Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Bartłomiejem Skrzyńskim - rzecznikiem ds.osób niepełnosprawnych

Dariusz Trybuła
Dariusz Trybuła
Na zdjęciu Bartłomiej Skrzyński
Na zdjęciu Bartłomiej Skrzyński
Rozmowa z Bartłomiejem Skrzyńskim na temat osób niepełnosprawnych i realizowanych projektach.

Rozmowa z Bartłomiejem Skrzyńskim, który działa na rzecz osób niepełnosprawnych i nie tylko. Obecnie jest rzecznikiem Prezydenta Wrocławia ds. osób niepełnosprawnych.

Dariusz Trybuła: Od wielu lat udziela się Pan w mediach z projektami na rzecz osób niepełnosprawnych. Czy spotkał się Pan przez te lata z jakimiś trudnościami podczas ich realizacji?

- Bartłomiej Skrzyński: Z mediami to dłuższa historia. Na potrzeby odpowiedzi na Pana pytanie zrobiłem szybką retrospektywę. Wyszło mi, że to „udzielanie”, z różnej strony trwa już ponad 20 lat. Nie jest też związane jedynie z projektami na rzecz osób niepełnosprawnych. Zaczęło się od mojej pasji, czyli sportu żużlowego. Bardzo chciałem być czynnym zawodnikiem jeżdżącym „tylko w lewo”, na motocyklu. Z racji choroby na którą – jak zawsze powtarzam choruję, a nie cierpię: postępującego zaniku mięśni bycie żużlowcem nie byłoby możliwe. Zamarzyłem sobie, że poznam ten sport „od kuchni”. Dziennikarstwo na początku było więc drogą do celu. Wtedy – z otwartą głową – pokonywałem bariery architektoniczne na różnych stadionach, przy pomocy ojca albo przyjaciół. Drugą trudnością, ale na szczęście incydentalną były przeszkody mentalne. To była pierwsza połowa lat 90-tych, zdecydowanie mniej aktywnych osób niepełnosprawnych. Ciągle pojawiało się przekonanie, że osoba na wózku w parku maszyn, nie powinna się pojawiać. Nigdy nie spotkałem się z ostracyzmem ze strony wrocławskiej Sparty, Andrzeja Rusko, Krystyny Kloc, czy zawodników. Tak zresztą jest do dziś. Znamy się z Tomaszem Gollobem, Jarkiem Hampelem, czy Maćkiem Janowskim. A w parku maszyn i na trybunie prasowej Betardu Sparty Wrocław jestem, jak „reklama zastana”. Miałem też przyjemność, dzięki zaproszeniu Ireneusza Igielskiego z Zarządu Unii Leszno gratulować mistrzom i wicemistrzom Polski, po meczu finałowym Fogo Unii – Betard Sparta. Ale oczywiście i tu nie brakuje wątków z jednej strony działań systemowych, o czym rozmawiam z Piotrem Szymańskim, szefem Głównej Komisji Sportu Żużlowego, czy ostatnio przed finałem z prezydentem Leszna Łukaszem Borowiakiem. Żeby dobre, wrocławskie praktyki się rozprzestrzeniały. Pisałem więc o żużlu w „Tygodniku Żużlowym”, „Słowie Polskim”, „Gazecie Wrocławskiej”, „Taśmie w górę”, „Panoramie Dolnośląskiej” i wielu innych, a dziś publikuję swoje felietony pt.: „Okiem W-skersa” na stronie internetowej „Przeglądu Sportowego”.

Zajmowałem się też z kumplem Bartkiem Łabęckim, dziś reżyserem programów m.in. w TVN – słynną potem blokadą rolniczą w Brożcu na Dolnym Śląsku. To był bodaj rok 1999. Mieliśmy po prostu „dziennikarskiego czuja”. Zamiast na zajęcia na Uniwersytecie Wrocławskim, pojechaliśmy do małej miejscowości, gdzie miała się odbyć manifestacja. Zapowiadało się niewinnie grill, kiełbaski – nastrój pikniku. Atmosfera zaczęła gęstnieć, nie mnie oceniać – przekazywaliśmy fakty, ale okrzyki bardziej prowokowała manifestacja siły ze strony Policji. Pałki, tarcze i samochód Skot. Budziło to respekt. Bez respektu podchodziliśmy z dyktafonem do Policjantów, pytając po co to robią. Byliśmy w środku akcji. Od okrzyków przeszło do interwencji. Pobity i krwawiący rolnik złapał się ramy mojego wózka i powiedział, że nie pojedzie do szpitala, jeśli – jaki dziennikarze i gwaranci jego bezpieczeństwa, nie pojedziemy za karetką. Staliśmy się więc eskortą Bartka Tico, co przy siłach Policji musiało wyglądać co najmniej zabawnie. Do śmiechu jednak nie było. Materiał został opublikowany w „Gazecie Wyborczej”, a amatorski VHS, który zdobyliśmy, przekazaliśmy do Telewizji Polskiej, w której było wiele reminiscencji tego zdarzenia.

Doświadczeń medialnych miałem zatem sporo, w różnych obszarach. Pomyślałem też, że skoro – pomimo oczywistych trudności – doszedłem do etapu studiów, wtedy była to Filologia Polska Specjalność Dziennikarstwo na Uniwersytecie Wrocławskim, to warto tym się podzielić. Nie sobą, ale dobrymi przykładami. Zachęcony rozmową z Jurkiem Owsiakiem, wysłałem tak po prostu autorski scenariusz i autorską nazwę programu W-skersi do TVP. Chodziło o to, żeby pokazywać osoby z różną niepełnosprawnością, które świetnie sobie radzą w życiu. Są marketingowcami, dziennikarzami, artystami. W drugim chciałem pokazywać „szkołę jazdy” – jak uczyć np. w-skersów właściwej jazdy na wózku, a w trzecim w końcu – zapraszać gwiazdy. Mocne postaci, które z jednej strony będą magnesem w programie, a z drugiej opowiedzą o swojej drodze do sukcesów, poprzez trudy i wyrzeczenia. Mój projekt się spodobał, do Wrocławia przyleciała Hanka Mentlewicz, kooproducent Paweł Pewny zaproponował mi do współpracy redaktorów i prowadzącego. Wszak moim założeniem było, żeby program prowadził w-skers i osoba chodząca. Zresztą z Mariuszem Lewandowskim, dziś kreującym marketing na Woronicza w TVP - kumplujemy się do dziś. Pokazywaliśmy więc fajnych, optymistycznych ludzi, ale uczestniczyliśmy w próbie Hey, przeprowadzając potem wywiad z Kaśką Nosowską, broniąc strzałów Mariusza Czerkawskiego na lodowisku w katowickim Spodku, poznając tajniki aktorstwa z nieodżałowanym Tadeuszem Szymkowem, czy w końcu oglądając szarże Tomasza Golloba, podczas meczu żużlowego. Trudności, o które pan redaktor pyta? To na pewno była głęboka woda, wielkie doświadczenie i nauka. Oczywiste trudności, wynikające z fizyczności powodowały, że musiałem często antycypować różne sytuacje, także poza planem. Z operatorami, czy dźwiękowcem współpracuję do dziś przy różnych nagraniach dla telewizji. To był intensywny czas, emisja w 2003 i 2004 roku zamiast Teleranka w niedzielę. „W-skersi” mieli wtedy ponad milion widzów i niezłe udziały w rynku, potem 2008 i 2009 na antenie gościliśmy w ciągu tygodnia w gorszych porach. A później TVP miała inne wizje i spadliśmy. Niejako kontynuacją był program „Bez barier”, na antenie TVP Wrocław. Ten magazyn współprodukowałem wspólnie z kolegą. Trzeba było więc szukać sponsorów, dbać o plan itd. Kolejne doświadczenie. Telewizyjnie realizowałem jeszcze tzw. „wsady” do różnych programów, m.in. dla Polsat News, przeprowadzając wywiad z Agnieszką Holland. Obecnie z jej siostrą – również znakomitą reżyserką Małgorzatą Łazarkiewicz, rozmawialiśmy o budowaniu postaci to kolejnej serii „Głębokiej Wody”, na TVP 2. Nie wiem ile mogę zdradzić, ale będzie oparta o historię osoby działającej podobnie jak ja.

Spróbuję podsumować, choć to długi temat. Najtrudniejsze do pokonania są bariery mentalne. Kampanie przełamujące negatywne stereotypy o osobach z niepełnosprawnościami są więc konieczne. Ich skuteczna realizacja bez mediów, także społecznościowych jest niemożliwa.

Panie Bartłomieju jest Pan rzecznikiem Prezydenta Wrocławia ds. osób niepełnosprawnych. Co daje Panu ta praca? Jak się pracuje na tym stanowisku?

- Mówi się o tym, że stanowimy o sobie tyle, ile możemy dać innym. Cieszy mnie, kiedy mogę pomagać innym. Ktoś mi ostatnio powiedział, że to wyjątkowo piękny paradoks. Choruję bowiem na śmiertelną chorobę: postępujący zanik mięśni, dawno powinno mnie nie być i to bardzo aktywnie. Być może słabszy fizycznie, dlatego potrzebuję „Ludzi Skrzydeł” do działania, ale wewnętrznie z większą izotonią niż ta, którą posiadają wszystkie napoje energetyczne świata. Praca więc daje spełnienie i satysfakcję z powodu pomagania innym i udoskonalania przestrzeni „Wrocławia bez barier”.

Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pomoc. Ojca, który po nocce pełni rolę asystenta. Mamy, która z kolei ogarnia domowy mir, ale też pomaga mi kilkukrotnie przewrócić się nocą z boku na bok. Siostry, czy przyjaciół, z którymi jeżdżę i latam w delegację.

Natomiast w firmie pn.: „Urząd Miejski Wrocławia” problemy stają się dla mnie wyzwaniami do rozwiązania dzięki poparciu prezydenta Wrocławia – Rafała Dutkiewicza, ścisłej współpracy z Anną Szarycz, wiceprezydentem Wrocławia, Jackiem Sutrykiem dyrektorem Departamentu Spraw Społecznych. Chcę i staramy się wcielać to na co dzień – przestrzenie bez barier tworzyć interdyscyplinarnie z różnymi Wydziałami i Departamentami, ale także Jednostkami i Instytucjami Miejskimi. Niezwykle istotna jest też rola organizacji pozarządowych. Wspólnie rozmawiamy, konsultujemy i realizujemy różne projekty.

Wrocław jako europejska metropolia bez barier. Co Pan powie na ten temat?

- Oj, to niebezpieczne pytanie. Bo o Wrocławiu, także w kontekście europejskim mogę mówić godzinami. Spróbuję skondensować.

Jak o europejskiej metropolii bez barier, to nie można nie wspomnieć przyjaznego Portu Lotniczego Wrocław. Współpracowaliśmy z prezesem Darkiem Kusiem przy powstawaniu tego nowoczesnego gmachu, konsultując szereg rozwiązań. Dzięki temu, jak mówi poseł Sławomir Piechota, osoby z niepełnosprawnością mogą liczyć na takie udogodnienia, z jakimi nie spotkają się na innych lotniskach, nie tylko w naszym kraju. Myślę, że wie co mówi bo z Portu Lotniczego startował i wracał ponad pół tysiąca razy. Zadbaliśmy o panele przywoławcze SOS, z przyciskami na różnych poziomach. Dzięki czemu można wezwać asystenta. Są miejsca parkingowe, pomalowane na niebiesko, wyspa obsługi pasażerów z ograniczoną moblilnością, obniżony blat przy odprawie, czy w końcu ambulift – specjalna ciężarówka, dzięki której mogę wsiąść na pokład samolotu i z niego wysiąść. Tego żadne prawo nie wymaga. Gdyby jechać z lotniska wygodną Autostradową Obwodnicą Wrocławia trudno nie dostrzec Stadionu Wrocław. „Dom”, jak mówią o nim w Klubie Kibiców Niepełnosprawnych, był najlepiej przygotowanym obiektem spośród wszystkich zbudowanych na EURO 2012. Teraz na meczach prowadzona jest audiodeskrypcja realizowana przez Fundację Katarynka we współpracy z gminą Wrocław. W-skersi mają integralną promenadę na jednym poziomie w różnych strefach stadionu (kibiców gości, „młyna” itd.), a na niej ponad 100 miejsc dla siebie i asystentów lub opiekunów, osób towarzyszących. Jest ona na specjalnym podwyższeniu. Podobne widziałem tylko na Camp Nou w Barcelonie. Trudno nie wspomnieć o roku 2016. Wrocław będzie Europejską Stolicą Kultury. Wspólnie z szefem kuratorów, Jarosławem Fretem, Krzysztofem Majem – dyrektorem Biura Festiwalowego „Impart” oraz organizacjami pozarządowymi intensywnie pracujemy nad tym, żeby zapobiec wykluczeniom, a wypracowane standardy zostały na lata. Rok później czekają nas Igrzyska Sportów Nieolimpijskich. Za nami XIII Międzynarodowy Turniej Tenisa na wózkach „Wrocław CUP” z udziałem 60 zawodników z całego świata. Bez barier, to też sprawy indywidualne, dotyczące często danych wrażliwych i nie wypada mi ich wymieniać, a także wiele działań podejmowanych we współpracy z organizacjami pozarządowymi, które sprawdzają się świetnie.

Europejska metropolia bez barier to też wyzwania. Zdajemy sobie, wiele przed nami. Tworzenie przestrzeni przyjaznej, to proces permanentny nie tylko we Wrocławiu, całej Polsce, ale i Londynie, Brukseli i Paryżu. W tym też musimy i chcemy partycypować, nie wykluczając się z ważnych konferencji, dyskusji i forum. Dlatego braliśmy udział w międzynarodowej konferencji na Wembley w Londynie w 2011 roku – wypracowując szereg rozwiązań przed piłkarskim EURO 2012, będziemy też w kolejnej w Paryżu – czując odpowiedzialność za Europę, za konkretne rozwiązania służące otwartości i przyjazności. Współpracuję też z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, który monitoruje wdrażanie Konwencji ONZ w naszym kraju. Także wymieniając się doświadczeniami z jego odpowiednikami z innych krajach Unii i Europejskim Ombudsmanem. To ważne doświadczenia, dlatego co roku – podczas Międzynarodowego Dnia Osób Niepełnosprawnych jesteśmy jako miasto Wrocław obecni w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Chcąc czerpać z Europy, też musimy ją współtworzyć, uczestnicząc w konkretnych wydarzeniach.

Jak wyglądały prace nad projektem uwalniania kopert dla kierowców z niepełnosprawnością?

- Jak wszystkie miasta jesteśmy na etapie wymiany kart parkingowych. Wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Strażą Miejską i NGO przypominamy o noweli ustawy, terminach – nie zapominając o podstawowej informacji – czyli tym dla kogo i po co są tzw. koperty. Takie kampanię prowadzimy od lat. Od dwóch stawiając na informacje dotyczące zmiany w przepisach. W trakcie procedury legislacyjnej też przekazywaliśmy informacje o tym, jak wygląda sytuacja we Wrocławiu. Kierownik Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności – Bożena Zimoch, w wyjątkowo trafny sposób przekazywała swoje uwagi, dotyczące różnych niuansów. Na zaproszenie posła Sławomira Piechoty, uczestniczyliśmy w pracach Komisji Społecznej i Rodziny Polskiego Parlamentu, która przygotowywał ów projekt. Efekty? Bardzo konkretne. Przed zmianą Ustawy, we Wrocławiu było wydanych ponad 12 tys. kart, dziś nieco ponad 2 tysiące. Dbamy też o odpowiednią liczbę miejsc parkingowych - wspólnie z Wydziałem Inżynierii UM Wrocławia, dyrektor Elwirą Nowak. Więcej o tym: http://blogi.wroclaw.pl/transport/ja-tu-tylko-na-chwile/

Jest Pan inicjatorem budowy Traktu na Rynku Wrocławskim?

- W tym roku, zgodnie z obietnicą, zwiększymy dostępność wrocławskiego Rynku. Wygodny, sześciometrowy trakt dookoła, pomiędzy latarniami i chodnikiem już ułatwia poruszanie się osobom na wózkach, rodzicom z dziećmi w wózkach, osobom niewidomym i seniorom. To efekt konsultacji, jakie prowadziliśmy z osobami z różnymi niepełnosprawnościami. Te rozwiązanie poparli m.in. poseł Sławomir Piechota, Leszek Kopeć – wiceszef Polskiego Związku Niewidomych na Dolnym Śląsku, Grzegorz Kozłowski – prezes i aktywny działacz m.in. Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym, Łukasz Banaszak – ekspert Europejskiego Forum Osób Niepełnosprawnych, Krzysztof Peda – prezes Stowarzyszenia Twoje Nowe Możliwości, Wrocławska Rada Konsultacyjna ds. Osób Niepełnosprawnych, wiele organizacji i osób, a szef warszawskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji – Piotr Pawłowski mówił, że to dobry przykład dla innych miast i rozwiązanie europejskie.

Niedawno miałem telefon z Jeleniej Góry, w której chcą zastosować podobne rozwiązanie, z pytaniem, jak mi się to udało. Odpowiedziałem, że mnie samemu nic by się nie udało. O zwiększeniu dostępności serca Wrocławia rozmawiałem z prezydentem, gdy przyszedłem do pracy w ratuszu w 2010 roku. Z jego poparciem rozpoczęliśmy działania w Urzędzie Miejskim Wrocławia, w Departamentach: Architektury, Społecznym, Infrastruktury i Gospodarki, później z Zarządem Dróg i Utrzymania Miasta, i przeszliśmy od słów do czynów (o czym można przeczytać na portalu: http://blogi.wroclaw.pl/miejsca/trakt-na-rynku-juz-nas-nie-podzieli/)

Jak Pan uważa, czy w Polsce zmienił się stosunek ludzi do osób niepełnosprawnych? Czy łatwiej w dzisiejszych czasach żyć niepełnosprawnym w środowisku lokalnym?

- Na pewno największą barierą jest mentalność – to, co mamy w głowach. Ludzi niepełnosprawnych uważamy za tych, którzy głównie narzekają na swój los. Niekiedy jeszcze uważamy, że są mniej wykształceni, są gorszymi pracownikami, a nawet nie zasługują na zakochanie się czy założenie rodziny. Na pewno jednak obecnie jest mniej przeszkód architektonicznych. We Wrocławiu ostatnia dekada to pod tym względem krok milowy. Przypominam sobie, że w połowie lat 90, kiedy zakładaliśmy Parlament Młodzieży Wrocławia, któremu przez cztery lata miałem zaszczyt przewodniczyć, do centrum jeździłem wysokopodłogowym ikarusem. Na II piętro do Sali Sesyjnej w Urzędzie Miejskim wnosili mnie strażnicy miejscy.

Do końca roku, po kolejnych zakupach MPK Wrocław, mamy we Wrocławiu 100 proc. niskopodłogowych autobusów. Co trzeci tramwaj jest przystosowany do naszych potrzeb. Wybraliśmy nowy głos, który będzie zapowiadał przystanki. W coraz większej liczbie budynków są windy. Więcej inwestycji wykracza poza różnego rodzaju normy, także te wynikające z polskiego prawa budowlanego. Niezbędne są przy tym konsultacje ze środowiskiem osób niepełnosprawnych.

To mit, że wszędzie w Europie jest bardzo przyjaźnie, a u nas – w kraju lub najbliższym mieście – tragicznie.

Dziękuje serdecznie za rozmowę, życzę sukcesów!

Dariusz Trybuła

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z Bartłomiejem Skrzyńskim - rzecznikiem ds.osób niepełnosprawnych - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto