Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Warchoły i Pijanice" - współcześni rycerze

Anna Tarwacka
Anna Tarwacka
Leszek Tarwacki w stroju dragona z obowiązkowym "WiPowskim" kuflem.
Leszek Tarwacki w stroju dragona z obowiązkowym "WiPowskim" kuflem.
- Współczesny rycerz zajmuje się szermierką, jazdą konną, łucznictwem, historią tańców, rekonstrukcją przedmiotów, zawodów - mówi Leszek Tarwacki, jeden z założycieli warszawskiego bractwa rycerskiego "Warchoły i Pijanice".

Leszek, 28 letni warszawianin, urodzony w Otwocku jest rekonstruktorem kultury i zwyczajów XVII-wiecznej szlachty polskiej w bractwie rycerskim pod wdzięczną nazwą "Warchoły i Pijanice" oraz członkiem grupy historycznej "Milites optimi", zajmującej się wczesnym i pełnym okresem średniowiecza, a także czasami antyku. Z zawodu jest grafikiem, ale jak sam mówi: rozminął się ze swoją największą miłością jaką jest historia. Oprócz fechtunku i łucznictwa, które uprawia jako rycerz - lubi pływać, żeglować, jeździć na snowboardzie, łyżwach, rolkach i rowerze. Co ciekawe jest jednym z nielicznych przedstawicieli płci męskiej, który umie zatańczyć z damami dawne tańce dworskie. Jednym słowem człowiek wyjątkowy.

Dlaczego warto się zajmować rekonstrukcjami historycznymi, co chcecie dzięki nim przekazać?
Już od czasów antyku starano się zapamiętywać wydarzenia historyczne dla potomnych. Pamięć o sławnych bitwach czy o zasłużonych w nich rycerzach przetrwała w pieśniach, opowiadaniach, kronikach. My, póki jeszcze mamy taką możliwość, chcemy zachować spuściznę kultury materialnej i duchowej naszych przodków, dlatego oprócz odtwarzania bitew zajmujemy się rekonstrukcją przedmiotów i ginących zawodów tj. kowalstwo, płatnerstwo, szewstwo, garbarstwo, kaletnictwo.

Jesteśmy swego rodzaju badaczami jeśli chodzi o szlacheckie fryzury i stroje, ponieważ dość często współczesne wyobrażenie XVII-wiecznego szlachcica w filmach i książkach nie jest zgodne z rzeczywistością, trzeba więc oddzielić artystyczną wizję współczesnych artystów od panującej wówczas mody. Czasem jest naprawdę trudno. Chcemy zachować pamięć o zwyczajach i choć trochę przybliżyć warszawiakom kulturę szlachecką. XVII w. to niezwykle barwny okres w naszej historii, a świadczy o tym choćby to, że więcej było szlachciców z jednym uchem niż z jednym domem.

Czym zajmuje się współczesny rycerz?
Szermierką, jazdą konną, łucznictwem, historią tańców, strzelaniem "czarnoprochowym" czyli np. odtwarzaniem strzelania z muszkietów. Zajmujemy się też, tak jak już powiedziałem wcześniej, rekonstrukcją przedmiotów i zawodów. Często sami robimy swoje stroje.

Jesteście jedynym warszawskim bractwem rycerskim?
Nie. Oprócz "Warchołów i Pijanic"są jeszcze inne grupy zajmujące się rekonstrukcją XVII wieku: Lorica, Regiment Króla Jegomości, Czehryński Pułk Kozaków Regestrowych, Karabela, Wolontariusze św. Dyzma.

Skąd pomysł na tak zawadiacką nazwę?
"Warchoły i Pijanice" to tytuł książki naszego przyjaciela Jacka Komudy. Zainspirowała nas wyjątkowością kultury szlacheckiej. A że każdy z nas wychował się na Trylogii Sienkiewicza... no cóż "Warchoły i Pijanice" to nazwa, która zdecydowanie oddaje klimat tamtych czasów.

Dużo jest imprez historycznych w Warszawie?
Niestety bardzo mało. Jedną z ciekawszych zeszłorocznych imprez była Bitwa Warszawska, naprawdę niezwykle interesujące widowisko, cieszące się ogromnym zainteresowaniem. Rekonstruktorzy strzelali ślepakami z armat w stodoły, które wybuchały tak jakby były trafione prawdziwym pociskiem. W czym tkwi sekret? W kaskaderach. Każda stodoła była zaopatrzona przez nich w prawdziwy materiał wybuchowy i gdy następował wybuch armat, kaskaderzy jednocześnie wysadzali ukryty materiał. Publiczność była zachwycona. W tym roku warto się wybrać na warszawską rekonstrukcję bitwy pod Kłuszynem, swój udział zapowiedziało już 500 odtwórców: husarzy, dragoni, artyleria, muszkieterowie. Na czas bitwy ma zostać zbudowana w okolicach Cytadeli stanica kresowa, czyli miejsce stacjonowania wojsk. Impreza odbędzie się 4 lipca.

Jak wygląda rekonstrukcja wyglądu szlachcica?
Ze strojami wiąże się tak naprawdę praca detektywistyczna. Często wyobrażenie strojów przez samych artystów nie jest zgodne z rzeczywistością. Nie ma pełnych opisów strojów, są tylko fragmenty, a to naprawdę bardzo niewiele. Często odtwórstwo wiążę się z jazdą po muzeach, kościołach w celu poszukiwania źródeł, np. obrazów, rzeźb, płaskorzeźb, przedstawiających strój lub ekwipunek z danej epoki. Zwłaszcza kościoły są dla nas niezwykle cennym źródłem informacji. Szukamy wskazówek w listach, kronikach oraz latopisach czyli rosyjskich rocznikach wydarzeń, w których czasem znajduje się opis polskiej broni lub stroju.

Co do fryzur to często wydaje się, że kanonem są wąsy i podstrzyżone włosy. Ale znam obrazy, na których szlachcic ma długie włosy bądź tylko kosmyk na potylicy. Pytanie, które się od razu nasuwa to czy był to zwykły kaprys owego jegomościa czy po prostu przez kilka lat panowała taka moda. Najdziwniejsza fryzura z jaką się spotkałem to "płaski irokez", nie umiem tego inaczej nazwać. Mężczyzna autentycznie miał wygolone dwa pasy po bokach głowy i gdyby środkowy pas był postawiony na sztorc nie byłoby wątpliwości z nazewnictwem.

Jakiej broni używacie?
Jeśli chodzi o broń palną to: muszkiety, bandolety, pistolety kołowe, organki czyli armata wielolufowa, nasza posiada 8 luf w jednym rzędzie. Z broni białej do ćwiczeń używamy szabli, a do inscenizacji: berdyszów (dwuręczny topór, używany przez piechotę), nadziaków ( coś jak ciupaga, ale zamiast ostrza ma kolec), obuszków (zwinięty stalowy kolec), czekanów (mała siekierka z długim trzonkiem), różnych szabli, pałaszy, rapierów oraz kam (bliskowschodnie sztylety). Z broni miotającej używamy łuku wschodniego krymsko-tatarskiego ze strzałami.

A kobiety?
Lubimy, lubimy:) Wbrew pozorom w rekonstrukcjach jest bardzo dużo kobiet. Prezentują tańce dworskie, uczestniczą w turniejach łuczniczych i szermierczych. W tych ostatnich kobieta walczy tylko z kobietą. Podczas bitew jako markietanki podają wodę oraz zajmują się "rannymi".
Ale mogą też strzelać z muszkietów i aktywnie uczestniczyć w bitwie jako strzelcy, jeśli należą do rot strzelczych.

Na jakie niebezpieczeństwa jesteście narażeni?
Hmm...np. na atak pijanych dresiarzy:). Tak, mówię całkiem serio! Rok temu pod zamkiem w Chęcinach było naprawdę bardzo niebezpiecznie, gdy stwierdzili, że nie chcą ninja w swoim kraju i rzucili się na nas do ataku.

Ktoś z Was został ranny?
Nie. Ale jednego agresora musieliśmy odprowadzić do szpitala. Miał rozcięta rękę, a jego kumple uciekli jak tylko wyciągnęliśmy szable. Jak widać w przeciwieństwie do nich nasz delikwent miał aspiracje samobójcy. Poważnym niebezpieczeństwem są natomiast ruiny, nierówne kamienie, brak poręczy czy innych zabezpieczeń i rozentuzjazmowane nastolatki :)

Widzę, że humor Ci dopisuje. Czy w historii "Warchołów i Pijanic" zapisały się jakieś zabawne anegdoty?
A owszem. Byliśmy w Gniewie, w karczmie, kolega czyścił swój pistolet kołowy i nabity zostawił na stole. Był tego dnia trochę roztargniony. Drugi kolega zupełnie nieświadomy, że pistolet jest naładowany, dla żartu wystrzelił w sufit. Jaki to był huk! Przerażona kelnerka biegnie do nas pytać co się stało, a kolega w szoku dalej stoi z uniesionym w górę pistoletem, z którego wydobywa się smużka dymu i mówi z niewinnym uśmiechem do kelnerki: "to tam za oknem ktoś strzelił". Chcąc udobruchać kelnerkę zamówiliśmy stypę. Już wyjaśniam. Nasz kolega tego dnia wypił o wiele za dużo, więc wzięliśmy jego bezwładne ciało i włożyliśmy do trumny, którą z kolei pożyczyliśmy z sali tortur. I naszego "trupa" wraz z trumną ułożyliśmy na stole. Było zabawnie kiedy ożył i nie wiedział czy jest aż tak pijany, by widzieć siebie w trumnie na stole na własnej stypie czy dzieje się to naprawdę...

Innym razem znajomy w stroju mnicha zgubił się w mieście. Już mieliśmy go zacząć szukać, gdy przyniosły go dwie dziewczyny, które nasz "świętobliwy" trzymał kurczowo za ramiona. Widząc nasze zdziwione miny zaczął powtarzać jak mantrę: "to nie tak jak myślicie, to nie tak jak myślicie".

Co trzeba zrobić, by przystąpić do Waszego bractwa?
Początkujący musi mieć tylko dobre chęci i strój hajdamaka (to średniowieczne określenie kresowego rabusia my wolimy nazwę "czerń kozacka") czyli koszulę, szarawary (szerokie kozackie gacie z najgorszego materiału) i łapcie (buty z łyka). To koszt ok. 100zł. Zaś jeśli mówimy o kompletnym stroju formacji wojskowej wyposażeniem to są to koszty rzędu od 1000 zł (strój muszkietera ) do nawet 10 000zł (husarz w półzbroi z pełnym oporządzeniem). Jednak takiego stroju nikt nie kupuje od razu, raczej się go z czasem kompletuje, przypomina to kolekcjonowanie.

Bardzo Ci dziękuję. Życzę samych zwycięskich bitew, z zachowaniem obu uszu.
Dzięki. Podczas bitew jak przystało na prawdziwych warchołów wybieramy zawsze wygrywające stronnictwo, natomiast uszy to faktycznie skarb, bez nich kołpak czyli czapa szlachecka spadałaby na oczy. Do zobaczenia na historycznych imprezach.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto