Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zimowe zdziwienia. Bóg rodzi się w człowieku

Izabela Kostun
Izabela Kostun
Jeden z głównych przedstawicieli współczesnej liryki religijnej pisał: "Kiedy się modlisz, musisz zaczekać. Wszystko ma czas swój, wiedzą prorocy, trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać, niewysłuchane w przyszłości dojrzewa".

Było zimowe, mroźne popołudnie. Ludzie spieszyli się do domów. W centrum miasta panował świąteczny nastrój. Wszystko wyglądało mniej więcej tak, jak każdego roku o tej porze. Wystawy sklepowe mogły poszczycić się lśniącymi szybami, w których odbijały się światła bożonarodzeniowych lampek. Dzieci rzucały śnieżkami, przewracając się na zamarzniętych kałużach. Ich donośny śmiech powodował, że nikt z przechodniów nie mógł przejść obojętnie. Sklepy z zabawkami były przepełnione najpiękniejszymi pluszowymi misiami, lalkami i porcelanowymi figurkami. Na ulicy ktoś grał na gitarze. Nie wyglądało, aby w śpiewaniu przeszkadzał mu szczypiący w nos i policzki mróz, co więcej, każda mijająca go osoba sprawiała wrażenie jakby była odurzona tym, co działo się dookoła. A było to coś więcej niż tylko chwilowe poczucie - tak, chcę, aby te święta były wyjątkowe. Każdy czuł, że stawał się lepszy. Maszerując środkiem chodnika, można było natknąć się na porozsypywane pozostałości po zakupach, które wysypywały się ludziom z reklamówek, kiedy ratując się przed upadkiem, odprawiali tańce, zabawnie przy tym gestykulując.

W zimę, kiedy temperatura sięga minus 10 stopni Celsjusza, przy rogu jednej z głównych ulic o kamienicę była wsparta starsza kobieta. W ręku trzymała małe pudełko po margarynie. Wyglądała na kogoś, komu można było zajrzeć w duszę. Jej strach, jej kruchość i nieumiejętność walki ze światem biły po oczach. W pewnej chwili czas jakby zatrzymał się w miejscu. Podeszła do niej młoda dziewczyna. Stały naprzeciwko siebie i przez chwilę milczały. Do zielonego pudełeczka wrzuciła jakąś monetę, która w tej chwili była bez większego znaczenia. Następnie z kieszeni wysunęła mikołaja z czekolady, uśmiechnęła się i podała kobiecie, życząc wesołych świąt. Staruszka zapytała, czy może ją przytulić. Obie zaczęły płakać.

W sobotni poranek poszłam do kościoła pozbierać myśli. W ostatniej ławce modlił się pewien mężczyzna, który ocierając łzy rękawem nie mógł przestać płakać. Kiedy po krótkiej chwili spostrzegł, że ktoś wszedł do kościoła podniósł się z kolan i usiadł w ławce bacznie mnie obserwując. Zachowywał się tak, jakby chciał wyrzucić z siebie wszystko, co leżało mu na sercu. - Słyszałem kiedyś jak mały chłopiec po wejściu do kościoła spytał ojca, co to za pan tam wisi? - wyszeptał, przysiadając się do mnie. - Jego ojciec nie zastanawiając się długo odpowiedział, że to Jezus. Co było dalej już nie wiem, a jestem bardzo ciekawy. Mnie spotkało to szczęście, że w każdej chwili mojego życia odczuwam Jego obecność. Nie wiem może dlatego płaczę? - Nawet, gdy spotyka nas coś, na co najchętniej nakrzyczelibyśmy? Uśmiechnął się i odpowiedział zwłaszcza wtedy. On bacznie nas obserwuje, widzi jak wykorzystujemy to, co na nas zsyła i ile z tego czerpiemy lub odwrotnie ile nas to kosztuje nawet wówczas, gdy tego nie rozumiemy i jak sobie z tym tak po ludzku nie radzimy. – I co wtedy? - Wtedy trzeba mu zaufać i modlić się.

Pracowałem kiedyś, ale nie sprawiało mi to przyjemności, bo tak naprawdę nie mogłem w pełni robić tego, co bym chciał i tak do końca się realizować. Ta praca kosztowała mnie dużo wysiłku. Nie czułem, aby mój duch był zupełnie wolny. Wtedy, kiedy nie miałem już siły, na moim ręku pojawił się mały czerwony ślad. To zupełnie tak, jakby mi oddał kawałek siebie. Pragnąłem, aby mi pomógł, a On w najmniej oczekiwanym momencie powiedział - zupełnie jak w piosence - „Powiedz ludziom, że kocham ich, że się o nich wciąż troszczę. Jeśli zeszli już z moich dróg, powiedz, że szukam ich”. On naprawdę będzie mówił tylko w ciszę, wsłuchaj się.

Innym razem, kiedy byłem bardzo szczęśliwy, kiedy radość rozpierała mnie od środka, a ludzie od razu wyczuwają szczęśliwego człowieka, więc mogą to potwierdzić, poczułem Go na mojej twarzy w powiewie wiatru. To nie był zwykły wiatr, który można poczuć na całym ciele. Delikatny, lekki powiew dotykający przez krótką chwilę tylko mojego policzka. Ugięły mi się kolana. On kocha nas nie tylko wtedy, kiedy dotyka nas cierpienie, ale również wtedy, kiedy jesteśmy szczęśliwi. I tak naprawdę nigdy nie wiadomo, w którym momencie nas zaskoczy. Po czym zabrał choinkę, która była tak wysoka, że ledwo mieściła się w drzwiach i składając mi życzenia świąteczne, wyszedł.

Po pewnym czasie udałam się do karczmy na umówione spotkanie. Czekała na mnie przyjaciółka. Siedziała sama przy stoliku, pochylona nad szklanką gorącej czekolady. To nasz niezawodny sposób na poprawienie złego nastroju. Wpatrzona w migający płomień świecy, który rozświetlał jej włosy, nie ruszała się z miejsca. Tylko oczy, które jakby zmuszone do życia, dawały oznaki istnienia. Kiedy podeszłam bliżej i zapytałam dlaczego dzisiaj nie puszczają tej relaksacyjnej muzyki, odparła, że pewnie zapomnieli włączyć. Potem, jak zwykle zjadłyśmy coś, na co wcale nie miałyśmy ochoty, ale wymagała tego pora dnia. Zapłaciłyśmy rachunek i podążyłyśmy w kierunku pobliskiego parku.

- Byłam dziś w szpitalu -zaczęła.– Chyba nie ma gorszego widoku od smutnych oczu chorego dziecka. Małe wychudzone, wątłe ciałko nie mające siły chodzić. Wszystko stało się jasne. Od razu przypomniały mi się słowa starszego człowieka spotkanego w kościele. Wyjęłam z torebki kartkę papieru i napisałam fragment wiersza. - Kiedy się modlisz, musisz zaczekać. Wszystko ma czas swój, wiedzą prorocy, trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać, nie wysłuchane w przyszłości dojrzewa. Długo jeszcze rozmawiałyśmy, ostatecznie jednak warunki atmosferyczne sprawiły, że nadszedł czas rozstania. Po kilku dniach dostałam SMS-a, że chłopiec wyzdrowiał.

W lekkim powiewie przychodzisz do mnie Panie 2/x
Nie przez wicher ogromny i nie przez ogień, ale
W lekkim powiewie nawiedzasz duszę mą.

Każdego dnia przy Tobie trwać
Poznawać Ciebie.
Pragnę bliżej Ciebie być
Jeszcze bardziej kochać Cię
Jeszcze dłużej wielbić chcę
Rozkochać się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto