Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna z Rosją! Kto do niej zmierza? Czy warto umierać… za Polskę?

Edward Pukin
Edward Pukin
Strona tytułowa powieści
Strona tytułowa powieści Edward Pukin
Bez większego echa – a szkoda – przemknęła w mediach informacja z wywiadu ministra obrony narodowej, który – w przekonaniu o dokonanym zamachu na prezydenta RP w Smoleńsku – nie wykluczył… wojny z Rosją.

Ponad tysiącletnia historia naszego państwa – to setki lat więcej, od niektórych dzisiejszych światowych potęg – od zarania predysponowała Polaków do bycia ważnym ogniwem w dziejach Europy i… nie tylko. Ale stało się inaczej i od kilku wieków nie jesteśmy już „pępkiem świata”, choć często tak sądziliśmy. I to nas boli! Więc dziś robimy wszystko, aby ten stan rzeczy za wszelką cenę przywrócić, a natrętną boleść zmienić w uniesienie. Premiera filmu pt. Smoleńsk, wplata się w tę bojową narrację, bo „nie ma ognia… bez dymu”, więc my – starzy i młodzi Polacy, musimy być na takie działanie przygotowani. Zwiększanie wydatków na zbrojenia pod szyldem obronności kraju (będziemy się bronili dwa dni dłużej – tak ten zabieg uzasadniał, jeden z generałów WP), niejako potwierdza szalony zamysł konstytucyjnego ministra RP, a być może jeszcze bardziej ważniejszej osoby w państwie.

Większość Polaków zna historię swojego kraju i niewielu kwestionowałoby polityczną zasadność oraz dumę z dziejów naszej Ojczyzny – a przynajmniej tę, do okresu rozbiorów Polski. Nawiązując w dyskusjach do tamtych czas-okresów państwa, ukazujemy przede wszystkim naszą chwałę, nie bacząc na błędy, jakie również wtedy popełnialiśmy. I dopiero późniejsze tragiczne losy narodu, rozdartego przez zaborców i pozbawionego własnej państwowości, na tyle scementowały dążenia Polaków, że – w różnych latach, choć ze zmiennym skutkiem – podejmowano heroiczną walkę o odzyskanie narodowej tożsamości.

Kolejne zrywy narodowe a później I wojna światowa unaoczniły – nie tylko zaborcom, że nie da się wymazać Polski z mapy świata a Polaków uczynić hołdownikami. Po 123 latach zniewolenia Polacy odzyskali swoje państwo,
i… na nowo zaczęli się tarmosić z różnymi nacjami, pod hasłem „za wolność waszą i naszą”. Tacy już jesteśmy, że „nic bez nas”, bo przecież to my uchroniliśmy Europę w bitwie pod Wiedniem od tureckiego najazdu, to my uczestniczyliśmy w bitwach napoleońskich, a później zatrzymaliśmy w „cudzie nad Wisłą” czerwoną zarazę nadchodzącą ze Wschodu, to my dowodziliśmy także światu – w Powstaniu Warszawskim, że bez sojuszników damy sobie radę i sami obu okupantów (Hitlerowskie Niemcy i Sowiecką Rosję), pogrążymy.

Przez całe wieki – nasyceni przez polityków wiarą w dziejowe posłannictwo i miłość do Ojczyzny, ciągle gdzieś się biliśmy, wykazując nasze bohaterstwo, bo tak nauczali i wiedli w bój – a często również wymuszali – kolejni przywódcy Narodu. Dewiza – Bóg, Honor, Ojczyzna (z resztą nie tylko nasza – ojczysta), prowadziła nas do wielu bezsensownych walk i bitew, w których poległo setki tysięcy Polaków.

Dziś, w naszym kraju – po ponad siedemdziesięciu latach pokoju i po 25 latach wolnej Polski, w której wprowadziliśmy demokratyczne zasady państwa prawa – odżywają demony zmian, nawołujące do spełnienia dziejowej sprawiedliwości i koniecznej naprawy europejskiej koniunktury. Ale tacy już jesteśmy, że to my musimy mieć – do kogoś, lub o coś – pretensje. Odczuwamy potrzebę trwania w ciągłym obowiązku, by mieć przeciwnika w polu widzenia, kogoś takiego, kto stoi nam na drodze do bycia ważnym. Bo świat musi się liczyć z nami! W latach powojennych PRL-u, byli to Niemcy z RFN, a teraz kolejny już raz – Rosjanie.

My nie umiemy żyć w symbiozie, w poszanowaniu innych narodów – potrzebny jest nam „silny wróg”, taki żeby nim straszyć siebie i Europę, a najlepiej zwalczać go zbrojnie i… bez względu na skutki. My musimy mieć pożywkę, aby nienawidzić, a jeżeli takiej nie mamy wśród innych narodów, to i tak wyhodujemy ją sami u siebie. To jest tylko kwestia czasu, że będziemy chcieli zmieniać coś w Europie, albo nas samych. A to, że przy okazji – i, co jakiś czas – „rozwalamy” naszą państwowość, bo niczego nie uczy nas własna historia, to jakby nie ma już większego znaczenia. Przez wieki przyzwyczailiśmy się, jako Naród, że pod szyldem: Bóg, Honor, Ojczyzna – musimy o coś „zawalczyć” i… znowu być na ustach całego świata.

Dziś, po ustrojowych zmianach, będąc siedemdziesięcioletnim Polakiem, który pamięta okres odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych, a któremu dane było przeżyć w pokoju – z dla od wojen (również dzięki ładowi politycznemu, jaki zapanował w naszym regionie, po zakończeniu II wojny światowej), zastanawia mnie, dlaczego w moim kraju wzrasta napięcie i odżywają nacjonalistyczne tendencje. Czyżby Polacy – będąc pełnoprawnymi obywatelami Unii Europejskiej – znudzili się już, istniejącym od lat ładem geopolitycznym i europejską koegzystencją, do czego inspiruje ich nowa władza? Czy kolejne pokolenia Rzeczpospolitej, które nigdy nie doświadczyły tego, czym jest wojenna zawierucha oraz jej skutki i ile ludzkich istnień musiało zostać unicestwionych, by ją zakończyć – muszą same przeżyć to okropieństwo, aby obudzić refleksję, … komu służy konfrontacja zbrojna?

Tytułowe pytanie stawiam, ponieważ nie chciałbym, aby moje dzieci oraz wnuki i całe pokolenia młodych polaków, nigdy nie doświadczyły obrazów, które docierają dziś do Polski z innych regionów świata. Zatem, sprzeciwiam się „wojennej” narracji – stosowanej przez polityków formacji rządzącej w Polsce, których celem jest obłudne podgrzewanie narodowej atmosfery – powodowanej chorobliwym stanem egoizmu i chęcią bycia kimś, kto wejdzie do historii polski, bez względu na przyszłe skutki i konsekwencje dla całego Narodu.

Edward Pukin – powieściopisarz, autor tryptyku literackiego, na który składają się współczesne książki - powieści pt. KANALIE, Lęgowisko zła, Piaskownica.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto