowani. Nie wykluczono również do końca teorii o zastosowaniu fałszywego sygnału radiowego do wprowadzenia pilotów TU-134A-3 w błąd. Polecono, aby podać tą tezę dokładniejszym badaniom i analizom.

A jednak zamach?

W styczniu 2003, gazeta Sowetan Sunday World doniosła, że zabójca i były agent południowoafrykańskich sił specjalnych, który spędził 28 lat w więzieniu w Baviaanspoort, Hans Louw przyznał się do uczestnictwa w zamachu. Wedle jego zeznania do sprowadzenia samolotu z kursu została użyta fałszywa radiolatarnia, a Louw miał zestrzelić samolot w wypadku, gdyby ten się nie rozbił. W późniejszym okresie Louw częściowo zmienił szczegóły swojego wyznania i twierdził, że zestrzelił samolot przy użyciu rakiety 9K32 Strieła-2.

W tej sprawie były prowadzone dwa śledztwa, które odrzuciły zeznania Louwa. Pod koniec lat 90. XX wieku wdowa po prezydencie Mozambiku Graça Machel (a zarazem była żona Nelsona Mandeli) w wywiadach telewizyjnych jasno dawała do zrozumienia, że system apartheidu jest bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć Samora Machele. Ale 2 lutego 2006 r. południowoafrykański minister ds. bezpieczeństwa, Charles Nqakula ogłosił dziennikarzom w parlamencie, że śledztwo ws. śmierci prezydenta Machele powinno być na nowo rozpoczęte. Wtedy zaprosił do współpracy urzędników z Mozambiku, aby do końca wyjaśnić sprawę katastrofy z 1986 r. Jednak do dziś wiele pytań zostaje bez odpowiedzi.

Podobnie jak dziś, gdy polscy i rosyjscy śledczy starają się dowiedzieć, co doprowadziło do upadku Tu-154M z prezydentem Kaczyńskim na pokładzie. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać tak długo na wyjaśnienie przyczyn katastrofy jak w przypadku wydarzeń z 19 października 1986 r.

Źródła:
Informacje na temat katastrofy
Angielska Wikipedia
Polska Wikipedia
Wnioski ze śledztwa z 1998 r.
Zdjęcia Tupolewa przed katastrofą w 1986 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto