Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyścig o srebrny glob. Rozdział drugi

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Eugene Cernan na księżycu podczas misji Apollo 17 (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Apollo_17_Cernan_on_moon.jpg)
Eugene Cernan na księżycu podczas misji Apollo 17 (http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Apollo_17_Cernan_on_moon.jpg) NASA, Public Domain
Kolejne mocarstwa, większe lub mniejsze, prezentują ambitne plany powrotu ludzi na Księżyc. Koncepcje lądowania na naturalnym satelicie Ziemi zweryfikuje czas i malejące budżety agencji kosmicznych.

14 grudnia 1972 r. z księżycowej doliny Taurus-Littrow oderwał się od powierzchni naturalnego satelity Ziemi moduł statku Apollo 17 z dwoma amerykańskimi astronautami na pokładzie. Już wtedy wiadomo było, że jako ostatni ludzie w ubiegłym stuleci stąpali po powierzchni Księżyca i obserwowali na własne oczy jego piękno. Ówczesny prezydent USA, Richard Nixon oraz Kongres, zdecydowali o obcięciu budżetu Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), co wymusiło anulowanie trzech planowanych misji Apollo, a w konsekwencji zamkniecie całego księżycowego programu. Wówczas jasnym celem Amerykanów stał się Mars. W najbardziej czarnym scenariuszu NASA zakładała pierwszy załogowy lot na czerwoną planetę w 1989 r. Dziś wiemy, że było to tylko pobożnym życzeniem ekspertów zza oceanu. Program wahadłowców i budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na długi czas oddalił szansę powrotu na srebrny glob. Ale w ostatnich latach, w różnych częściach świata, pojawiają się coraz bardziej śmiałe deklaracje lotu załogowego na Księżyc. Ile w nich realnych planów, a ile wygórowanych marzeń?

Oczywistym kandydatem do wysłania kolejnych astronautów, w stronę naturalnego satelity Ziemi są Stany Zjednoczone. Wielu specjalistów NASA pamięta jeszcze pracę przy statkach Apollo czy późniejszych projektach - doświadczenie w tej dziedzinie jest nieocenioną wartością. Podobnie jak dolary. W styczniu 2004 r. George W. Bush rozbudził wśród swoich rodaków nadzieje na nowy rozdział w eksploracji kosmosu. Zapowiedział m.in. zakończenie programu wahadłowców w perspektywie kolejnych 6 lat oraz misję załogową na Księżyc na pokładzie nowego statku, Orion najpóźniej do 2020 r.

Te ambitne plany zostały skorygowane przez recesję finansową oraz nową administrację w Białym Domu. Na Księżycu już byliśmy - tymi słowami Barack Obama uciął komentarze na temat powrotu na srebrny glob. Jego zdaniem, priorytetem dla NASA powinna być misja na Marsa, a w formie przygotowania - lądowanie na planetoidzie. Poza tym, w poszukiwaniu oszczędności zamknięto projekt Constellation (mający na celu przygotowanie misji załogowych na Księżyc) oraz koncepcję budowy bazy na naturalnym satelicie Ziemi.

Wielu ekspertów od lat mówi o nowym wyścigiem kosmicznym pomiędzy USA a Rosją i nowym graczem - Chinami. Trzeba otwarcie przyznać, że w tej konfrontacji póki co Waszyngton wypada bardzo blado. NASA uziemiła wszystkie promy kosmiczne i jest zmuszona wydzierżawiać miejsca dla swoich astronautów w rosyjskich Sojuzach. A tym czasem konkurencja nie śpi - Japonia, Indie, a nawet Iran przymierzają się do wetknięcia flagi w srebrny glob. Rosskomos, podległa Kremlowi agencja kosmiczna cztery lata temu ogłosiła, że jest w stanie wysłać ludzi na Księżyc do 2025 r., a w perspektywie czasu zbudowania tam własnej bazy. Dziś o tych koncepcjach jest nieco ciszej, również za sprawą recesji finansowej. Ale zarówno dla Rosji, jak i Stanów Zjednoczonych, prywatny sektor kosmonautyki jest teraz największą nadzieją.

Ci pierwsi z pomocą koncernu Space Adventures Ltd. chcą od 2015 r. organizować loty w stronę Księżyca dla głodnych wrażeń miliarderów. Zmodyfikowany do tego celu statek Sojuz będzie w stanie okrążyć srebrny glob - w programie nie ma wzmianki o lądowaniu na nim. Wstępnie, za jedno miejsce w misji jego organizatorzy chcą 100 milionów dolarów, ale można się spodziewać, że nawet tak astronomiczna cena nie odstraszy potencjalnych "wycieczkowiczów". Projekt DSE-Alpha zmierza w dobrym kierunku i być może wkrótce turystyka kosmiczna nabierze nowego znaczenia. Ale wciąż to programy finansowane z państwowych funduszy, dominują w kosmonautyce.

Podczas gdy świat zachodni zmaga się z kryzysem, Chiny rosną w siłę i zwiększają budżet narodowej agencji kosmicznej. Jednym z jej priorytetów jest projekt Change - w jego ramach wysłano już dwa bezzałogowe orbitery. Zgodnie z jego harmonogramem, do 2025 r. na srebrny glob zostaną wysłane łaziki oraz lądowniki, które mają przywieźć na Ziemię próbkę księżycowego gruntu. Po tej dacie pierwsi taikonauci (tak potocznie nazywani są chińscy kosmonauci) mają stanąć na naturalnym satelicie Ziemi.

Patrząc na dynamikę rozwoju chińskiej gospodarki trzeba przyznać, że ich kosmiczne plany mogą zostać w pełni zrealizowane. Śmiałe koncepcje snuje również Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych (IRSO), która wstępnie zapowiedziała załogowy lot na Księżyc za 10 lat. Póki co, Hindusi mają na swoim koncie mały sukces w tej dziedzinie o nazwie Chandrayaan-1, czyli misję bezzałogowego satelity srebrnego globu. Warto zaznaczyć, że Indie nie są obecnie w stanie wysłać człowieka na orbitę okołoziemską, a co dopiero na Księżyc. Ma się to zmienić w 2016 r., kiedy pierwsi hinduscy astronauci znajdą się na pokładzie własnego statku kosmicznego. Ale jak pokazuje przykład misji Apollo, droga na srebrny glob nie jest usłana różami i prowadzi przez wiele przeciwności.
Mimo to, kolejne państwa snują plany o podróży na Księżyc. Pięć lat temu JAXA - japońska agencja kosmiczna zapowiedziała załogowy lot w stronę naturalnego satelity Ziemi w tym samym okresie, co ich indyjscy koledzy. Obywatele kraju kwitnącej wiśni w przeszłości latali w kosmos, ale tylko na pokładzie amerykańskich wahadłowców. Japońscy specjaliści nie zamierzają spocząć na laurach - w okolicach 2030 r. zamierzają uruchomić na srebrnym globie własną bazę. Nie jest tajemnicą, że JAXA posiada własne laboratorium na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz wysyła na orbitę kilkakrotnie bezzałogowe, specjalistyczne próbniki kosmiczne. Przez te fakty można przewidywać, że ewentualna japońska misja księżycowa będzie bardzo owocna dla świata.

Europa nie gorsza i też myśli o misji księżycowej. ESA, czyli Europejska Agencja Kosmiczna, zrzeszająca 18 państw ze starego kontynentu i Kanadę, cały czas rozwija projekt Aurora. Zakłada on pierwszy załogowy lot w kosmos w 2014 r., a dziesięć lat później misję w stronę srebrnego globu. Czy uda się choć w części zrealizować te ambitne plany? Mając na uwadze problemy finansowe wielu krajów Unii Europejskiej, budżet ESA na przestrzeni najbliższych lat może się znacznie zmniejszyć (dziś jest to ponad 3,5 mld euro). Póki co, nikt z pracowników agencji nie zwalnia tempa i pracuje nad kolejnymi programami kosmicznymi. Ale co istotne - Polska może mieć swój wkład w rozwój ESA, ponieważ za rok lub dwa staniemy się pełnoprawnymi agencji.

Irańska flaga na księżycu? Obrazek rodem z pogranicza political i science fiction, jest dla Teheranu poważną sprawą. Ostatnio Iran jest na ustach całego świata z powodu rozwijania technologii nuklearnych, a nie kosmicznych ambicji, ale obie sprawy są ze sobą powiązane. ISA, czyli Irańska Agencja Kosmiczna podlegająca rządowi Mahmuda Ahmadineżada, korzysta m.in. z wojskowych rakiet mogących służyć do przenoszenia głowic nuklearnych (jeśli takowe Teheran w ogóle posiada). Perski program kosmiczny owiany jest mgłą tajemnicy, ale mimo to wiemy, że Teheran planuje starty rakiet z żywymi małpami na pokładzie. Ma to być tylko testem przed załogowym lotem poza atmosferę Ziemi, zaplanowanym najpóźniej w 2019 r. Ale ISA nie zamierza spocząć na laurach - po udanych misjach okołoziemskich, zamierza wysłać swoich kosmonautów na srebrny glob. Nie da się jednak zweryfikować tych ambitnych koncepcji Teheranu, dlatego trzeba je traktować z rezerwą.

Kto będzie następnym Neilem Armstrongiem? Amerykanin, Chińczyk, a może Hindus? Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać z odpowiedzią na to pytanie kolejnych 42 lat. Bo właśnie tyle czasu minęło od misji Apollo 11. Większość największych agencji kosmicznych głównie celuje w Mars, ale to naturalny satelita Ziemi ma być pierwszym i najważniejszym przystankiem w drodze na czerwoną planetę.

Dla zainteresowanych tematem:
Mocarstwa walczą o Księżyc, onet.pl
Chiny rozpoczynają podbój Księżyca, kopalniawiedzy.pl
Rosjanie chcą kolonizować Księżyc, tvnmeteo.pl

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto