Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Witam Mobile!

Piotr Siondalski
Piotr Siondalski
Arch. własne. P. Siondalski
Arch. własne. P. Siondalski
Drogi i pędzące po nich samochody stanowią często mieszankę napawającą grozą. Jednym ze skutecznych leków przeciw lękowych jest rozmowa z innym kierowcą. Może po to zamontowano CB radio w samochodzie?

Nasłuch CB radio, droga numer 7 Gdańsk – Warszawa

Dzień powszedni. Głos numer jeden: - Witam Mobile, ścieżka na Warszawę czysta?

Głos numer dwa: - Na czterdziestym ósmym kilometrze suszą, poza tym czysto kolego.

Głos numer jeden: - Wjazd do Gdańska też masz czysty, podziękował i życzy szerokości.

Po 
chwili: Głos numer trzy: - Mobile, jestem koło budynku Lotosu na siódemce, muszę dojechać do Nowego Portu, ktoś wie jak to zrobić?

Głos numer cztery: - Nie wiem dokładnie, chyba do centrum, może w prawo… Chwila zawahania i nowy głos: - Jak nie wiesz to k… nie blokuj kanału, a ty kolego przejdź na dwa dwa, to ci wytłumaczę.

 

Na kanale wywoławczym numer 19, używanym przez kierowców „siedzących” na CB radio można poznać specyficzne wyrażenia i słownictwo, pozwalające na porozumiewanie się na trasie. Jest to potrzebne szczególnie tym, którzy wiele godzin dziennie spędzają „za kółkiem”. Przemieszczanie się samochodem po drogach jest bardzo niebezpieczne.

„Mobili”, czyli kierowców, którzy jeżdżą po nich, niewątpliwie łączy wspólne odczuwanie zagrożenia. Realne jest niebezpieczeństwo przesiedzenia w kabinie auta wielogodzinnego korka. Można być ukaranym wysokim mandatem i utratą punktów za nieprzestrzeganie przepisów. W każdej chwili wysoce prawdopodobne jest uczestnictwo w wypadku drogowym. Co jakiś czas przeraża, widziany za szybą samochodu, obraz wstrząsających katastrof komunikacyjnych, roztrzaskanych samochodów, przykrytych czarnymi workami ciał, akcji ratunkowych prowadzonych przez strażaków i ratowników medycznych, przełamanych betonowych lamp i obdartych z kory drzew.

Co kilka kilometrów widać na poboczach znicze i krzyże upamiętniające gwałtowną śmierć bliskich komuś osób. Wobec tego wszystkiego porozumienie się z innym „mobilem” przez naciśnięcie guzika w „kartoflu”, wywołanie kogoś jadącego w pobliżu, zapytanie o warunki na drodze, którą za chwilę będzie się jechało, lub o sposób dojazdu, którego się nie zna, pozwala na nabycie poczucia bezpieczeństwa i nie pozostawania samotnym wśród rozpędzonych aut. Jednocześnie cały czas można być anonimowym, pomocnym i dobrym kolegą, który rozwiązuje problemy innych i pomaga w zwalczeniu lęków. Jak przyjaciel, lecz bez zobowiązań.

Czasami jednak napotkane 
na drodze sytuacje, podobnie jak w życiu, przerastają nas, napawają lękiem przed realizacją nietypowych decyzji. W takich chwilach można spotkać kogoś, kto ma już podobne doświadczenie za sobą, lub znacznie przewyższa innych i nas samych pod względem etycznym, moralnym, decyzyjnym, kulturowym, w rozwoju jednostki, czy jak tam sobie ktoś to powie, to tak może być. Ilustracją takiej sytuacji było zdarzenie, które rozegrało się w zwykły, pogodny poranek.

Była godzina siódma trzydzieści...

Wokół wszyscy jechali do pracy. Nikt nie chciał niczego innego, poza chęcią uniknięcia korków i jak najszybszego dotarcia do celu. Jechałem po wąskiej uliczce osiedlowej, jednokierunkowej, otaczającej kompleks budynków. Przede mną sunął leniwie długi, srebrzysty pasat, który nagle wykonał manewr ominięcia czegoś leżącego na ulicy. Był to kotek, przejechany przez samochód. Jego tylne nogi 
i miednica zostały zmiażdżone i przylepiły się do asfaltu, wokół leżały rozgniecione jelita i krew. Kotek żył, 
podnosił głowę i usiłował przednimi łapami przesunąć się po drodze. Wokół jego cierpiącego ciała utworzyła się widoczna doskonale na mokrym asfalcie trasa narysowana przez kilkanaście lub kilkadziesiąt pojazdów, które ominęły żywą przeszkodę.

Zatrzymałem się nieco dalej, na parkingu przed blokiem mieszkalnym. Przez boczną szybę obserwowałem zwierzę i nabrałem przekonania o jego beznadziejnej sytuacji. Cierpiało i od dłuższego czasu nie mogło zdechnąć. Przewiezienie do lecznicy byłoby związane z dodatkowym cierpieniem i jednoznaczne z decyzją o uśpieniu zwierzęcia. Jak i co zrobić?

Zacząłem histeryzować, rozmyślać o użyciu kamienia, płyty chodnikowej w celu skrócenia jego cierpienia. Rozpatrywałem ucieczkę z tego miejsca i zastanawiałem się po jakim czasie przestanę sobie wypominać brak reakcji na obraz cierpienia kotka. Przez kilkadziesiąt sekund nie mogłem się zdecydować na jakiekolwiek działanie, a w tym czasie srebrzysty pasat objechał wokół budynków i ponownie znalazł się na drodze leżącego kotka. Tym razem nie realizował wymalowanej przez inne samochody omijającej kotka trasy, 
tylko wtoczył się wprost na głowę zwierzęcia.

Nareszcie bezruch, mowa martwego ciała, które w  
końcu już nie cierpi. Gdyby na dachu przyczepiony „bat”  
anteny CB radio pozwalał na wywołanie kierowcy, zapewne powiedziałbym mu wówczas: - Podziękował i życzy szerokości oraz dobrego dnia Kolego.

A może przekazałbym coś innego?

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto