Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tusk, czytelnik gazet

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Po opublikowaniu zeznań Donalda Tuska na temat katastrofy smoleńskiej rozgorzał spór wokół wątpliwości, kiedy premier dowiedział się o zamiarze wyjazdu do Katynia prezydenta Kaczyńskiego.

Po opublikowaniu zeznań premiera Tuska, złożonych w prokuraturze na temat „nieśmiertelnej” - jeśli tak można powiedzieć - katastrofy smoleńskiej (w czasie kiedy to piszę mijają właśnie bite dwa lata i trzy miesiące sporów wierzących i nie wierzących we mgłę) rozgorzał spór wokół wątpliwości, kiedy premier dowiedział się o zamiarze prezydenta Kaczyńskiego wyjazdu do Katynia. Jedni z licznego grona polemistów starają się usprawiedliwiać premiera podtrzymując jego zeznanie w prokuraturze, a więc - dowiedział się o tym z gazet, inni - że powinien był o tym wiedzieć od stycznia 2010 roku, czyli zanim przyjął propozycję spotkania w Katyniu ówczesnego premiera Putina, ponieważ istnieje pismo jednego urzędnika, Kancelarii Prezydenta, do innego urzędnika, Kancelarii Premiera, z którego wynika, że prezydent istotnie zamiar wyjazdu do Katynia żywił. Biorą w ten sposób udział w wojnie podjazdowej o prymat w państwie, toczącej się między tymi politykami przez cały okres sprawowania równolegle najwyższych funkcji w tym państwie.

Uchodzi ich uwadze, zdawałoby się oczywista prawda, że premier rządu zobowiązanego według konstytucji do prowadzenia polityki zagranicznej powinien był wiedzieć wszystko nie tylko planowanych podróżach zagranicznych prezydenta, lecz także o celach, jakie im przyświecają. I powinien o tym wszystkim dowiadywać się nie z gazet i nawet nie od swoich rzekomo opieszałych urzędników tylko od samego prezydenta, który zgodnie z dyspozycją konstytucji powinien współdziałać w realizacji polityki zagranicznej rządu. Tymczasem Polska prowadziła dwie różne polityki zagraniczne, z których w panującej sytuacji żadna nie mogła być w pełni skuteczna.

Premier Tusk musiał oczywiście wiedzieć nie tylko o planach wyjazdu do Katynia w 2010 roku, ale też i innych podróżach prezydenta i posunięciach prezydenckiego obozu obwarowanego przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Jeżeli teraz podejmuje mimo to grę w źle poinformowanego czytelnika gazet, to kontynuuje oportunistyczną taktykę toczenia sporu bez dotykania istoty problemu, jaką stosował w rozgrywkach ze swoim zmarłym adwersarzem. Otwiera w ten sposób furtkę na poszerzenie pola dociekań „wiedział - nie wiedział” o równie pasjonujący problem - było czy nie było „rozdzielenie wizyt”.

Żadnego rozdzielenia wizyt oczywiście nie było, jako że nie można rozdzielić czegoś, co nigdy nie było jednością. Premier Tusk udając się na spotkanie z premierem Putinem miał na uwadze możliwość uzyskania postępu w prawie katyńskiej ostro dzielącej oba kraje, ale także ogólną poprawę stosunków z Rosją. Prezydent Kaczyński był ostatnią osobą, która mogła w tym pomóc.

Rosjanie z pewnością nie zapomnieli jego wystąpienia prawie półtora roku wcześniej w Tbilisi, którego wymowę można streścić w jednym zdaniu: My was, kacapy, nie lubiliśmy, nie lubimy i nie będziemy lubić. Na takiej podstawie nie można budować poprawnych stosunków z Rosją, do czego niekoniecznie trzeba
kacapów kochać. Można tylko próbować – z pomocą Litwy i Gruzji – ją osaczać i nękać, co też Nieboszczyk gorliwie czynił. W tym stanie rzeczy wybieranie się we dójkę na spotkanie z Putinem czyniłoby całe przedsięwzięcie bezcelowym, nie wspominając o protokolarnych drobiazgach stojących takiemu rendez-vous na przeszkodzie.

Nad tymi problemami obóz rządzący starał się za życia prezydenta Kaczyńskiego zapuszczać mniej lub bardziej gęstą zasłonę. Za taką zasłoną próbuje teraz skryć premier Tusk, jego partyjni koledzy, a w dużej mierze także cała klasa polityczna, niechętna poruszaniu trudnych tematów. Nie kwapią się za bardzo do tego także niezależne, opiniotwórcze i wpływowe (czwarta władza przecie) media, zato chętnie podejmują się rozwiązywania zagadek typu „wiedział – nie wiedział” oraz czy było rozdzielenie czy go nie było.

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto