Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielcy tarnowianie: gen. Józef Bem, Bohater Obojga Narodów

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
gen. Józef Bem
gen. Józef Bem Autor nieznany, public domain, commons.wikimedia.org
Patriota, który całe swe życie poświecił służbie ojczyźnie, bohater narodowy Polski i Węgier, wielki strateg-artylerzysta, konstruktor rakiet, budowniczy, mechanik, historyk i lingwista, najznamienitszy syn Ziemi Tarnowskiej – generał Józef Bem.

W pierwszej części artykułu poświęconego gen. Józefowi Bemowi, opisałem drogę życiową słynnego polskiego bohatera, od jego narodzin w Tarnowie, poprzez udział w wojnach napoleońskich, służbę w armii Królestwa Polskiego, walkę w powstaniu listopadowym, tułaczkę emigracyjną, aż do powrotu w rodzinne galicyjskie strony, w celu wywołania narodowego zrywu. W drugiej części opowiadania o losach tarnowskiego generała przedstawić pragnę momenty jego największej chwały.

Część pierwsza:gen. Józef Bem, "Krwawa gwiazda Ostrołęki"

Wiosna Ludów

Koniec pierwszej płowy XIX wieku był dla Europy okresem wielkich rewolucji, które w narodach starego kontynentu zrodziły się z potrzeb "ludu", wynikających z kolei z woli decydowania o własnym bycie i sprawach państwa. Generał Bem w wielkich zrywach targających europejskimi państwami upatrywał możliwość wydarcia dla Polski niepodległości. Wiosna Ludów objęła swym zasięgiem całą niemal Europę, dając tym samym ogromne pole do popisu dla wielkiego generała z Tarnowa.

Swój kolejny bojowy szlak Józef Bem rozpoczął w 1848 roku właśnie w rodzinnej Galicji, o czym pisałem w części pierwszej, próbując wywołać powstanie narodowe. Ze względu na porażkę jaką w tych staraniach doświadczył, zdecydował się prędko wyjechać - przez Tarnów i Karlsbad - do Wiednia. Tam został doradcą dowódcy sił rewolucjonistów, a następnie sam przejął nad tymi siłami dowództwo. Nowa "armia" gen. Bema heroicznie próbowała przeciwstawić się nacierającym wojskom Habsburgów. Niestety, ostatecznie żołnierzom potężnej monarchii udało się zająć pogrążone w chaosie miasto.

"Za naszą i waszą wolność"

Hasło, którego autorstwo przypisuje się Joachimowi Lelewelowi, towarzyszyło gen. Bemowi zarówno przed i w trakcie, jak i po powstaniu listopadowym. Niezrażony klęską wiedeńską, dzielny dowódca postanowił walczyć nadal. Celem jego kolejnej podróży stały się, pogrążone w ogniu rewolucji, Węgry.
W listopadzie 1848 roku, Józef Bem spotkał się z Lajosem Kossuthem, węgierskim szlachcicem, dziennikarzem i przywódcą węgierskiej rewolucji, będącym dziś - obok gen. Bema - jednym z największych bohaterów narodowych Węgier. Lajos Kossuth w porozumieniu z rewolucyjnym rządem powierzył tarnowskiemu wojakowi dowództwo nad 13-tys. Armią Siedmiogrodzką. Szybko Bem zyskał szacunek swoich nowych podwładnych, wszyscy żołnierze nazywali swojego polskiego dowódcę "ojczulkiem".

Ogromne możliwości Armii Siedmiogrodzkiej pokazane zostały 13 grudnia 1848 roku, gdy napotkawszy siły austriackiego generała Werdenera, zmusiła je do odwrotu. Do stycznia wojska dowodzone przez galicyjskiego "jenerała" podbiły połowę Siedmiogrodu, pokonując m.in. siły gen. Urbana i zajmując stolicę, miasto Kolozsvar. Następne zwycięstwa przyszły w sześciu aż kolejnych bitwach, pod Bethlen, Bystrzycą, Tihiką, Szokefalbą, Nagyszebei, Brasso. W bataliach tych, dowodzone przez Bema oddziały zmiażdżyły niemal cały austriacki północny korpus oraz wojska gen. Antala Puchnera.

Pod koniec stycznia Austriacy zdecydowali się na atak okrążający i po kilku dniach zaciętych walk zmusili siły węgierskie, dowodzone przez polskiego generała, do odwrotu. Nie trwał on jednak zbyt długo. Armia Siedmiogrodzka stawiła wkrótce czoła dziesięciokrotnie silniejszej armii austriackiej na przedpolach Banaty i odniosła ogromne zwycięstwo.

Podczas jednej z siedmiogrodzkich bitew wódz węgierskich rewolucjonistów, gen. Bem o mało nie stracił życia. Gdy dwie ostatnie zdolne do boju armaty wpadły w ręce wroga, generał sam rzucił się na austriackich żołnierzy w celu ocalenia swych dział. Austriacy rozpoznając w Bemie węgierskiego dowódcę próbowali go pojmać, chwytając za cugle jego konia. Porwanie tarnowianina udaremniła jednak heroiczna szarża węgierskiej kawalerii, która - by ratować swego "ojczulka" - zawróciła z pola walki. Do marca 1849 roku cały niemalże Siedmiogród znalazł się pod władaniem dzielnych Węgrów, wiedzionych ku zwycięstwu przed bohaterskiego tarnowskiego generała. W maju tego samego roku, cesarz Franciszek Józef I otrzymał jednak znaczną pomoc wojskową od Rosji. Miesiąc później połączone siły austriacko-rosyjskie pod dowództwem feldmarszałków - rosyjskiego Paskiewicza i austriackiego Haynau - wkroczyły na Węgry. Niedługo potem, w najtrudniejszych dla węgierskiej rewolucji chwilach, właśnie na gen. Bema spadła największa odpowiedzialność za losy niepodległościowego zrywu na Węgrzech. Został mianowany naczelnym wodzem węgierskiej armii, stając się tym samym ostatnią jej nadzieją na zwycięstwo.

Sándor Petõfi

Nie można, pisząc o gen. Bemie, nie wspomnieć postaci Sándora Petõfiego. Urodzony 1 stycznia 1823 roku w Kiskőrös jako Alexander Petrovics, stał się bowiem w czasie węgierskich podbojów Bema, wykonując obowiązki jego adiutanta, najbliższą chyba mu osobą.

Sándor Petõfi - jeden z najwybitniejszych węgierskich poetów - na niedługo przed nadejściem Wiosny Ludów, wyrósł na przywódcę młodych radykałów węgierskich, zabiegających usilnie o wolność i niepodległość dla swego narodu. Swą niezwykle patriotyczną postawę młody jeszcze poeta wyrażał w swej twórczości i - jako niepoprawny romantyk - wzywał nie raz rodaków do przeciwstawienia się silom zaborców.

Tak jak dla gen. Bema, tak i dla Petõfiego Wiosna Ludów stała się najważniejszym okresem w jego życiu. Już nie jako poeta, ale żołnierz z bronią w ręku, Petõfi mógł dać upust swym niepodległościowym dążeniom, udowadniając niezwykłe zaangażowanie w sprawy narodu. Poezja jednak stanowiła w jego przypadku dużo silniejszą broń aniżeli bagnet karabinu. Pieśń „Powstań, Węgrze, Ojczyzna Cię woła!” , autorstwa Petõfiego, rozbudzając patriotyczne uczucia, mobilizowała tysiące rodaków poety do czynnego udziału w węgierskim powstaniu.

Choć nie są do końca znane okoliczności śmierci Sándora Petõfiego - adiutanta, a prywatnie przyjaciela gen. Bema - najprawdopodobniej zginał on okrywając się wieczną chwałą w trakcie bitwy pod Segesvarem w lipcu 1849 roku.Upadek węgierskiej rewolucji

Niedługo po otrzymaniu nominacji na naczelnego wodza węgierskiej armii, gen. Bem stoczył swą kolejną bitwę. Siły przez niego dowodzone zmierzyły się pod wspomnianym Segesvarem z V korpusem rosyjskim generała Aleksandra Ludersa. Bitwa ta zakończyła się dla Węgrów klęską. Blisko 1200 żołnierzy gen. Bema poległo, a kolejnych pięciuset dostało się do rosyjskiej niewoli. Powstańcy stracili też 8 armat.

Kolejną bitwę stoczył gen. Józef Bem wraz ze swą dzielną armią w sierpniu 1849 roku z siłami austriackimi dowodzonymi przez feldmarszałka Juliusa von Haynaua. Miejscem bitwy były przedpola miasta Temesvar. I ta zakończyła się klęską, o której świadczył nie tyle fakt ranienia samego Bema, ale przykre statystyki. Z blisko 55 tys. Żołnierzy, gen. Bem stracił ponad 10 tys. Straty w artylerii były stosunkowo jeszcze wyższe i wyniosły aż 112 zniszczonych armat na 120 wszystkich, z których wielki artylerzysta mógł strzelać w czasie bitwy. Dla porównania należy dodać, że armia austriacka z 350 dział, którymi dysponowała, utraciła tylko cztery, a spośród ponad 90 tys. żołnierzy śmierć poniosło "jedynie" niecałe pół tysiąca. Bitwa pod Temesvarem była ostatnią wielką bitwą gen. Bema w kampanii węgierskiej.

Józef Bem vel Pasza Murad
Ostatni triumf wielkiego generała

Z kapitulacją wojsk węgierskich pod Vilagos, co na swym obrazie uwiecznił István Szkicsák-Klinovszky, węgierska rewolucja ostatecznie upadła. Kolejny raz, w obawie przed represjami zaborców, gen. Bem uciekać musiał do odległych krajów. Tak zaczęła się jego przygoda z egzotyczną dla Polaków w owych czasach Turcją i kulturą islamu.Do Turcji udał się Józef Bem w przebraniu, wraz z dwoma generałami węgierskimi - Jerzym Kmety oraz Miksą Steinem. Wszyscy trzej zostali internowani przez władze tureckie w obozie w Widyniu.

Z uwagi na sytuację polityczną, gen. Józef Bem przyjął mahometanizm. Decyzja o konwersji na islam wynikała z chęci dalszej walki o wolną Polskę, którą tarnowski dowódca kontynuować chciał przy wsparciu Turcji. Kolejny raz zamarzył o utworzeniu polskich legionów, które po stronie potężnego azjatyckiego sojusznika stanęłyby do wojny przeciwko Imperium Rosyjskiemu.

Władze tureckie wykazywały początkowo przychylne nastawienie do gen. Bema, pozwalając mu na służbę w armii w randze marszałka. Nadano Bemowi imię Murad i tytuł paszy. Niestety, wobec nacisków Rosji i Austrii, Turcja ostatecznie zdecydowała się internować Bema w Kutahyi, a następnie w twierdzy w Aleppo, niwecząc tym samym jego kolejne już plany powołania legionów polskich.

W Aleppo właśnie, niejako uwięzionemu, przyszło gen. Józefowi Bemowi stoczyć w 1850 roku ostatnią bitwę w swym życiu. W heroicznej walce, mimo złego stanu zdrowia i wciąż dokuczliwych ran odniesionych na Węgrzech, błyskotliwie dowodząc nielicznym tylko oddziałem, obronił on syryjskie miasto przed zaciekłym najazdem arabskich nomadów, stając się u schyłku swego życia bohaterem kolejnego, trzeciego już narodu.

Gen. Józef Bem w Aleppo, które obronił przed pustynnymi lisami, pozostał już do śmierci, a ta przyszła niedługo po ostatniej zwycięskiej bitwie - 10 grudnia 1850 roku.

Przez lata wojen, konfliktów, powstań i rewolucyjnych zrywów, gen. Bem nieraz narażał się na wielkie niebezpieczeństwo, możliwość utraty życia, niejednokrotnie tracąc dobre zdrowie. Tym razem jego ostatnim wrogiem miała okazać się febra, której Bem Apo (Ojczulek Bem) - jak czule mówili na gen. Bema Węgrzy - uległ. Ostatnie słowa, akie miał ponoć wypowiedzieć gen. Józef Bem brzmiały: "Polsko, Polsko! Ja Cię już nie zbawię!".Powrót do ojczyzny

Po śmierci gen. Józef Bem pochowany został na miejscowym muzułmańskim cmentarzu wojskowym na górze Dżebel-el-Isam. Sytuacja polityczna na ziemiach polskich - wciąż utrzymująca się władza zaborców - nie pozwoliła na sprowadzenie ciała gen. Bema do ojczyzny.

Dopiero w okresie międzywojennym podjęto usilne starania sprawdzenia szczątek polskiego bohatera do Polski. W Tarnowie już w 1926 roku zawiązał się "Lokalny Komitet Sprowadzenia Zwłok Gen. J. Bema", który rozpoczął zbieranie funduszy na przeprowadzenie akcji. W ślad za Tarnowem poszły także inne polskie miasta, których mieszkańcy hojnie łożyli na szczytny cel. Rok później pod patronatem prezydenta Ignacego Mościckiego założono ogólnokrajowy "Komitet Sprowadzenia do Kraju Zwłok Gen. J. Bema". Jego honorowym członkiem został sam marszałek Piłsudski.

Powstały też problemy związane z przyszłym miejscem pochówku generała. Oczywistym miejscem wydawał się Tarnów, jednak pojawiły się głosy domagające się pochowania szczątków Józefa Bema na Wawelu. Ostatecznie jednak rodzinnemu miastu generała przypadł zaszczyt pochowania wielkiego bohatera.

Do tego celu postanowiono w Tarnowie wybudować specjalne mauzoleum. Ustalono, że stanie ono w Ogrodzie Strzeleckim, na wysepce niewielkiego stawu. Projekt mauzoleum oraz przebudowy parku, w którym miało ono powstać, powierzono Adolfowi Szyszko-Bohuszowi, rektorowi Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.Po odnalezieniu w Aleppo dokładnego miejsca pochówku generała, do Turcji udała się specjalna misja, która miała towarzyszyć Józefowi Bemowi w jego ostatniej drodze do ojczyzny. 20 czerwca 1929 roku w obecności przedstawicieli Polski, Francji, Węgier i Turcji dokonano ekshumacji zwłok gen. Bema. Następnie jego trumnę przewieziono do stolicy Węgier - Budapesztu, gdzie Węgrzy tłumnie oddawali hołd zmarłemu bohaterowi.

Po triumfalnym przejeździe przez Węgry, trumna trafiła do Polski, gdzie w Krakowie, po niezwykle uroczystym pochodzie, wystawiono ją na kilkanaście godzin na dziedzińcu arkadowym na Wawelu. Następnego dnia, przy salwie 21 strzałów armatnich, ciało gen. Bema udało się pociągiem do rodzinnego miasta, które należycie powitało swojego bohaterskiego generała, co opisała Alicja Majcher-Węgrzynek:

"Dzień 30 czerwca 1929 roku był prawdziwym świętem całej tarnowskiej społeczności. Szczególnie imponująco wyglądały udekorowane perony, ulice, budynki, zwisające zielone festony, szarfy w barwach trzech państw, biało-czerwone chorągiewki, szpalery umundurowanych kolejarzy, strzelców, harcerzy..."

Podczas przejścia trumny z ciałem generała Bema przez miasto odgrywano Warszawiankę. Tłumy wiwatowały na cześć swojego bohatera. Na końcowym odcinku długiej, bo wiodącej ulicami Krakowską, Wałową i Piłsudskiego trasy, już na terenie Ogrodu Strzeleckiego trumnę ponieśli na ramionach oficerowie. Przy dźwiękach wojskowej pobudki z 1812, 1830 i 1848 roku oraz pobudki artylerii konnej złożono prochy gen. Józefa Bema. Ostatnim aktem pożegnania była honorowa salwa artylerii. Wielki Bohater Trzech Narodów - Polskiego, Węgierskiego i Tureckiego - na zawsze powrócił do umiłowanej Ojczyzny, by spocząć na rodzinnej Tarnowskiej Ziemi.

Wybrana bibliografia:
Karol Mórawski, "Józef Bem"
Kovacs Istvan, "Józef Bem. Bohater wiecznych nadziei"
Aleksander Jełowicki, "Moje wspomnienia"
Jadwiga Chudzikowska, "Generał Bem"
Kazimierz Bańburski, "Kalendarium życia gen. Józefa Bema"
Alicja Majcher-Węgrzyneg, "Biografia Józefa Bema"
Jerzy Zdrada, "Wielka Emigracja"

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto