Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Złe wychowanie Tuska. Młodzież o ACTA

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
Mężowie stanu z Al. Ujazdowskich dali gimnazjalistom z Kielc i innych miast lekcję cynizmu, pogardy dla procedur i sensu demokracji, koniunkturalizmu i poddaństwa wobec silniejszych partnerów. Nie lepsze okazały się media.

Toksycznym odpadem pakietu antypirackiego ACTA jest degradacja polityki w skali wartości młodego pokolenia. Młodzież ma wypaczony obraz misji publicznej i potrzeba wielu lat rekonwalescencji, cierpliwej edukacji i świadectwa, żeby obraz ten uzdrowić.

Donald Tusk, sygnując (pomimo jaskrawych wątpliwości) złe prawo, cofa proces sanacji o kolejne dekady. Idąc w zaparte, twierdząc, że konsultacje się odbyły, a więc nie są potrzebne kolejne, premier wystawia na próbę logikę tak wyspecjalizowanej grupy, jaką są prawnicy, którzy nijak nie mogą sobie poradzić z nadaniem spójnej interpretacji wieloznacznym regulacjom ACTA. Co dopiero mówić o egzaminowaniu logicznego myślenia nastolatków.

Kłamstwem jest, że musimy cokolwiek podpisywać. Nic nie musimy. Wrobiono nas w niewdzięczną rolę łamistrajka.

Czytaj także: Szwedzki europoseł: rząd kłamie w sprawie ACTA

Na kostyczność Tuska reagują skryptem edypalnym, podnosząc groźnie pięści. Pewny siebie polityk nie zdaje sobie sprawy z tego, jaką wyrządza im krzywdę i co poświęca dla wątłego mitu wzorowanego nie wiadomo na kim: Ronaldzie Reaganie, zwalczającym imperium zła czy Wojciechu Jaruzelskim, reanimującym sowiecki militaryzm? W otoczeniu premiera są tacy, którzy sugerują, że jak nie podpiszemy ACTA, to agencje ratingowe zrobią z nami to samo, co gąsienice czołgów Układu Warszawskiego miały zrobić z PRL-owską kolonią.

Członkowie ekipy rządzącej twierdzą, że uległością wykupimy się od hardcorowej edycji głupiej ustawy. Ci sami urzędnicy byli przekonani, że nastolatków nie obchodzi, kto naciska i komu ulegamy. Mylili się, na szczęście. Adolescenci wzięli sprawę w swoje ręce. Po raz pierwszy od czasów Powstania Warszawskiego albo ulicznych walk z ZOMO poczuli się częścią państwa, wobec którego solidarnie wystąpili uznając, że ich prawa obywatela i człowieka są zagrożone.

Dorośli mówili, że bronią pracę twórczą, a chłopcy z ulicy, choć nie czytują Paolo Coelho, wiedzą, że ACTA chroni głównie interesy dystrybutorów, co brazylijski pisarz przerażony totalitarnymi pomysłami korporacji ujął w kilku zwięzłych i symbolicznych zdaniach na swoim blogu:

"W latach sześćdziesiątych w ZSRR żyło wielu artystów, których dzieła były zakazane, krążyły w drugim obiegu, drukowane i rozpowszechniane za darmo. Ci autorzy nie dość, że nic nie zarabiali, to jeszcze byli prześladowani przez aparat represji! Czy byli dzięki temu szczęśliwi? Pisarz nie powinien tworzyć dla zysku, a z konieczności podzielenia się tym, co ma do powiedzenia.

Jako pisarz powinienem bronić 'własności intelektualnej' ale tego nie robię! Piraci wszystkich krajów łączcie się i piratujcie wszystko, co napisałem! Im więcej piratują, tym więcej czytają. Im więcej czytają. tym więcej kupią. Dlaczego? Jeśli piratom spodoba się początek, następnego dnia kupią całą książkę, ponieważ nie ma nic bardzie męczącego niż czytanie dużych porcji tekstu z ekranu komputera".

Wiele danych wskazuje na pozytywny związek realnego czytelnictwa i piractwa. Bo sprawa ACTA to nie kwestia przestępczości mas, lecz karygodnej buty elit. Dystrybucja dóbr kulturowych jest przez nie regulowana wzorem neoliberalnej ideologii rynku. Monstrualnej dysproporcji dochodów odpowiada dostępność do produkcji intelektualnej. Żyjemy w czasach, w których kontakt z książką jest tak ograniczony, jak zasobność bibliotek miejskich i wiejskich, albo zasobność portfela uczniów i studentów napawających się z za szyby woluminami po przeciętnej cenie 50 zł.

Czytaj też: Kulturalne piractwo

Media, zmuszone relacjonować reakcje internautów, także zawiodły nastolatków, zaniedbując adresowanej do tej grupy sprawozdawczości. Nie patrzyły politykom na ręce w krytycznym momencie, aczkolwiek przy każdej nadarzającej się okazji z liturgiczną wzniosłością proklamują, że to one stoją na straży demokracji.

Hipokryzja dorosłych (trzeba dodać jeszcze posłów PiS; na ACTA nie głosowało jedynie SLD) gromadzi w dorastającym pokoleniu bunt, a w konsekwencji eruptuje agresję. Czy lepsze od apatii ojcow i dziadów albo cynizmu Tuska nie jest obrzucenie kamieniami przez kieleckich gimnazjalistów wozu transmisyjnego TVN lub TVP? "Kto podnosi rękę na władzę..." - raz kolejny wygrzmi z ambon medialnych, i zapewne równie silnie co potępienie wysuwane z gabinetów rządowych, ale wentyl bezpieczeństwa zadziała. Gniew wyładowany daje szansę na dotarcie do przyczyn.

Przedstawiciel Polski w Tokio złożył podpis na kontrowersyjnym dokumencie. Donald Tusk przejdzie do historii, w jej korporacyjno-medialnej wersji, jako trzymający się zasad bohater, który miliony ocalił przed kryzysem. Chłopaki z Kielc przechowają jednak w pamięci całkiem różny jego wizerunek, od ukształtowanego przez propagandę i nie wiemy, jakie inne wnioski wyciągną z udzielonej przez premiera lekcji cynizmu. Najgorsze w tej historii jest to, że decydent nawet się nad tym przez chwilę nie zastanowił, a przynajmniej nic o tym nie napomknął, jakby go przyszłość następnych pokoleń niewiele obchodziła, zwłaszcza jej etyczny fundament. Wystarczyło włączyć pierwszy lepszy polski kanał telewizyjny, żeby przekonać się jak dalece kłamstwo kreuje anarchię.

Donaldowi Tuskowi do tej pory udawało się czarować Polaków. Większość z nas miała nadzieję, że polityk stara się osiągnąć maksimum korzyści dla Polski. Po tym, co zrobił w sprawie ACTA, może bezpowrotnie utracić szacunek i sympatię rodaków, schodząc ze sceny politycznej zgorzkniały, zantagonizowany ze społeczeństwem, nawet tym lokalnym, z miejsca swojego zamieszkania.

Zastanawia, dlaczego premier nie poszedł na jakikolwiek kompromis. Nie ma żadnej wyższej racji - łącznie z wysuwaną sugestią, że oberwiemy po łapach, jeśli nie podpiszemy - która usprawiedliwiałaby podobną arogancję. Chyba, że tą racją jest konieczność historyczna, ale wtedy zamknięty w 1989 r. rozdział otwarłby się na nowo.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto