Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawód – sędzia piłkarski

tino71
tino71
Już W 1988 roku w kultowej komedii „Piłkarski poker” doskonale pokazano mechanizmy rządzące polska piłką nożną.

Musiało minąć dwie dekady, aby wzięto się za piłkarską mafię i uruchomiono niemal stałą linią komunikacyjną między wrocławską prokuraturą a różnymi zakątkami Polski.

Czy dziś wizerunek polskiej piłki jest lepszy? Zdania z pewnością będą podzielone. Pojedyncze przypadki sukcesu naszych piłkarzy w mocnych zachodnich ligach, fakt organizacji Euro 2012, budowa nowych stadionów to z pewnością argumenty, które nie przekonają każdego. I racja, bo bardzo słaba liga, brak sukcesów naszych klubów w europejskich rozgrywkach, fatalny wizerunek PZPN czy bardzo niski poziom prezentowany przez sędziów piłkarskich to mocne atuty wszystkich krytycznie oceniających rodzimy futbol.

Sprawa naszych piłkarskich rozjemców to głośny i aktualny temat. Ogrom błędów i pomyłek popełnianych w ligowych meczach naszej Ekstraklasy spowodował nie tylko dyskusję o sędziowskim zawodowstwie, ale również totalne odstawienie naszych panów z gwizdkiem na europejski boczny tor. Doszło do precedensu na międzynarodową skalę, gdyż żadnego polskiego arbitra nie zobaczymy na boiskach Polski i Ukrainy w rozpoczynających się niebawem mistrzostwach Europy. Tego jeszcze w historii Euro nie grali, żeby gospodarz imprezy nie był reprezentowany przez żadnego sędziego.

Co się jednak stało, to już się nie odstanie. Trzeba próbować znaleźć rozwiązanie na przyszłość. Piłkarski światek stoi na stanowisku, że zawodowstwo wśród arbitrów jest nieuniknione. Wtórują temu oczywiście sami sędziowie, którzy uważają, że tylko gwarancja stałego zarobku da im stabilizację, wewnętrzny spokój i czas na podnoszenie kwalifikacji, pogłębianie wiedzy i kondycję fizyczną. Obecnie sędzia główny otrzymuje za mecz 3,6 tys. pln, a boczny 1,5 tys. Może sędziować w każdy weekend, więc teoretycznie, jeśli będzie dobry „pogwizda”, w 4-5 meczach miesięcznie. Taka kwota nie gwarantuje mu stabilizacji finansowej? I z tego powodu robi błędy wypaczające wyniki meczów? No to jak dostanie kontrakt i stałą pensję na poziomie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie, to od razu poprawi się jakość sędziowania?

Większą bzdurę trudno wymyślić! Sędzia z pewną kasą bez „bata nad głową” w żaden sposób nie gwarantuje podniesienia jakości sędziowania ani na jotę!
Obecny szef polskich sędziów Zbigniew Przesmycki twierdzi, że w rozgrywkach sezonu 2012/2013 ma po naszych ligowych boiskach biegać ośmiu panów z gwizdkiem i kontraktem w kieszeni. Czyli dokładnie tylu, ilu jest koniecznych do obstawienia jednej kolejki ligowej. Żadnej konkurencji! Wielka ósemka zatem ma gwarancję, że dostanie co miesiąc grubą kasę i żadnej obawy, że zostanie ukarana, bo… nie będzie miał kto ją zastąpić. A nawet gdyby ktoś musiał, to trzeba mu dodatkowo zapłacić, a kontraktowy i tak śpi spokojnie.

A znając polską rzeczywistość pewnym jest, że chlebodawca naszych sędziów – nie wiadomo, kto miałby im ostatecznie płacić: Ekstraklasa czy PZPN – zrobi wszystko, aby minimalizować koszty, czyli będzie przymykać oczy na ewentualne pomyłki, aby nie wydawać grosza więcej niż to konieczne na kontrakty. Grozi nam zatem powstanie zamkniętej kliki arbitrów, którzy bez względu na reprezentowany poziom staną się monopolistami, blokując drogę rozwoju pozostałym kandydatom. Gdzie zatem sens i logika? Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie grupy 10-12 arbitrów, z „gołą pensją” jako podstawa, którzy musieliby rywalizować o dodatkowe profity swoją bezbłędną pracą na boiskach?

Osobną sprawą jest poruszana przez sędziów kwestia zyskania czasu na dbanie o kondycję fizyczną i pogłębianie wiedzy. Świetna furtka do wielkiego krzyku, tylko czy uzasadniona? Przeciętny normalny człowiek, jeśli tylko chce, to po pracy zawodowej dba o zdrowie i kondycję fizyczną i potrafi to robić z chęcią, bardzo skutecznie i… za darmo! Sędzia zarabiający kilkanaście tysięcy miesięcznie za to, żeby wytrzymał raz na tydzień 90 minut na boisku, musi mieć na zadbanie o siebie dodatkowy czas, najlepiej dodatkowo sowicie opłacony.

Podobnie z „pogłębianiem wiedzy”. Niemal w każdej branży pracownicy w ramach swojej pracy zawodowej muszą się szkolić, uczestniczyć w kursach i to wydaje się normalne. Sędzia biegający z gwizdkiem w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, jak widać, wiedzę musi systematycznie „pogłębiać”, najlepiej w czasie dobrze opłaconym przez pracodawcę. Wydaje się trochę to kontrowersyjne w przypadku tak konserwatywnej dyscypliny jak piłka nożna, której przepisy zmieniają się w tempie pędzącego żółwia. No ale być może panowie arbitrzy, pewni comiesięcznej gaży, bez „bata nad głową” i dysponujący wolnym czasem, spożytkują go do pogłębiania wiedzy o najnowszych modelach gwizdków i sprincie do sklepów po ich zakup.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto