Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu złota...

michalmazik
michalmazik
Library of Congress
Library of Congress
- Znowu się spotykamy – wyszczerzył zęby Port. – Ostatnim razem rozstaliśmy się w niezbyt przyjaznych okolicznościach, Iwan. Szare oczy komisarza błysnęły ze złością. Przez chwilę wydawało się, że odbezpieczy jeden z granatów i ciśnie nim w Porta.

Szare oczy komisarza błysnęły ze złością. Przez chwilę wydawało się, że odbezpieczy jeden z granatów i ciśnie nim w Porta. Opanował się jednak.
- Ciągle używasz Browninga? - Komisarz pokiwał głową patrząc na lufę pistoletu skierowaną w jego stronę. - Sześć naboi.
- Właściwie siedem poprawił Port.
Zakasłał zasłaniając ręką usta, nie opuszczając pistoletu
- Wystarczająco dużo, żeby zrobić ci z mózgu miazgę.
Iwan przywołał wspomnienie, którego nie potrafił zapomnieć. Podczas wielkiej czystki dowodził w grupie wykonującej egzekucje na zdrajcach ojczyzny. W czasie wycofywania po jednej z mniej udanych akcji Iwan był ranny. Został ostrzelany przez oddział podający się za jednostki radzieckie. Dowódcą był oczywiście Port. Rosjanin przeżył i to wydarzenie zaznaczyło rysę na jego honorze. Od wielu lat próbował namierzyć Porta, płacąc ogromne pieniądze za wszelkie informacje o nim. To było jego obsesją... Teraz miał szansę odegrać się, przeciwnicy jednak mieli niekwestionowaną przewagę. Spojrzał na najemników trzymających rakietnicę.
- My Rosjanie - rzekł chłodno - Wolimy karabiny. Skuteczne i niezawodne.
- Dosyć tego! -krzyknął Stary - Gdzie jest złoto Stalina?
Iwan zagryzł usta. Wrogowie nie zdjęli go wcześniej z rakietnicy, bo chcieli wydobyć tą informację. Tylko temu komisarz zawdzięczał życie. Czymże była jednak jego życie wobec potęgi jego kraju? Iwan Rostowskyj był patriotą, głęboko wierzył, że ukochana Rosija jest największym mocarstwem na świecie. I nie zamierzał przyczynić się do zmiany tego.
Domniemane złoto Stalina kosztowało życia wielu osób, również cywilów.
- W Petersburgu - odpowiedział bezczelnie zastanawiając się czy to przypadkiem nie jest jego ostatnia pyskówka.
- Zła odpowiedź - Port się skrzywił, szron pokrył jego gęstą brodę.
- Zapytamy ponownie, a potem...
- Potem co? - oczy komisarza znów zabłysły. - Chcecie, żebym to odpalił? Podniósł wyżej pęk granatów połączonych z butelką benzyny, aby przeciwnicy widzieli lepiej. To nie było konieczne.
- Spokojnie - Port opuścił broń, jednak Iwan był ciągle w polu rażenia.
- Możemy się dogadać. Mam pewną propozycję.
- Nie lepiej go od razu rozwalić? - syknął Mały. - Złoto i tak znajdziemy.
- Zamknij się! - zdenerwował się Port. - Tylko tego brakowało, żeby zabić jedyną dostępną osobę, dzięki której mogli wykraść złoto.
Iwan przełknął kolejny łyk gorzałki. Miał już pewien pomysł. Musi tylko grać na zwłokę, wtedy przybędzie pomoc. Port będzie mój pokrzepił się tą myślą.

- Wątpię, żeby udało Ci się mnie zainteresować - powiedział ze znudzeniem.
- Wiemy, że złoto, jest gdzieś niedaleko. Dostaliśmy wiarygodne informacje - usłyszał. - Twoim zadaniem będzie doprowadzenie nas do niego. Ocalisz życie a może i odpalimy ci sztabę.
- Chyba kulkę? - parsknął.
Pokusa była silna. Mógłby wtedy kupić ogromny dom w Moskwie i już do końca życia żyć w luksusie. Nie, nie zdradzi kraju, dobro wspólnoty najważniejsze, jednostka jest niczym.
Stary zaśmiał się. Port obejrzał się nerwowo za siebie rugając wzrokiem Starego. Opuścił broń. Iwan zrobił krok do przodu zbliżając się do Porta.
- Tylko spróbuj - syknął Port. - Rozwalę ci łep. Obiecuję.
Komisarz uśmiechnął się. Wzruszył ramionami.
- Co to za propozycja? - zapytał w końcu.
- Pojedziesz z nami po złoto. Potem pozwolimy ci odjechać ze sztabą złota. Jeśli będziemy mieli podejrzenia co do ciebie zabijemy cię.
- A jaką mam gwarancję, że mnie nie zabijecie?
- Żadnej. Moje słowo musi wystarczyć - Port uważnie obserwował Iwana.
- Nie masz wyjścia Rusku - Stary patrzył z nienawiścią na dumnego mężczyznę, który nawet w potrzasku nie okazywał strachu. Wkurwiało go to. - Możemy cię odpowiednio zachęcić - dodał
- Jeśli mam zginąć to zginiemy wszyscy! - Komisarz zrobił gest, który wstrząsnął oddziałem najemników. Chciał odpalić jeden z granatów.
Iwan dostrzegł, że wojsko jest już niedaleko. W oddali widać było pojazdy gąsienicowe. Aż dziwne, że nie odpalili jeszcze rakiety w ich stronę. Nie znał zamiarów pobratymców. Może chcieli ująć wrogów żywcem i wyciągnąć informacje.
- Poddajcie się - powiedział do najemników - Nie macie szans. Wojsko radzieckie już jest niedaleko.
Mężczyźni nie wzruszyli się zbytnio. Stary
zareagował trochę nerwowo otwierając nieświadomie usta.
- To ty odłóż granaty- powiedział Port.- Pozwolę Ci odejść, dostaniesz wynagrodzenie. A jeśli Rosjanie zaatakują nas, zginiesz i ty.
Komisarz przestąpił z nogi na nogę. Wahał się. Gdyby rodacy chcieli zestrzelić Porta i jego załogę nie czekaliby.
- Zgoda - odpowiedział twardo.

Pojazdy odpalono z trudem, silniki omal nie zamarzły. Iwan jechał pierwszy, za nim Port i reszta załogi. Komisarz co chwila zerkał na bok widząc własną armię obserwującą ich z oddali.
Byli niedaleko skarbca. Komisarz denerwował się, spodziewał się interwencji armii, wtedy będzie miał szansę na ucieczkę. Kiedy znajdą się w skarbcu, oberwie kulkę.
Dojechali. Wejście znajdowało się między drzewami. Betonowa pokrywa przymarzła nie dając się przesunąć. Stary podłożył ładunek wybuchowy. Po chwili droga do skarbca była wolna.
- Stary, Heide! Trzymajcie Iwana na muszce. Idziemy sprawdzić skarbiec - Port wskazał na żołnierzy.
Minęło kilka minut. Stary gestykulował nie spuszczając oczu z Iwana, który był nadzwyczaj spokojny.
- Pójdę się odlać - zagadał Heide - Może mi kutas nie przymarznie od zimna.
- Tylko szybko - popędził go ruchem ręki Stary.

- Nic tam nie ma! - krzyczał Port. To pułapka! Wynosimy się stąd!
Zanim Stary zdążył się obejrzeć, Iwan był przy nim. Wykonał niemal niewidoczny ruch ręką. Stary złapał się za gardło. Krew trysnęła z aorty. Błysk noża. Ostrze zagłębiło się w pierś Starego. Padł z wytrzeszczonymi oczami. Iwan wsiadł na pojazd i nie oglądając się pędził przed siebie. Najemnicy wsiadali szybko na pojazdy strzelając w stronę uciekiniera.
Nagle wielki wybuch wyniósł w powietrze pojazd transportowy. Siła wybuchu przewróciła Porta. Spojrzał za siebie. Mały odbił się od pojazdu i padł nieprzytomny. Port zerwał się na nogi i wsiadł na sanki. Śmigło zawirowało.
Chylił teraz głowę przed ostrzałem radzieckiej armii. Dopadnę go, kurwa, dopadnę!

- Dobra robota, komisarzu
Wysoki mężczyzna z gwiazdą na mundurze ściskał dłoń Iwana.
- Spisałeś się na medal - uśmiechał się.
Iwana przeszedł dreszcz, gdy to zobaczył ten uśmiech.
- Ale co z najemnikami amerykańskimi? - zapytał. - Uciekli.
- Nic nie szkodzi - Wysoki Rosjanin poklepał Iwana po ramieniu - Oskarżymy Amerykanów o zbrojną interwencję i kradzież złota. Fortel się udał.
- Propaganda? - Iwan był zaskoczony - A jeśli się wyprą?
- To już nie ma znaczenia
Nikt nie będzie wiedział jak było w rzeczywistości. Najemnym sobakom nie uwierzą. Amerykanie dopadną ich pierwsi, zabójstwa pójdą na ich konto. Tylko nie może być żadnych świadków.
Iwan spojrzał w oczy mężczyzny. Wiedział, co to oznacza. Wziął pistolet z jego ręki, odszedł nieznacznie.
- W imię Rosiji. Przyłożył lufę do skroni...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto