Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z historii lubelskiego getta

Bart Ken
Bart Ken
Niemcy w żydowskim Lublinie, rok 1941,
Niemcy w żydowskim Lublinie, rok 1941, Fot: Hähle, Johannes
Na przełomie marca i kwietnia 1942 roku rozpoczęła się w Lublinie likwidacja tutejszego getta. Podobnie jak w pozostałych miastach Polski dzielnice żydowskie miały zostać „wyczyszczone”, a Żydzi przetransportowani do obozów zagłady.

Był to wyrok na wyjątkowej społeczności Lublina, która rozwijała się w królewskim grodzie od wieków – wojnę przeżył jedynie co dziesiąty obywatel żydowski, a wielopokoleniowy dorobek materialny został zniszczony. Już na zawsze.

Sprowadzanie Żydów do Lublina
Lublin był jednym z tych miast przedwojennej Polski, w którym odsetek obywateli żydowskiego pochodzenia był największy (ponad 31 procent). 18 września 1939 roku, po zdobyciu miasta przez wojska Wehrmachtu i stworzeniu własnej administracji, władze hitlerowskie rozpoczęły szeroko zakrojoną kampanię antysemicką. Pierwszym krokiem ku dyskryminacji był nakaz noszenia żółtej łaty na ramieniu, którą zastąpiły później słynne gwiazdy Dawida. Po listopadzie gwiazdami oznaczano także sklepy żydowskie, których w Lublinie, a szczególnie na Podzamczu znajdowało się sporo. Prześladowania rasowe tj. przymusowe kłanianie się niemieckim mundurowym czy rękoczyny stały się zjawiskiem codziennym.

Niemiecki okupant zdawał sobie sprawę z wielkości żydowskiej społeczności Lublina. Kiedy jej los nie był jeszcze przesądzony, władze dystryktu lubelskiego zdecydowały się na koncentrację Żydów w samym mieście. W listopadzie 1940 roku w mieście znajdowało się ich już 45 tysięcy. Okupanci zdawali sobie sprawę ze zbrodniczego „przedsięwzięcia”, które było dla wodza Rzeszy priorytetem na ziemiach podbitych. Hitlerowcy chcieli wyłapać jak najwięcej Żydów i umieścić ich w jednym miejscu, na początku w nieodgraniczonych niczym ulicach żydowskich przedwojennego Lublina. Najliczniejszą grupę stanowili mieszkańcy ulicy Lubartowskiej, która od wieków stanowiła granicę między Lublinem żydowskim i chrześcijańskim.

Efekt przesiedlania Żydów do Lublina zaskoczył samych… Niemców. Jeszcze w 1941 roku zdecydowali o zmniejszeniu liczby mieszkańców nieodgrodzonego jeszcze getta, która ich zdaniem okazała się zbyt wielka. Po przesiedleniach do pobliskich przedmieść stan getta wynosił w przybliżeniu 34 tysiące Żydów, skoncentrowanych na szerokości kilku centralnych ulic. Najwięcej mieszkało ich przy wspomnianej ulicy Lubartowskiej( 4240).

W getcie
Po sukcesach na frontach całej Europy, Niemcy czuli się względnie bezpieczne i gotowi do realizacji polityki eksterminacyjnej wobec Żydów. W jej ramach gubernator dystryktu lubelskiego Ernst Zörner wydał wiosną 1941 roku zarządzenie o utworzeniu oddzielnej dzielnicy dla Żydów. Granice getta przebiegały następująco: ”od rogu Kowalskiej, przez [ulicę] Kowalską, Krawiecką wzdłuż bloku domów przecinających wolne pole Siennej od Kalinowszczyzny aż do rogu ulicy Lubartowskiej, od Lubartowskiej aż do rogu ulicy Kowalskiej”. Wszyscy Żydzi skoncentrowani w Lublinie mieli nakaz stawienia się w wyznaczonym terenie do 5 kwietnia. Więcej czasu mieli jedynie mieszkańcy z Kalinowszczyzny, w tak zwanym „wolnym getcie” mogli mieszkać jeszcze przez sześć tygodni. Po tym czasie mieli przeprowadzić się do getta właściwego, zabierając ze sobą 25 kilogramów bagażu.

Samo getto nie było odgraniczone od miasta. Tadeusz Radzik, specjalista od tematyki żydowskiej tego okresu, twierdził, że należało wówczas mówić raczej o nieodgrodzonej Żydowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. Widząc zbyt wielką „przepustowość” bram dzielnicy żydowskiej, Zörner podjął decyzję o budowie muru między gettem, a resztą miasta. Trzymetrowa bariera odgrodziła Żydów od reszty miasta w czerwcu 1942 roku. Kontrole na bramach stały się bardziej rygorystyczne- teraz wyjść do miasta mogli jedynie Żydzi pracujący w niemieckich instytucjach. Jednocześnie z terenu getta wysiedlano zamieszkałych tam wcześniej Polaków.

W dzielnicy szerzyły się choroby zakaźne, głód, w dodatku policja żydowska i Niemcy stosowali wyrafinowane sposoby terroru. W połowie października weszło w życie kolejne zarządzenie Hansa Franka, generalnego gubernatora, o karze śmierci dla uciekinierów z getta oraz Polaków ukrywających Żydów. Tymczasem lokalne władze okupacyjne szykowały już na wiosnę wielką akcję likwidacyjną; na początek getto miało zostać podzielone na dwie części: część A i B. Ostateczne rozdzielenie nastąpiło 22 lutego 1942 roku. W pierwszej, większej części mieli się znaleźć, po odpowiedniej selekcji, wszyscy Żydzi zdolni do pracy. Do małego getta B trafiali niezdolni do przymusowej pracy na rzecz Niemców. Ruch między strefami getta wymagał teraz specjalnego zezwolenia. Jak się miało okazać była to zaledwie cisza przed burzą…

Tragiczny exodus, epizod z Tatarami
Podzielone getto nie przetrwało nawet miesiąca. Zgodnie z postanowieniami konferencji w Wannsee ze stycznia 1942 roku, przywódcy i ideologowie Trzeciej Rzeszy zdecydowali o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej. Operacja nosiła kryptonim Reinhard ( której kryptonim pochodził od bezpośredniego zleceniodawcy „ostatecznego rozwiązania” Reinharda Heinricha). Dzielnice żydowskie z okupowanych miast Polski miały zostać „oczyszczone” – lubelscy Żydzi byli transportowani do pobliskiego obozu zagłady w Bełżcu. Przy życiu pozostać mieli nieliczni, starannie wyselekcjonowani przez Niemców mężczyźni, zdolni do ciężkiej pracy przy budowie nowego getta na Majdanie Tatarskim. Już nie wystarczały specjalne zezwolenia ze stemplem od Rady Żydowskiej, po 31 marca sami Niemcy wydawali imienne legitymacje zwane przez nich J Ausweis. Zdarzały się przypadki, że rodziny się rozdzielały- w getcie zostawał jedynie zdolny do pracy ojciec- posiadacz owego dokumentu, a resztę rodziny gnano w pośpiechu poza mury getta, gdzie czekały już „pociągi śmierci”.

W Lublinie akcja wypędzania Żydów rozpoczęła się w nocy z 16 na 17 marca 1942 roku. Każdego dnia przez ponad dwa tygodnie mury opuszczało średnio 1400 osób. Pod osłoną nocy do mieszkańców getta wchodzili bez zapowiedzi uzbrojeni funkcjonariusze policji niemieckiej oraz oddziały porządkowe tzw. Hiwis (porządkowi pochodzenia rosyjskiego, najczęściej jeńcy wojenni). Przy wyprowadzkach posługiwali się terrorem i szantażem. Blisko dwustu starszych i schorowanych Niemcy bezlitośnie rozstrzelali miejscu, z równie szczególnym okrucieństwem hitlerowcy potraktowali małe dzieci z żydowskiego sierocińca. Są dowody, że ponad setkę dzieci zastrzelił jeden człowiek. Wszystkich wyprowadzanych umieszczano najpierw w synagodze Maharszala, gdzie koczowali w oczekiwaniu na transport śmierci. Ci którzy nie stawiali oporu, zabierali ze sobą podręczny bagaż. Następnie odbywał się wycieńczający marsz przez ponad trzy kilometry na rampę Umschlagplatz, w stronę Kalinowszczyzny, która znajdowała się za miejską rzeźnią. Tam już czekały bydlęce wagony, którymi Żydzi jechali prosto do Bełżca…

Po zakończeniu operacji Reinhard, w getcie pozostało zaledwie kilka tysięcy Żydów. W kwietniu 1942 roku zostali oni przeniesieni na Majdan Tatarski, gdzie ciężko pracowali przy budowie baraków i odgrodzeń nowego getta. Posiadaczy J Ausweis, a więc legitymacji na wagę życia, symbolizującej przetrwanie, pozostało zaledwie kilka tysięcy.

Liczba owych „szczęśliwców” urosła do blisko siedmiu tysięcy. Wielu ukrywających się Żydów z Lublina przybywało na Majdan- wierzyli, że tutaj przetrwają straszne czasy. Przy niezapowiedzianej selekcji z kontrolą dokumentów włącznie, okazało się, że blisko połowa ulokowanych na Majdanie Tatarskim Żydów nie posiadała niezbędnego J Ausweis. Wyrok władz getta był natychmiastowy- likwidacja oszustów. Jeszcze w kwietniu wydzieleni zostali z grupy przydzielonej do pracy, była to tzw. pierwsza selekcja. Powtórzyły się później jeszcze dwukrotnie, po czym w listopadzie 1942 roku kolejne getto lubelskie uległo rozwiązaniu. Żydów transportowano ich do obozu na pobliski Majdanek (1200), pozostałych etapami wywożono na egzekucje do Lasu Krępowieckiego. Dla nielicznych, którzy przeżyli to piekło tragedia się nie kończyła- w przyszłości mieli przejść jeszcze przez lochy więzienne na Zamku Królewskim…

Tak dobiegła końca tragiczna karta lubelskiej historii. Dziś możemy zachowywać pamięć o tamtych wydarzeniach. Przechodząc przez lubelskie Podzamcze, od czasu do czasu wspomnijmy o tych, których wysyłano stąd na śmierć ponad 70 lat temu.

Bartłomiej Chudy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto