Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Uniwersytutki" czyli zarabianie ciałem

Redakcja
Wiadomo nie od dziś, że damskie ciało sprzedaje się nie gorzej niż proszek do prania firmy Amway. A to dzięki wszetecznej chuci, upadkowi rodziny, niemocy księży, niepewnej przyszłości, kulturze adrenaliny i... uniwersytetom.

Całkiem świeżym zjawiskiem na naszym rynku jest zdobywanie wykształcenia połączone z pozyskiwaniem erotycznych klientów. Nadano mu angielską nazwę "sponsoring", co "uczenie" kamufluje najzwyklejszą prostytucję. Młode humanistki, głównie z uniwersytetów, utrzymują z uporem, że nie chodzi tutaj tylko o bezpieczny i młody seks, ale przede wszystkim o mądre rozmowy i pewien rodzaj psychoterapii (przodują psycholożki!) dla zmęczonych rodziną bądź podeszłym wiekiem "pacjentów".

Znalazł się nawet profesor ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej we Wrocławiu, który to zjawisko dogłębnie zbadał. Wyszło mu, że 20 proc. polskich studentek dorabia sobie własnym ciałem, zamieszczając uprzednio stosowne ogłoszenia w prasie i na portalach w sprawie godziwego sponsora. I nie są to wcale panienki przymierające głodem w akademikach, ale całkiem zamożne i z dobrych domów. Podobno szukają nadzianego "tatusia", bo mamy kryzys ojcostwa i coś tam. Ponadto lubią się zabawić za cudze pieniądze, dowartościować, dostać w prezencie mieszkanie i zabezpieczyć sobie przyszłość, po do niczego niepotrzebnym dyplomie.

Pracują cieleśnie za stawki albo pensje. Od 150-200 zł za spotkanie i do 1 tys. zł pensji miesięcznie. Jeszcze prezenty, wczasy ze sponsorem itp. "Uniwersytutki" najtańsze są podobno w Łodzi (135 zł za godzinę), w Gdańsku drożej (160 zł za godzinę), a najdrożej w Warszawie (200 zł za godzinę). Intensywnie sponsorowana wyciągnie nawet 15 tys. zł miesięcznie, zdając po drodze egzaminy. Każda uprawia ten proceder po kryjomu i każda chce kiedyś założyć przyzwoitą rodzinę. A wszechstronna edukacja zawsze się przyda. Choćby i na cienkiej emeryturze.

Uczeni w mowie i w piśmie powiadają, że to taki znak naszych czasów. Skoro już małe dziewczynki usiłują sprzedać swoją cnotkę w internecie, rozsyłając swoje nagie fotki, to coś musi być na rzeczy. Ciało rzeczywiście stało się chodliwym produktem. No i, trawestując K.C. Norwida, po to jest, "by zachwycało do pracy". Jakiejkolwiek, nie?

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku. Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto